NIEBIESKIEGO RAZ!

Chyba się w czoraj zakochalam w takim jednym Aktorze.
Aktor jest porosniety seledynowym futrem w fioletowe kropy, ma ogon, rogi i taki SZCZERY USMIECH – czyli to, co my, dziewczyny, u chlopakow lubimy najbardziej.
I w ogole CUDNY jest.

Wcale się nie dziwie, ze “Potwory i spolka” pobily wszelkie rekordy sprzedazy. Wcale. No ten niebieski jest po prostu…

KOTEK 🙂

NIC MI SIE NIE CHCE

I know I stand in line until you think you have the time
to spend an evening with me

And if we go some place to dance I know that there’s a chance
you won’t be leaving with me

Then afterwards we drop into a quiet little place
and have a drink or two

And then I go and spoil it all by saying something stupid
like “I love you”

I ja to wole w wykonaniu Sinatrów.
I dzis jestem bardzo ANTY.

JAK BARDZO SIĘ MYLILAM W KWESTII ARBUZA

Drogie Panie!
Przepraszam za wprowadzenie w blad.
Niestety, “Arbuz” należy do kategorii “dobrze żarło i zdechło”.

Niech mi będzie wolno powiedziec tylko tyle, ze:
– glowna bohaterka chudnie i wylaszcza się w ciagu kilku dni
– podrywa faceta, który wyglada jak wysportowany efeb i jest inteligentny, odpowiedzialny, z poczuciem humoru i 5 lat od niej mlodszy
– wspomniany facet leci na porzucona mezatke z malenkim dzieckiem, chociaz ma do dyspozycji stada drapieznych 17-latek, otaczajacych go zwartym tlumem
– jest swietny w lozku i – co kladzie cala, absolutnie cala fabule – ma wiekszego niż maz – drań

Sypie glowe popiolem. Od dzis zabieram się za przewodniki po Wielkiej Brytanii.

MŁODA, PORZUCONA – ZNAKOMITA

I FIUU!!… I polecial. Jeszcze tylko narobil dymu z koszulami, bo okazalo się, ze Kolacja będzie Bardzo Bardzo Uroczysta i trzeba zapakowac te ze spinkami.

Czy zostawil mnie samą? TAK.
Czy będę się NUDZIC?
NIE 🙂 Przy lozku NADAL stoi ta butelka z portugalskim winem, a wczoraj nabylam “Arbuz” Marian Keyes i po pierwszych 130 stronach jestem MILE rozczarowana.

Bo recenzje standardowe: “Mloda matka porzucona przez meza tuz po narodzinach ich pierwszego dziecka. PS. Z nadwagą”. Na jesienne niepogody (a wlasciwie ZIMOWE, nie ma się co oszukiwac)- doszlam do wniosku – NIE MA JAK SWIEZO PORZUCONA mloda matka z nadwagą! I pobieglam kupic.

W jednej ksiegarni – nie było.
W drugiej ksiegarni – nie było ksiegarni.
W Empiku – dlaczego OD RAZU nie poszlam do Empiku? Niezbadane są sposoby myslenia KOBIET, tajemnicze nawet dla nich samych – JEST!

W dodatku trafila mi się wyjątkowa dziewczyna w kasie. Nie dosc, ze usmiechnięta, nie dość ze sympatyczna (NO – w TAKI DZIEN?), to jeszcze zaczela ze mna gadac o ksiazce. N. tak ma, ze dokad by nie poszedl – bank, kawiarnia, ksiegarnia, sklep z plytami – to się ze wszystkimi zaprzyjaznia. Strasznie mu tego zazdroszcze, bo ja jestem sztywnawa, ale dziewczyna w EMPIKU wziela mnie z zaskoczenia i nie jestem pewna, czy nie zostalysmy kumpelkami na cale zycie.

Ale ja o ksiazce. Jest napisana w taki specyficzny sposób, “rwanymi” zdaniami, ale kupilam historie glownej bohaterki w momencie, kiedy – w domu rodzicow, zalamana, z malenkim, calkiem nowym dzieckiem – doszla do wniosku, ze DALEJ NIE DA RADY – musi sobie chlapnąć. I zaczyna szukać wódy po calym domu 🙂 W koncu obalają z siostrą – hipiską butelke wina w kuchni.

Poza tym, okazalo się, ze NIE TYLKO JA tak mam z bagażami na lotnisku 😉

Hmmm… Czyli jeszcze tylko 9 godzin z ogonem i “Arbuz” 🙂

PS. HANKA – bo ta mloda porzucona, jej siostry i rodzice TO IRLANDCZYCY 😉

KATARY, PSY I OGOLNE ZDENERWOWANIE ZIMĄ

Wczoraj do godziny 16.00 N. tylko skrzypiał, a jak zadzwonil do mnie po 16.00 to już bulgotal jak spory indor. Trzeba go było zapakowac pod koldre z wielblada, a ja zrobilam po rodzinie sonde dotyczaca przeziebień u mężczyzn. Poradzono mi, ze na meskie przeziebienia dziala:
– wódka
– czosnek, duzo czosnku (mój tata)
– krem z zoltek, miodu i spirytusu
– wódka
– wódka z pieprzem
– inhalacja jakims mentolowym swinstwem
– smarowanie amolem
– wódka
– miód z cytryną i wódką
– herbata z miodem, cytryną i wódką
– wódka z cytryną, miodem i pieprzem
– pieprz z wódką
– wódka z czosnkiem

Jak wiadomo, mezczyzna przeziebiony zaraz umiera. To jest, lezy i mowi co chwile: “UMIERAM! Przynies mi… (lista zyczen) BO UMIERAM!”. N. wczoraj zatem lezal i spektakularnie UMIERAŁ (bardzo grzecznie, musze przyznac, nie był meczacy, czytal sobie Off-Road i od czasu do czasu trąbił jak albatros), a ja… A JA NURZAŁAM SIĘ W ROZPUSCIE.
Przyniosłam sobie do lozka portugalskie winko.
Przynioslam sobie deser w postaci “ZLEGO” Tyrmanda.
I upajałam się podwojnym aromatem wina i przygod zabójczo przystojnego doktora Halskiego, demonicznej Olimpii Szuwar (prywatna inicjatywa), zlotowlosej dziewicy o imieniu Marta, jej (już wkrótce byłego) narzeczonego – hokeisty Zenona, parkieciary Romy Leopard oraz calej bandy czerniakowskich oprychow, dziennikarzy i poruczników MO (tak tak, drogie dzieci, taka instytucja kiedys była i bynajmniej nie oznacza to Monika Olejnik).

Wczoraj w Trojce popludniowa audycje zdominowaly agresywne psy. Ja wiem, ze na to nie ma uniwersalnej recepty, bo chociaz ZAWSZE winni sa ludzie, którzy stworzyli potwora, to pozniej na takiego biednego, zwariowanego psa nie ma innej rady, tylko go uspic. Ale jak slysze pana, który dzwoni i az się zachłystuje z nienawisci i dyszy “ZABIJAĆ! Z broni PALNEJ! Na miejscu! Każdy powinien mieć broń palną NA PSA!” – to wlasnie TEN PAN albo jego brat wyrzucil do rowu przy drodze szczenną suczkę, a Bogu ducha winnego rottweilera czy pitbulla wychowa na morderce.

Zawsze mialam psy, nie boje się psow i wiem, jak niestety niektorzy ludzie nie potrafią spokojnie przejsc obok płotu, za którym biegają sobie nasze jamnice. Nie przejdzie jeden z drugim spokojnie ulicą – nie, musi łapę wsadzic, patykiem drażnić, a dzieci to już w 90% przypadkow. Plus mądra mamusia robi przystanek – “O JAKIE PIESKI – WIDZISZ? O jak SZCZEKAJĄ! Widzisz! O POPATRZ!” – i hałasują zabawkami, a suki o mało ze skóry nie wyskoczą przy płocie i trzeba je łapać pod pachę i zanosić do domu, chociaż przecież TO ICH ogródek, ogrodzony, i mają pełne prawo sobie biegać. I co z tego.

Ale wiem tez, ze dalmatynczyk mojej babci jest radosnie zabierany na spacery BEZ SMYCZY i BEZ KAGAŃCA, chociaz w ogole się nie slucha i rzuca się na dzieci. Coz. To chyba tylko kolejna ilustracja prostego twierdzenia: winni sa ludzie, nie psy. Ludzie.

I co robic z bezmyslnymi ludzmi? Starac się o pozwolenie na broń palną?…

PS. Wczoraj WYRZUCIŁAM DO ŚMIECI trzy torebki w których przynieśliśmy zakupy. Wyrzuciłam precz. Czekam na komplementy.

GRYPA I CHOMIKOWANIE

Znowu. Znowu, ZNOWU to samo…
Przyszla paskudna pogoda, a wraz z nia – grypa, jak malowana. I do kogo się grypa przyczepila? DO KOGO? O-CZY-WIŚ-CIE do N.! Nikogo nie obchodzi, ze ja już POLTORA ROKU nie mam nawet KATARU – wszystkie choróbska wolą N. Z drugiej strony – wcale się im nie dziwie, tez bym JEGO wolala niż MNIE, ja jestem sucha i żylasta, a on?… A on nie 🙂

Ale nie o tym miało być – N otóż obsztorcował mnie wczoraj, że go obsmarowuję.
– Taka jesteś! – mówi. – Wszystko ci przeszkadza, tak? SKRZYNIA ci przeszkadza, no to napisz o swoich TOREBKACH! Jak jestes taka mądra.

No dobrze! Chowam torebki.

To jest, te miekkie torebki po zakupach zwijam w kłebki i chowam po szufladach – jak będą jakies smieci, albo cos, żeby były pod ręką – a te duze składam i upycham po dziurach – jakby było jakieś pakowanie, albo w ogóle potrzebna by była TOREBKA plastikowa. To będą jak znalazł.

Nie wiedziec czemu, N. to doprowadza do szewskiej pasji. Jeśli szuka czegos w kuchni, otworzy szuflade i trafi na foliowy kłębuszek – to się, nie wiedziec czemu, wkurza. Nie lubi tych torebek. Tropi skrytki z foliowymi torbami po calym domu, triumfalnie wywleka z kątów moje kolekcje z okrzykiem “O! JUŻ TU NAPCHAŁA TOREB!”, jakby to było NIE WIEM JAKIE PASKUDZTWO.

Osobiście uważam, ze torebki nie sa takie najgorsze – niektóre panie chowaja np. kochanków po szafach – i tu już mogłabym dyskutować na temat moralnego wydzwięku, ale TO-REB-KI?…

Może N. po prostu NIE MOŻE UWIERZYC, ze trafil na IDEAŁ*…

* IDEAŁ = w tym przypadku: Ja.

O JAKA JETEM ZŁA!

Jedno mam marzenie, kiedy tak jade rano do pracy, zab mi z zimna na zab nie trafia, chociaz siedzenia podgrzewane, a w Trojce – wyniki wyborow samorzadowych. To tylko JEDNO mi do glowy przychodzi: ACH, GDYBY TAK UCHLAC SIĘ, stworzyc robota – narcyza o imieniu Joe i spiewac z nim “Szpital Swietego Jakuba” na dwa glosy…

Bo ze wszystkich możliwych krajow MUSIALAM trafic na AKURAT TEN. Nie dosc, ze najbardziej chyba parszywy z klimatow, to jeszcze SYSTEM WIELOPARTYJNY. Polowa ludnosci dotknieta wyjatkowo zlosliwym przypadkiem raka ego (uwaga: nie moje! Plagiat, ale wyjatkowo pasuje) i szesc miesiecy zimy – no czy to nie PIORUNUJACA mieszanka? W dodatku jeszcze Najbardziej Prawdziwym Ze Wszystkich Polakow okazuje sie być jeden z drugim dupek, który 90% swojego zycia spedzil w bezpiecznej od tegoz kraju odleglosci.

Boli mnie gardlo i uprzedzam – dzis chetnie rozedre nieletniego kotka o blekitnym, niewinnym spojrzeniu.

TAKA RANDKA

Obly mowi, ze najwazniejsze to nie pisac ZBEDNYCH zdan, to ja tylko kilka slow.

Umowic się z BABĄ – oczywiście SPOZNIŁA SIĘ godzine. W dodatku przywlokla ze soba OGON. Ogon był lysy i monotematyczny. No, moja panno! Wiesz, JAKIE stworzonka maja LYSE OGONY?…

W sumie nawet DOBRZE, ze się spoznila, bo zdazylam Oblemu drapnac jednego Misia Widzimisia. Kombinowalismy wczoraj z Pepseem, jak to poczekamy marne 50 lat i zaczniemy za gruby szmal sprzedawac Misie: “Wczesny Obly. Flamaster Na Kalce” – no to już MAM zalązek kolekcji.

A pozniej ogluchlam z powodu kataru.

JEDNAK ZLA KOBIETA

Chyba jednak jestem Zła Kobieta. Psow nie karmie (bo ze mna nie mieszkaja, ale jakby mieszkaly, to tez bym pewnie zapominala karmic), kwiatkow nie podlewam (z premedytacja). Zwijam skarpetki po trzy różne. Nawet nie ze zlosliwosci, po prostu – zwykle mi zostaja trzy rozne, to je zwijam.

W ogole nie rozumiem wycieczek do Praktikera i jak N. bierze do reki nastepne zielone urzadzenie Black’n’Deckera, to niestety wyrywa mi się „O JEZUUUUUU SIEDEMNASTE TAKIE SAMO I PO CO CI?…” i przyznam ze tlumaczenie, ze szesnascie poprzednich umie odkrecac tylko takie i takie srubki i to tylko w jedna strone, a to już umie W OGOLE WSZYSTKO NA SWIECIE lacznie ze stawianiem horoskopow… no wiec, TAKIE tlumaczenie trafia do mnie SREDNIO.

W domu natomiast W OGOLE NIECZUŁA JESTEM jak zimna ryba i kaze mu np. SCHOWAC SIEKIERE która 4 dzien lezy na stole obok kominka. Mam za swoje, bo teraz od 2 tygodni na stole obok kominka stoi BELGIJSKA SKRZYNIA NA BRON, do ktorej się cala mieszcze. Wiem, bo wlazlam na probe. Trzeba było się nie czepiac tej siekierki, skrzynia się bardziej w oczy rzuca…

Ale najgorsze jest to, ze haczę. Oj, jak haczę… A chlopaki mowia, ze kobieta jak HACZY, to jest ZLA KOBIETA.

No i co to teraz będzie?…