Dzisiejszy dzień taki, że w sumie nawet nie mam ochoty się zabić. Bo raz by nie wystarczył. Ze szesnaście razy bym musiała, żeby to coś dało. Znowu mnie boli cały kręgosłup z nerwów.
No nic. Zebra mi mówi – myśl o krewetkach w czosnku. Myślę. Trzymają mnie przy życiu (czy krewetki mnie słyszą?). I o chrupiących nóżkach kalmarów (ja to mam marzenia, jak słowo daję – bezkręgowce i tłuszcz roślinny).