BILANS NA DZIEN 5 STYCZNIA AD 2005

1. Człowiek niby ma nadzieje, ze ma przyjaciół, i z ta nadzieja jakos się po swiecie telepie, po czym, gdy przychodzi kryzys i na GG wywieszam „Pisze testament”, bo naprawde już wczoraj PISAŁAM, to dostaje odzew następujący: „Ty, weź się nie wygłupiaj z tym umieraniem, co? Ale JAK JUŻ, to ten… to JA CHCE TWOJEGO OBCEGO na dvd” – fenk ju.

2. Niech mi ktos powie, jak szybciutko przejść na prawosławie i obejść swieta JESZCZE RAZ, bo ciagle mam niedosyt w tym zakresie, a już ZUPEŁNIE dołuje mnie fakt, ze nastepne pozaprogramowe wolne dni dopiero na Wielkanoc.

3. Najpiekniejsza relacje z Sylwestra, jaka w tym roku czytałam, napisala Haniuta. Oskara powinna dostac za zdanie „Po drugim 0,75 przestalo mi to przeszkadzac”.

4. Istotnie (nadal nawiazuje do Haniuty), plaga polskich parkietów tanecznych wydaje się być zjawisko pt. Pan z Wąsem, co Zawija Nogą. Widok takiego pana w akcji jest niebywale budujący, tym bardziej, ze owi panowie tańczą z takim skupieniem i namaszczeniem, jakby… no nie wiem, robili swojej partnerce przeszczep wątroby albo mieli jej do przekazania informacje, ze jej matka oszalała i zjadła trójke wnucząt, zanim leśniczy zdążył ją zastrzelić. Takie maja miny. Trwogi, jaka mnie ogarnia, kiedy widze, ze Pan z Wąsem, co Zawija Nogą steruje w moim kierunku, aby wygłosić sakramentalne „Mosznapaniąprsic”, opisac się NIE podejmuje.

5. W moim wieku nie powinnam już beztrosko nadużywać alkoholu w srodku tygodnia, oglądając filmy z Gwyneth Paltrow i rozczulając się nad jej uroda, bo nastepnego dnia boli mnie łeb i łupie w klatce z piersiami. Nie to, co kiedys, kiedy człowiek ostatniego drinka w Hadesie spożywał o 5.40, a o 8.00 stawiał się na kolokwium z angielskiego, rześki jak wczesna sałata. Wiek i zdrowie już nie to.

6. Mam fanow. Czy w związku z tym mogę dzis nic nie robic?…

ROCZEK NÓWKA SZTUKA

W Sylwestra obejrzeliśmy z N. „Hotel New Hampshire”.

Kiedy go kupowaliśmy (film, nie hotel), poinformowalam N., ze gra w nim Nastassia Kinski. W dodatku, gra niedzwiedzicę o imieniu Susie. N. był bardzo zaintrygowany.
Zaraz na początku filmu, kiedy rodzice tej bandy wariatów snują opowiesc o tym, jak się poznali, jest ta scena z wjeżdżającym na motorze Freudem, który wiezie w przyczepie motocykla NIEDZWIEDZIA, o imieniu Stan Maine. A N. na to, z niedowierzaniem:
– O JEZU!… TO JEST NASTASSIA KINSKI?…

(Nie, kochanie, to niedźwiedź. PRAWDZIWY. Nastassia to swietna aktorka, ale bez przesady).

No i jest 2005 i wszyscy od rana nerwowo wertują kalendarze, sprawdzając tzw. „długie weekendy” („Patrz, jak beznadziejnie, Wielkanoc w niedzielę, weź. Bez sensu” – „No, ale chociaż Boże Ciało w czwartek, nie? To piątek dadzą wolny!”).

W Nowym Roku 2005 glownie chce mi się SPAC.
Jak odkrywczo 🙂