O EMPANADZIE

 

Na jutubie trafiłam na bardzo przyjemny w odbiorze filmik, prezentujący wykonanie galicyjskiej specjalności, znanej pod nazwą empanada.

Empanada to jest placek z ciasta, bardzo ciekawego w odbiorze, bo trochę listkuje, troche jest kruche, ale jednocześnie wilgotne i przechodzące smakiem nadzienia – nadziany czymś pysznym. Klasyczna galicyjska to (jak na filmie) tuńczyk z duszoną cebulą, ale pchają tam wszystko: dorsza, krewetki, ośmiornicę, szynkę z serem, same sery, warzywa – wiadomo – taki placek ma nieograniczony potencjał. Empanady można kupić w dobrych piekarniach, są pyszne na ciepło, na zimno i drugiego dnia, idealne jako jedzenie do zabrania (np. na łódkę) (o ile się człowiek uprzednio nażarł biodraminy i fale nie przeszkadzają). W wersji mini mają kształt pierożków i nazywają się empanadillas (i nadal są pyszne).

Efektem ubocznym znalezienia filmiku jest groźba mojego męża, że w sobotę robimy empanadę. Jeśli tylko rozwałkuje ciasto – ma mój głos na „TAK”.

 

I jeszcze dwie rzeczy:

Cebula – na filmiku jakoś tak przemknęła, a duszenie cebuli jest bardzo ważne. Nasz przyjaciel twierdzi, że cebulę do empanady powinno się dusić ze cztery godziny, a nawet i sześc. Oczywiście – jak to on – przesadza, ale chodzi z grubsza o to, żeby ona już patrzyła w stronę confit, a nie tylko, że zemdleje, zmięknie i już.

Druga sprawa – ta kobitka, co robi empanadę ma na imię AFRICA. Imiona hiszpańskich kobiet to jest w ogóle osobna historia, Africa to jeszcze nic. Oni potrafią dać dziecku na imię „Immaculata Conception” (w sensie, córce – „Niepokalane Poczęcie”). I to nie kiedyś tam, w średniowieczu – kobieta starsza ode mnie może z 5 lat. Że nie wspomnę o np. takiej, jakże popularnej „Dolores”, czyli ból, rozpacz. Halo?… Ale już chyba najgorsze, co może być, to „Soledad” – samotność. Jak można dać dziecku w prezencie na początek życia na imię SAMOTNOŚĆ?… Z tego wszystkiego już bym wolała Afrykę albo Poczęcie („Dzień dobry, zastałem Niepokalane Poczęcie?” – „Wyszła ze śmieciami”).

Z facetami jest łatwiej, 80% ma na imię Manuel.

(I znowu cebula! Pamiętam, jak kiedyś mój blog przechodził okres robaków – co notka, to jakieś były – a teraz nastała widać era cebuli. Jak u Picassa!) (No – prawie).

Smacznego wszystkim zyczę.

 

0 Replies to “O EMPANADZIE”

  1. A ja 2 lata do tylu komentuje:) Ale musze, bo jakze to nie wspomniane zostalo imie jego JAVIER? Tak mial na imie moj Ex i wspominam tegoz oraz kraj jego, a najbardziej kuchnie i lza w oku. Chyba nawet kuchnie z wiekszym wzruszeniem wspominam…

  2. Africa,Soledad,Dolores,etc -to maly pikus w porownaniu z Czestochowa,tak,tak Czestochowa-tak dali na imie corce / mowia na nia Czesti,bo przeciez Hiszpan nie wymowi calego tego imienia/,bo urodzila sie w dniu ,kiedy JP2 byl w tym miescie / +- jakies 25-28 lat temu/ -to jest hit!!!!!!!!!!
    A sa jeszcze Jerusalem,Israel i wiele innych glupot mas w/ g naszego standardu ,bo dla nich nie jest to takie nienormalne.
    AAAA jescze ,tutaj ,co drugi to Jesus, za czasow Franco kazda dzieczynka na pierwsze musiala miec Maria a chlopak Jozef/ Jose/ i tak sa Maria Pilar,Carmen,etc i Jose Luis,Francisco,Manuel .

  3. ojtam ojtam, ze specjalnosc galicyjska 😛
    W Chile, Peru a NAWET w Argentynie oburzyliby sie i nadeli jak pawie 🙂

    Galicyjskiej empanady nie jadlam, ale peruwianskie i chilijskie…ah.
    Aczkolwiek sa w wersjach pierozkowatych i nadal nazywaja sie empanady. I sa na dwa rodzaje: wsadza sie je do piekarnika, albo wrzuca na głeboki tluszcz. Tak, pchaja do nich wszystko co podleci. Najlepsze jest to, ze mianem (w Arg) empanada con carne okresla sie TYLKO empanade nadziewana wolowina. Cala reszta to juz bedzie np. con pollo, albo con queso y cebolla czy co tam podlecialo 🙂 a co bylo w kuchni z reszek 🙂

  4. imioma ktore powalily mnie w stanach to Chastity, Cash oraz rodzenstwo River i Rain. jakze metaforycznie brzmialo pytanie o to ktore bylo pierwsze rzeka czy deszcz? :))

  5. cebula lubi mieć czas 🙂
    a dodatkowy – tajemny ? – składnik empanady to czerwony lakier do paznokci 😉 chyba, że pazurki spod kosmetycznej lampy 🙂

  6. Kurczę, a mnie te empanady jakoś odstraszały. Być może dlatego, że pierwsza, jaką spróbowałam (była chyba z tuńczykiem) była rozciapana i jakaś taka wczorajsza.

Skomentuj ~haniuta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*