Drodzy radiosluchacze! W dzisiejszej audycji podamy algorytm na DOGODZENIE SOBIE w bardzo prosty sposób.
Sposób jest prosty jak droga wytyczona przez francuskich inzynierow, a poza tym malowniczy i smaczny, bo to kulinarne dogodzenie będzie.
W fazie przygotowań udajemy się na bazar warzywny i kupujemy od baby bazarowej glowkę kapusty za nieduże pieniądze. Za ŻADNE PIENIĄDZE – powiedzmy sobie szczerze. Kapusta ma być czerwona, chociaz dla mnie osobiscie to czerwona kapusta jest fioletowa.
W domu wyjmujemy od 150 lat nie uzywany malakser i zaczynamy rżnąć kapustę wszystkimi posiadanymi w domu nożami na strawne dla malaksera kawałki. Strasznie nam to idzie, bo kapusta jest twarda jak jasna cholera, w dodatku w srodku ma głąby chyba implantowane z TYTANU. Każdą porcję kapusty traktujemy malakserem, az będzie bardzo drobna. Do jednej z porcji kapusty wrzucamy jedną cebulę cukrową.
Po jakims czasie i kilku odkrojonych paznokciach okazuje się, że mamy wiadro pociętej kapusty, a zostalo nam jeszcze pół główki NIETKNIĘTE. Radzę w tym momencie zrezygnować – o ile nie jestesmy dużym zakladem gastronomicznym o ustalonej renomie. Odpuścić sobie tę drugą połowkę, po prostu. Pozostańmy przy jednym wiadrze! OK.?
W tym momencie na horyzoncie pojawia się Młoda Zebra w celach pomocniczo – towarzyskich i razem upychamy kapustę do jednej michy i wydziwiamy na kapustę, na facetów, na kobitki, na Marcysia i na zycie jako takie. Kto nie ma pod ręką Młodej Zebry, to powinien sobie taką sprawić. Naprawdę. Mloda Zebra jest fajna, ma poczucie humoru, lubi się napić w dobrym towarzystwie i fajnie rzuca miechem, jak się zdenerwuje.
Kiedy kapusta upchana, lamiemy sobie niepoodcinane wczesniej paznokcie o puszke ananasa. A nawet wiecej, niż puszke – powiedzmy, poltorej puszki. Nadal wydziwiając na facetów, kroimy tego ananasa drobno i wrzucamy do kapusty. No co? Pani w drugim rzędzie – proszę się nie otrzasac. Wrzucamy ananasa bez grymaszenia. A pozniej lekka reka dowalamy sloik majonezu jogurtowego Hellmana. A jak nam za malo mokro, to jeszcze troche smietany – az do skutku. I koniec – zadnych przypraw.
Skutek odstawiamy na jakas godzine i zaczynamy go jesc. Jemy kapuste pierwszego dnia, drugiego dnia, trzeciego zaczynamy pakowac kapuste do sloiczkow i wysylac do rodziny w kraju i za granica, a tej kapusty jeszcze jest pelno w misce, BA! PRZECIEZ MAMY JESZCZE DRUGA POLOWKE!
DOGODZILISMY SOBIE NA MAKSA I NIE MOŻEMY PATRZEC NA KAPUSTĘ przez najblizsze jedenascie lat 🙂