ZACZYNA SIĘ

Od jutra zaczynam maly przerywnik w postaci tygodnia nad morzem.
Zmeczona jestem JAK PIES (dog).
Porzadny urlop dopiero pod koniec wrzesnia.

I co?

I oczywiście w szklanym okienku zadowolona farbowana na blond małpa swiergoli: “ACH PROSZĘ PANSTWA! Wszyscy już jestesmy ZMECZENI tymi UPAŁAMI i na szczescie IDZIE! Idzie TO , na co wszyscy czekamy – O CHŁO DZE NIE! (brawa w tle, kamerzysta ze wzruszenia wyciera nos w spodnie). JUŻ OD SOBOTY będzie POCHMURNO, w niedziele jeszcze cieplo, ale JUŻ OD PONIEDZIALKU w Warszawie 19 stopni! (wiwaty, trąbki, konfetti, czapeczki w gwiazdeczki)”.

NO NIEEE! To co – znowu będę latac w kożuchu, polarze i pic grzane wino? Chyba MILION LAT nie bylam na urlopiku nad polskim morzem (tylko sluzbowo, a to się NIE LICZY!) – takie już mialam piekne wizje bujania się na falach, spozywania POLSKIEJ FLĄDRY, przechadzania w pareo, turlania z ksiazeczka po reczniczku, rozwiewania wlosow na jachcie… MIALO BYĆ TAK PIEKNIE! I KOMU TO PRZESZKADZALO?…

Albo ta zmora od pogody ODSZCZEKA zeznania, albo ja rozedre jak sledzia.

VICTORIA POŁOWICZNA

HURA! Rowery z nami NIE JADĄ 🙂
Mniejsze HURA – jedzie za to WĘDKA.

Oraz jadą zakupione książki, odłożone na grzecznym stosiku koło komputera. Nie podchodzę do nich nawet, żeby znowu nie wciągnęła mnie Czarna Dziura i nie wypluła, dyszącej, dopiero po przeczytaniu CAŁEJ KSIĄŻKI.

W związku z tym sięgnęłam do kategorii “ZNANI I LUBIANI” i delektuje się “Klaudynami” Colette. Mniam, mniam 🙂 A Marcysiowi się wydaje, ze to ON wynalazl pieprzne teksty 🙂

JAK mam w TEN UPAŁ wyjsc, żeby zakupic kosmetyki na wyjazd?… NO JAK?…