Ooo, jaka piękna wiosnaaaa! Żeby mnie jeszcze tak łeb nie bolał DZIEŃ W DZIEŃ, to już by było całkiem fantastycznie; przecież nie mogę w kółko żreć solpadeiny, bo wypali mi dziurę w żołądku i napoje i pożywienie będą wyciekać i plamić śliczny cfeterek z Mango (rozwleczony i postrzępiony na brzegach, najbardziej takie lubię).
Nie ma chętnego do sikania na kreta. Trwa zimna wojna.
PS. Czy taki ból głowy świadczy o tym, że w mózgu mam gniazdo pasożytów zwiniętych w kłębek wielkości piłki bejzbolowej? Czy w związku z tym mogę się bezkarnie zachowywać nieracjonalnie i kogoś zabić np. szpadlem?