W ogole. Wcale. Nic a nic.
No bo dlaczego mialabym MIEĆ JAKAS DEPRESJE?
Tylko dlatego, ze ten cholerny wiatr dzis rano o malo mnie nie przewrocil? Drobiazg!
Albo ze pozarlam się wczoraj z N. o bankiet? NO SKADZE!
Albo ze po raz NIE WIEM KTÓRY wyciagnelam z szafy mój cholerny szary plaszczyk, pomimo ze obiecywalam sobie JUŻ MILION RAZY, ze NIGDY WIECEJ go nie zaloze na grzbiet, ze nie chce go ogladac na oczy – no i ZNOWU wyladowalam w szarym plaszczyku i wyglada na to, ze zostane w nim POCHOWANA.
Acha, i jeszcze mam ZYLETKE w gardle i cement w czaszce, a N. sobie pojechal do Pragi i wraca w czwartek i w zwiazku z tym chcialam oznajmic ze PIEKNIE MI SIĘ TYDZIEN ZACZAL i OBY TAK DALEJ.
Cholera jasna.