O TYM, ŻEBY DO MNIE NIE PODCHODZIĆ

Nie mam już siły na złe wiadomości. Jest połowa stycznia, a ten rok wyczerpał już zapas chujni i to chyba na najbliższe dziesięć lat co najmniej. CO NAJMNIEJ. Niniejszym wypisuję się z rzeczywistości, najchętniej bym poszła spać do końca marca (do końca marca 2034 roku).

W związku z powyższym, oglądam South Park od pierwszego sezonu, bo na nic innego mnie mentalnie nie stać. No więc chciałam zauważyć, że pierwszy sezon South Parku z kultową anteną satelitarną w dupie Cartmana powstał w 1997 roku. W 1997 ROKU!!! Nawet jeszcze wtedy nie znałam N.!

Te pierwsze sezony są takie… ciepłe i otulające, jak comfort food z dzieciństwa. Jaki świat był wtedy miły i przyjazny! Nawet Eryk Cartman jeszcze nie był rasowym psychopatą, tylko zwykłym rozwydrzonym bachorem, najbardziej drażliwym tematem była eutanazja, o której nikt nie chciał z dzieciakami rozmawiać („My son… I’m not touching that one with 60 foot pole”), a najgorszym potworem była Mecha Streisand. No niech mi ktoś powie, że to nie były piękne czasy!…

(N. oczywiście twierdzi, że jestem nienormalna. Jakbym nie wiedziała).

A w niedzielę byliśmy zapolować na czerwone serduszko i naprawdę nie wiem, które z dwojga moich towarzyszy bardziej gwiazdorzyło. Czy N., który niby poszedł sobie kupić kawę i za chwilę był otoczony chichoczącymi dziewczynami z foodtrucków i straganów, czy może Szczypawka, która z kolei musiała kupę AKURAT CENTRALNIE na środku placu przed Urzędem Miasta, na najnowszym wypielęgnowanym trawniku. Tak, żeby absolutnie wszyscy ją widzieli. I żeby pańcia z torebką zawierającą Cenny Skarb miała do pokonania jak najdłuższą drogę do najbliższego kosza na śmieci. Muszę z nimi porozmawiać poważnie o tym, że attention seeking to jest zaburzenie psychiczne i żeby się nad sobą zastanowili. 

Reasumując – chwilowo, w związku z ogólną sytuacją geopolityczną i lokalną, jestem w nastroju nieprzysiadalnym. Gdyby można było dać komuś w mordę za to wszystko, to bym nawet dała, ale nie bardzo wiadomo komu. 

Czy ja mam halucynacje z nerwów, czy faktycznie JAKBY dzień się zrobił delikatnie dłuższy?…

PS. Oraz jak RAZ NA STO LAT wejdę do normalnego Rossmana zamiast kupować w internecie, to proszę zgadnąć, DO KOGO przyczepi się wylewna wariatka ubrana w 134 warstwy odzieży, lekko śmierdząca i z czarnymi paznokciami? I KOGO będzie pytać o szczoteczkę do zębów na prezent (???) i PRZED KIM się ustawi w kolejce? I zablokuje kasę na 15 minut, bo będzie musiała odebrać telefon i rozmawiać w dziwnym języku, za to bardzo głośno? No. To wracam do zakupów przez internet.

8 Replies to “O TYM, ŻEBY DO MNIE NIE PODCHODZIĆ”

  1. czyli srajacy pies, pani przy kasie, i dluzszy dzien to sa dla ciebie katastrofy??? o jazzy a tak remoncik kuchni, nieprzystawialne meble bo w ostatnim policzeniu milimetrow, brak blatu!!!! zamowieni pracownicy do dzwigania owego, mieszkanie na zadupiu , brak zamawialnosci przez internet – zycie spanie posrodku zawartosci szafek kuchennych wszystkich i narzedzi jak do demolki blokowiska – to co ja biedna mam powiedziec ??? no i 4 zlamane paznokcie….

  2. A ja najbardziej nie lubię, jak ktoś przede mną płaci gotówką.

    Jeśli chodzi o kupy, to Fafik zrobił kupę na lini startu, 2 minuty przed gwizdkiem. No ale zakładam, że to ze stresu, biegliśmy w Hard Dog Race 😉

  3. Nie wydaje Ci się, w radiu powiedzieli (a jak powiedzieli to wiadomo, ze prawda;)), ze już 25 minut odzyskaliśmy. I pogoda jakaś taka znośna, ciepło nawet i przyjemnie, białego gowna nie ma (tfu tfu). Niby powinno to dawać nadzieje, ze uda się przetrwać ten miesiąc, ale jakos ekstremalnie wkurzona chodzę. Tez mam ochotę bić ludzi, ale siły nie mam, bo ciśnienie mi gdzieś się majta w okolicy podłogi. Ciężkie czasy, może dodatkowo jakieś burze na słońcu…

  4. ooooo, to ja mam komu zajebać! brakuje tylko tej możliwości, o której piszesz – niestety, bicie nadal karalne
    szczególnie takie, jakie ja chętnie bym pouprawiała

  5. Ja tez tesknie za dawnymi, NORMALNYMI czasami.
    Obecnie to czesto nie wiem wsrod kogo zyje – wyglada ze bardzo skrzywionymi osobnikami.
    Najgorsze ze czesc spoleczenstwa, np mlodziez, to ani nie wie jak bylo i mysli ze jest normalnie.
    Plus mi tez w kolejkach zawsze ustawi sie ktos zabierajacy najwiecej czasu przy placeniu.
    Jakos przetrzymaj bo co innego mozna zrobic?

  6. Nie masz halucynacji.
    Delikatnie mówiąc, również w odniesieniu do reszty spostrzeżeń.
    Wiem, że człowieka w dołku cudza radość niespecjalnie podnosi na duchu, ale muszę się tym podzielić – WYPIEPRZYLI MOJĄ KADROWĄ!!!
    Od piątku wszyscy szaleją z radości, a tak naprawdę, to powinniśmy się zdrowo urżnąć.
    Przybywajcie, stawiam wszystkim!

    :)))))))))))))))))))))))))))))))

    Przepraszam, więcej prywaty nie będzie

Skomentuj klamka bez drzwi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*