O PŁACZLIWEJ JESIENI


Bardzo mi smutno, że umarł pan w czarnym golfie, twórca najfajniejszych zabawek na świecie.

A w ogóle wolałabym mieć, jak kiedyś, PMS-a z takim fajnym wkurwem, żeby mnie denerwowało wszystko i wszyscy, i żebym toczyła krwawym okiem i ostrzyła noże (o swój język). A nie taki PŁACZLIWY, jak mam od jakiegoś czasu. No ludzie, poryczałam się na kapuście pekińskiej ze śliwką węgierką. LITOŚCI. Gdybym była samicą łosia (klępą) (ha, ha – „gdybym była”), to już bym się kwalifikowała do odstrzału. Stara skapcaniała purchawka.

Jedyne światełko w tunelu jest takie, że Merlin przysłał mi „Ostry dyżur”, a pan Andrus z panią Czubaszek (którą kocham miłością wiernego kundla od tylu lat, że nawet nie powiem, od ilu, bo pani Czubaszek jest za młoda na takie wyznania) napisali książkę i za chwile będzie można ja kupić.

Kryminały mi się skończyły. Zamówiłam tę „Tarantulę”, ale ją przeczytam i co?… Na samym "Ostrym dyżurze" daleko nie zajadę.

0 Replies to “O PŁACZLIWEJ JESIENI”

  1. @kamelia, lubię grzebać w mule 😉 Trochę przez wzgląd na to, że się dobrze bawiłam przez pierwsze 3 sezony. TŻ już się poddał, oglądałam, jak wyjechał, żeby nie marnować tych seriali, co oglądamy razem. Ale warto odciąć grubą kreską, bo z odcinka na odcinek coraz gorzej (akcje z nerką Susan czy Lynette po raz setny intrygująca w sprawie zmiany pracy przez Toma, nie wspominając o akcji Gaby z lalką).

  2. A Stephensona sobie ściągnęłam Peanathemę, ale musze chyba do niej zamówić stelaż, gdyż wazy około 400 kilo i nie ma jak jej czytac (w twardej okładce mi przysłali, łapserdaki).

  3. Zuzanka: aweź, ja ledwo dociągnęłam do końca drugiego i wcale mnie nie ciągnie, żeby dalej. Jakoś tak nie ten.

    Żona: JA TEŻ ZAMÓWIŁAM! 🙂

    Rzuf: Jaki. Nowy. Praczet. KONKRETY POPROSZĘĘĘĘĘĘ!

  4. Tytuły podajta,bo nie widzę,a czytać nie ma co.Czekam na Merlina bo nabyłam “Klub koneserów zbrodni”,a że mam pełnoobjawowy PMS,to chyba się do tego klubu zapiszę.

  5. Świetne info o tej książce, już się nie mogę doczekać, bo same blogi autorów to dla mnie za mało 🙂
    Płaczliwa jesień, oj coś w tym jest…byle do wiosny!

  6. Desperatki? Phleeze, od trzeciego sezonu to zaczyna Klan przypominać, oglądam z ręką przyklejoną w facepalmie do czoła.

    Nie mirmiłuj, Barb. W KFC mają Grandera z sosem z suszonych pomidorów, nie jest zły. I weź się za Stephensona, trochę namachał chłopak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*