O TUSTYM KURZU


Wczoraj zjadłam rydze (by nie rzec: rydzyki) z patelni na masełku, po czym moja wątroba chciała samodzielnie udać się na czarny rynek do Meksyku. Twierdziła, że znajdzie tam sobie lepszego właściciela, który nie będzie jej tak po świńsku poniewierał.


Ledwo ją uprosiłam, żeby dała mi jeszcze jedną szansę.


A dziś w poszukiwaniu zaginionego sensu życia wchodzę na forum i widzę wątek "Tłusty kuchenny kurz". Więc to chyba oczywiste, że od kilku godzin śpiewam pod nosem:


Tłusty kuchenny kurz,

tyle mi opowiedział,

dałaś mi go bez słów, 

jednak on dobrze wiedział…


(Choć moim ulubionym wątkiem w rankingu wszechczasów, w kategorii "za tytuł" wciąż pozostaje "Czym zastąpić amoniak do aniołka").


Cały czas mucha próbuje po mnie chodzić. Muszę być pyszna.


 

0 Replies to “O TUSTYM KURZU”

  1. No i jeszcze ten filuternie spadajacy pantofelek 🙂 (niemniej, za kazdym razem przezywam lekki wstrzas patrzac na jej zdjecia…)

    Wracajac do grzybow, przekazuje pytanie od znajomego, ktory nie wierzy, ze po rydzach mogla Cie bolec watroba i pyta, czy aby na pewno to byly rydze i czy na pewno na maselku 🙂

  2. jeszcze z tym amoniakiem: to na serio nie jest prosta kwestia, ani banalna. jak weszłam na stronę z przepisem to totalnie zgłupiałam, bo mi amoniak kojarzy się z farbą do włosów i że lepiej żeby go nie było, a tu do gotowania? musiałam to googlować i dopiero wtedy wyszło, że proszek do pieczenia… plisss

  3. Mnie też nigdy nie może zabraknąć nici 🙂
    To się nazywa nałóg. Już teraz mnie krzesło w tyłek pali, bo w domu czeka szydełko i tyle fajnych rzeczy do zrobienia…

  4. Nie uwierzę, że tekst o grzybkach taki niewinnny i apolityczny jest ;>.
    Te wszystkie przykre konsekwencje wynikające z kumania się z rydzykami… wrrrróć… rydzami….
    No ale cóż, dzis w gazecie czy na onecie jakiś Wielki Prekognita daje do zrozumienia, że próżne to przestrogi, próżny trud.

  5. mucha powiadasz hmmm niech pomyślę po czy muchy uwielbiają chodzić najbardziej)))) a znasz takie hasło ” jedzcie gówno miliony much nie mogą się mylić” 😉

  6. Aaaaa… Ja pomyslalam, ze chodzi o sposob oczyszczenia figurki aniolka (bo jakos amoniak nie pasowal mi do kiwajacego sie aniolka; tez pomyslalam o tych ptaszkach-pijakach).

    Barbarello, jestes Wielka Wynajdywaczka Nietypowych Obiektow (cytujac styl jednego z kolegow tytulujacego sie czasem Wielkim Ukladaczem Testow), nie mowiac o tym, ile radosci czlowiek ma, jak sobie poczyta Twoj blog. Dzieki 🙂

  7. Edyta: DZIĘKI!…
    Jak zobaczyłam ten tytuł wątku, to miałam dziesięciominutową galopadę myśli, niczym stada włochatych borsuków. I doszłam do wniosku, że chodzi o… Pamiętacie takie szklane figurki, co kiedyś były – najczęsciej strusie – one się kiwały, co jakiś czas moczyły główkę w kieliszku z wodą, co przed nimi stał i znowu zaczynały się kiwać?… NO WIĘC, doszłam do wniosku, że chodzi o takiego szklanego ANIOŁKA, co się kiwa… I moczy główkę w amoniaku… Albo w środku ma amoniak i dlatego się kiwa…

    Możecie mi gratulować, bo okazało się, że banalnie chodziło o:
    http://www.ciasta.net/aniolek.php

    Ale moja wersja była lepsza, nie?

  8. uważam, ze powinnas ksiązkę napisac..no ewentualnie wydać blog w wersji drukowanej..tylko tytuł jakiś trza by mu dobry dać:) a jak juz bedzie bestsellerem roku czy ekady – wersje kolekcjonerskie da się w szydełkowej okładce made in Barbarella..sama kupię, nic mi lepiej nie robi na poprawę nastroju.

  9. lol!
    nooo pyszna to musi być ta herbata co ją zetrzeć musze teraz z monitora!! ahahahah jestes genialna!!!

    ale za notkę o wieprzowinie, z drugiej połowy lipca, to miałam Cię ochotę zabić… byłam w drugiej dobie po cc i przeczytałam pierwsze dwa zdania…to był błąd…. prawie tak bardzo bolesny jak kichnięcie w owych okolicznościach…

    pozdro! 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*