Ogłaszam, że konkurs na najpopularniejsze świąteczne ciasto pozostaje nierozstrzygnięty, ponieważ próba statystyczna okazała się niezdyscyplinowana i rozpasana kulinarnie (wskazano odpowiedzi spoza zakresu, na przykład „ŚLEDŹ”).
N. zakończył rok barwnie – jak to on. Pojechał na jakieś mega ważne spotkanie, po czym dzwoni do mnie, że w hotelu na śniadaniu była drużyna siatkarzy – przyszło pięciu chłopa jak dęby i ZJEDLI WSZYSTKIE JAJKA, jakie były w kuchni. Hotelowa gastronomia załamała ręce, bo nie mieli z czego zrobić jajecznicy dla pozostałych gości i reszty drużyny – no nie wiem, w dzisiejszych czasach nie mogli skoczyć po jajka do sklepu na rogu? Poza tym, w poradnikach z czasów PRL piszą, że można zastąpić jajko łyżką octu. To co, octu też nie mieli? Jacyś mało kreatywni są.
I dostałam arcyciekawego maila „Well Fitness WELCOME! Trenuj przez 3 miesiące za 59 zł/mies”. Od dawna dostaję mailing zupełnie do mnie niedopasowany, ale TAK niedopasowanego to jeszcze chyba nie było. W dodatku doczytałam, że to JA miałabym IM zapłacić te 59 zyli. Bardzo śmieszne. Bardzo.
Netflix dodał „Biały szum”, a koleżanka naraiła mi czeski film „Zabita na śmierć”, co to niby detektywistyczny, ale na śmiesznie. Jeśli o mnie chodzi, to czeskie filmy mogę WIADRAMI, więc bardzo chętnie.
Co do Sylwestra to obawiam się, że będę spała już o 18.30, bo ostatnio nie mam siły NA NIC. No ale kto obchodzi Sylwestra w grudniu – bez sensu, o wiele lepiej latem. Nes pa?