W sobotę dokonałyśmy z Zebrą siostrzanej wymiany wirusów kataru. Powiodła się w stu procentach – teraz nie tylko jestem głucha od mojego wirusa, ale na dodatek kicham, płaczę i smarczę dzięki wirusowi od niej. Widać, że się zaprzyjaźniły i świetnie się bawią w moich drogach oddechowych jak w darmowym aquaparku. Wspaniały początek lata; adekwatny do pogody.
Zapomniałam wspomnieć, że w Lizbonie wieczorami co i raz ktoś chciał nam opchnąć narkotyki. Podchodzi na przykład do nas facet i pokazuje nam coś co przypomina nabój do syfonu. Pytam N., po co nam nabój do syfonu, a on mówi, że ja jestem beznadziejna, a to była marihuana. Serio?… Nancy Botwin jakoś inaczej pakowała marihuanę (chyba, bo zwracałam raczej uwagę na jej kiecki i buty). Jeden oferował nam kokainę i nawet się zastanawiałam, ale przy moim szczęściu to by się skończyło jak u Woody Allena w “Annie Hall”.
A teraz wyznanie:
Nie zjadłam w tym roku ani jednej truskawki.
Ani czereśni.
HA! Przebije mnie ktoś?…
Ale zjem jagodziankę, obiecuję.
ale jak to? Czerwiec bez truskawek??? Nic dziwnego, ze sie msci pogoda…
Musisz to koniecznie zmienić (chodzi o truskawki i czereśnie) 😉 Nie tylko ze względu na walory smakowe ale i zawartość witamin, która ewidentnie teraz Ci się przyda!
czeresni ja tez nie, ale za to truskawek sporo.
a z tymi narkotykami to tez tak mielismy. Co i rusz podchodzil pan w kurteczce, uchylal poly, a tam w specjalnych takich kieszonkach pelny asortyment. A obok chodzili policjanci i udawali ze nic nie widza.
a co do wirusów – to jak sie teraz uodpornicie na taki koktajl to ohohoo, nic was nie ruszy!
Jak to czereśni? To już są?
ja też zjadłam tę i ową w twoim imieniu. o ile o czereśniach się nie dyskutuje, to truskawki też wrażliwe na pogodę, i nie najlepsze. trudno im się dziwić.
Grzeszysz!
Nie przejmuj się, ja zjadłam za ciebie. I jeszcze za kilka innych osób, jak by się kto pytał…