Jakies kilka dni temu:
– Kochanie yyyyy… wyjazd mam. Służbowy.
(No pewnie).
– Na długo?
– Nieeeeeee… dwanaście dni.
– A dokad?…
– Do Australii.
– CO????????????? Chyba DO AUSTRII, chciałeś powiedziec DO AUSTRII, prawda? PIEKNE GÓRY, JODŁOWANIE…
– Nie, kochanie, chciałem powiedziec DO AUSTRALII.
Nie, no jasne, oczywiście, ze do Australii. Tak tylko zapytałam, żeby się upewnic, czy dobrze usłyszałam. Australia, pamiętam z geografii. Taki kontynent. TROCHE CAŁKIEM PO DRUGIEJ STRONIE KULI ZIEMSKIEJ. Psoko.
Chce w prezencie misia koalę, żeby Melania miala się z kim bawic.
Sporo osob tez chce w prezencie misia koalę.
Zebra wymyśliła, żeby w drodzie powrotnej N. obłożył się małymi misiami koala i owinął tasma, jak mrówki papierosami.
A wczoraj obejrzalam „Między słowami” (tak, wiem – jestem ok. 1,5 roku do tylu, bo oglądam filmy jak wyjda na DVD, wiem)… Aaaa!… Nie mam slow. Zakochałam się. Dech mi zaparlo.
Chce do Australii.