O MIETELNIKU, KOMEDII I PENISIE NAPOLEONA

W związku z rozpoczęciem wiosny dokonałam zakupu nasion onętka i takiego śmiesznego zielonego czegoś, co mi się kojarzy z miotłą do odkurzania i tak też się nazywa – mietelnik (i od razu wyświetlił mi się link – „sprawdź, co lubi mietelnik” – niech zgadnę, drinki, hazard, hasz, dziwki, drogie zegarki i szybkie samochody). Teraz jeszcze tylko ziemia musi rozmarznąć, ha, ha, ha. No i nie zapominajmy, że teraz sianie i sadzenie czegokolwiek zielonego jest antyrządową działalnością wywrotową.

Fajną komedię obejrzałam, i to z N., który słysząc hiszpański język dał się posadzić na kanapie („Julietę” też obejrzał) – „Hiszpański temperament”. Panna z Kraju Basków zostaje wystawiona przez narzeczonego przed samym ślubem, w dodatku z długami, a tu zjawia się tatuś i chce dać jej kasę na wesele, zatem postanawia skombinować narzeczonego – figuranta. Jedyny chwilowo dostępny pochodzi z Sevilli, nie mówi w Euskera i używa żelu do włosów. Oczywiście, przez cały czas jadą na stereotypach – Andaluzyjczycy to fircyki w kolorowych portkach, a Baskowie dużo jedzą, są silni, w każdej dostępnej butelce robią koktajl Mołotowa i nie znoszą hiszpańskiej monarchii – ale widoki są przepiękne (Getaria – nadmorski cukiereczek), a baskijska trawa bardziej zielona nawet od irlandzkiej daje wspaniałe tło. Humor prosty, chociaż N. się śmiał częściej, ponieważ  a) lubi beznadziejne dowcipy, oraz b) jednak niektóre żarty są skrojone pod Hiszpanów, na przykład scena w które podejrzliwy tatuś przesłuchuje narzeczonego i każe mu wymienić jego osiem nazwisk rodzinnych, czy aby wszystkie są baskijskie (tytuł filmy w oryginale to właśnie „Ocho apellidos vascos”, czyli osiem baskijskich nazwisk). Ten zaczyna wymieniać, N. ryczy ze śmiechu a ja nie wiem, o co chodzi – zrozumiałam tylko Arguinano, bardzo sławnego kucharza; okazało się, że wymieniał nazwiska piłkarzy, zięcia króla i tym podobne, a na końcu jedynego trenera Athletic Bilbao, który Baskiem nie był (Clemente). No ale to N. mi musiał wytłumaczyć. Ale raczej humor jest ogólnodostępny, łącznie ze słynnym duetem z Sevilli, Los del Rio (tych od „Macareny”) (tak, ONI NADAL ŚPIEWAJĄ). Główna aktorka jest bardzo, ale to bardzo zgrabna, dwa razy pokazana w majtkach i obie pary majtek ma prześliczne. Poza tym biega po mieście w podkasanej sukni ślubnej – a każda komedia, gdzie dziewczyna biega w sukni ślubnej, jest dobra.

W ramach poszerzania horyzontów trafiłam wczoraj na stronę z tak zwaną wiedzą bezużyteczną. Wiedzieliście, że amerykański urolog kupił penis Napoleona Bonaparte za 40 tysięcy dolarów? Ciekawe, co z nim później zrobił – wystawił w poczekalni jako reklamę swojego gabinetu, czy raczej pokazywał znajomym na przyjęciach (między zupą a głównym daniem). Obstawiam, że jego żona była zachwycona.

 

3 Replies to “O MIETELNIKU, KOMEDII I PENISIE NAPOLEONA”

Skomentuj ~Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*