Bardzo mi smutno, że umarł pan w czarnym golfie, twórca najfajniejszych zabawek na świecie.
A w ogóle wolałabym mieć, jak kiedyś, PMS-a z takim fajnym wkurwem, żeby mnie denerwowało wszystko i wszyscy, i żebym toczyła krwawym okiem i ostrzyła noże (o swój język). A nie taki PŁACZLIWY, jak mam od jakiegoś czasu. No ludzie, poryczałam się na kapuście pekińskiej ze śliwką węgierką. LITOŚCI. Gdybym była samicą łosia (klępą) (ha, ha – „gdybym była”), to już bym się kwalifikowała do odstrzału. Stara skapcaniała purchawka.
Jedyne światełko w tunelu jest takie, że Merlin przysłał mi „Ostry dyżur”, a pan Andrus z panią Czubaszek (którą kocham miłością wiernego kundla od tylu lat, że nawet nie powiem, od ilu, bo pani Czubaszek jest za młoda na takie wyznania) napisali książkę i za chwile będzie można ja kupić.
Kryminały mi się skończyły. Zamówiłam tę „Tarantulę”, ale ją przeczytam i co?… Na samym "Ostrym dyżurze" daleko nie zajadę.
http://www.pratchett.pl/terry,pratchett,82,snuff.html
o taki 🙂
@kamelia, lubię grzebać w mule 😉 Trochę przez wzgląd na to, że się dobrze bawiłam przez pierwsze 3 sezony. TŻ już się poddał, oglądałam, jak wyjechał, żeby nie marnować tych seriali, co oglądamy razem. Ale warto odciąć grubą kreską, bo z odcinka na odcinek coraz gorzej (akcje z nerką Susan czy Lynette po raz setny intrygująca w sprawie zmiany pracy przez Toma, nie wspominając o akcji Gaby z lalką).
A ja poprzednią jesień przeżyłam dzięki pięciu sezonom The Wire. Ale to już też nie najnowsze, więc pewnie widziane?
A Stephensona sobie ściągnęłam Peanathemę, ale musze chyba do niej zamówić stelaż, gdyż wazy około 400 kilo i nie ma jak jej czytac (w twardej okładce mi przysłali, łapserdaki).
Zuzanka: aweź, ja ledwo dociągnęłam do końca drugiego i wcale mnie nie ciągnie, żeby dalej. Jakoś tak nie ten.
Żona: JA TEŻ ZAMÓWIŁAM! 🙂
Rzuf: Jaki. Nowy. Praczet. KONKRETY POPROSZĘĘĘĘĘĘ!
@Zuzanka – to po co oglądasz?;)
to z dobrych wieści, sądzę szczególnie Ci bliskich klimatów http://www.poniedzielski.art.pl/index.php?p=120
Tytuły podajta,bo nie widzę,a czytać nie ma co.Czekam na Merlina bo nabyłam “Klub koneserów zbrodni”,a że mam pełnoobjawowy PMS,to chyba się do tego klubu zapiszę.
Świetne info o tej książce, już się nie mogę doczekać, bo same blogi autorów to dla mnie za mało 🙂
Płaczliwa jesień, oj coś w tym jest…byle do wiosny!
w czwartek wychodzi praczet nowy 🙂
zawsze to kilkaset stron wiecej w innym świecie 😉
…ej jaka tam znowu stara. Odwieczna…
o tej książce Andrusa z Czubaszek to nie wiedziałam, dzięki za info
Desperatki? Phleeze, od trzeciego sezonu to zaczyna Klan przypominać, oglądam z ręką przyklejoną w facepalmie do czoła.
Nie mirmiłuj, Barb. W KFC mają Grandera z sosem z suszonych pomidorów, nie jest zły. I weź się za Stephensona, trochę namachał chłopak.
Proponuję Desperatki – na płaczliwą jesień jak znalazł, zwłaszcza tak do IV serii:)