O UPARTYCH KARTOFLACH I NIEDOCENIONYM MALARZU

 

Ziew. Zieeeew, deszcz mnie obudził w nocy. Ale lało, no, jak teraz nie będzie wysypu grzybów, to chyba się obrażę na tę jesień (a jesień bardzo się tym przejmie).

Drogie Bravo, nie umiem upiec ziemniaków. Po raz kolejny próbowałam upiec kartofla w piekarniku i po raz kolejny poległam. Takie nacinane, co się w nacięcia wtyka boczek – piekły się dwie godziny i wyszły twarde, w sam raz do rzucania w koty, co się panoszą w ogródku, a ja mam popsute popołudnie, bo Szczypawka chce je zamordować i trzeba ją zamykać. Wtedy ona trzy godziny wyje i rzuca się na drzwi, a ziemniaki dalej twarde. CO ROBIĘ ŹLE?

Kota wypłoszył N. dmuchawą do liści. Ale ziemniaki od tego nie zmiękły.

Za to trzeci sezon „American Horror Story”, o wiedźmach – palce lizać. Co ja mówię, palce – mogę sobie wylizać ręce do łokci z zachwytu. Bo przyznam się szczerze, nie owijając w bawełnę, że drugiego sezonu – tego „Asylum” – nie dałam rady. Odpadłam w połowie trzeciego odcinka. To dobrze, że trzeci sezon zrobili bardziej w klimacie pierwszego – taki jest retro, w dodatku dzieje się w Nowym Orleanie, czary, magia, bagna, krokodyle, moje ulubione aktorki, mniam, cudo. Cokolwiek bierze Jessica Lange, ja tez to chcę, ona jest z roku na rok piękniejsza.

I nawet się ociepliło i piec się dał ugłaskać (chociaż ja mu do końca nie wierzę, mam wrażenie, że cos szykuje i da nam jeszcze popalić), i Zebra się przeprowadziła do nas na wieś – będzie do kogo iść z wizytą. Wczoraj poszłam i oto, na co się natknęłam:

Naprawdę, jeden Kasztelan i to wszystko?… To chyba nie byli wielbiciele realizmu.

Ale co do pieczenia ziemniaków, to chyba się poddam. Szkoda mojego piekarnika i nerwów.

0 Replies to “O UPARTYCH KARTOFLACH I NIEDOCENIONYM MALARZU”

  1. Ja też nie lubię ceregieli z ziemniakami i leniwa w kuchni jestem bardzo. Do tego stopnia, że gdy piekę jakieś mięsiwo, kuraka na ten przykład, to nigdy nie gotuję osobno ziemniaków, a podaję pieczone i to w maksymalnie prostej wersji (bez jakiegoś gotowania przedtem, to podwójna robota). Otóż – myję dziady w skórce, kroję na cztery, obsypuję przyprawami i oprószam mąką i wysypuję do lekko polanej olejem blaszki, z kurakiem w brytfannie mieści mi się taka podłużna jak na pasztet. Przykrywam sreberkiem. Temperaturę dyktuje kurak – 200 st. Jakaś godzina z hakiem i są. Naprawdę, roboty mało, tylko opis długi mi wyszedł 🙂

  2. Przeczytałam posta i postanowiłam się wymądrzyć w komentarzu. A potem przeczytałam te wszystkie komentarze i jestem oburzona 😉 ! To ja jestem z Poznania! Dajcie się czasem wykazać! Jedyna rzecz, na której miałam szanse się znać i … i depresja gotowa 🙂

  3. a ja dziękuję za cynk z AHS. właśnie po 2 odcinku 2 serii odpuściłam i nie miałam zamiaru wracać. mogę delikatnie polecić 666 park avenue. delikatnie bo dopiero 2 odcinki widziałam ale ponoć można już cały pierwszy sezon kupić więc też możliwe, że odgrzewam tu stare ziemniaki:)

  4. A ja robię, co prawda nie faszerowane, tylko postne, tak najnormalniej: obieram, myję, suszę i wsadzam do nagrzanego na maxa piekarnika na trochę przeszło godzinę i są miękkie. Może za niską temperaturę dajesz? Pozdrawiam. ps. A następnym razem spróbuję z boczkiem ;-))

  5. Na ziemniakach to ja się nie znam, ale AHS widziałam. I rzeczywiście – o ile 2. sezon mnie wątkiem z UFO zniechęcił (ale wytrzymałam do końca), to 3. ma znów klimat. Ma niestety jedną wadę (tak po 2. odcinku, więc może to się jeszcze zmieni) – nie jest w ogóle straszny 🙁
    Także ten…taka sytuacja.

  6. a właśnie, słyszałam o sposobie na pieczone ziemniaki z mikrofali. Ponoć smakują i wyglądają całkiem jak z ogniska. Trzeba wrzucić pyrki do worka foliowego, który się nadaje do mikrofali, i wsypać tam mąkę – tyle, zeby porządnie każdy się w niej obtoczył. I ileś tam piec, ale nie pamiętam ile.

  7. Może ziemniaki złe. Wydaje mi się, że nie wszystkie nadają się do pieczenia. Można je na chwile wsadzić do mikrofalówki, a potem do piekarnika. Lub chwile pogotować, potem dobrze wysuszyć, nakłuć widelcem i upiec.

  8. a masz kominek? to wrzuć do kominka – piekłam wiele razy, smakują jak z ogniska 🙂

    z pieczonych w piekarniku polecam takie a’la Nigella: ziemniaki w łupinkach kroisz na “8” lub inne części w zależności od wielkości ziemniaka, wrzucasz na blachę/do naczynia żaroodpornego, dorzucasz parę ząbków czosnku – bez obierania. Polewasz to wszystko oliwą i mieszasz ręką, żeby się wszystkie kawałki obtoczyły w oliwie. Pieczesz ok 40 minut w 200 st – tak żeby się zezłociły. Co jakiś czas warto je zamieszać, to się równomiernie opieką na chrupiąco. Po wyjęciu posypujesz solą.
    To moja minimalistyczna wersja, wychodzą obłędne – czosnek również 😀
    Niektórzy sypią jeszcze zioła, lub miażdżą czosnek – wg mnie niepotrzebna robota 😉

    • Szczerze mówiąc, nie chce mi się, oraz – to już chyba nie ten smak.
      Niby widziałam specjalnie garnki ceramiczne, z pokrywką, do pieczenia ziemniaków, że niby z nich ziemniak ma własnie smak jak z ogniska.
      Ale znowu jakąś skorupę kupować, co się ja używa dwa razy w roku?…

      • ale nie tak na zupełnie miękko – tak tylko, żeby zabić surowość 🙂
        z piekarnika nie zrobisz takich jak z ogniska, to nawet nie ma po co go rozgrzewać , a tak przynajmniej koty nie oberwą 😛
        albo w soli piecz, nie robiłam, ale podobno najbardziej ogniskowe przypominają 😉

      • Ależ smakują bardzo dobrze, jeden mistrz kateringu mnie nauczył, jak robić by były takie dokładnie jak z popiołu po ognisku. Obgotowujesz je, najlepiej na parze, w całości i w łupinkach, gorące wyjmujesz z wody, osuszasz (bardzo dobrze same odparowują), a potem opiekasz, w folii aluminiowej lub bez.
        Świetne są też a’la Nigella Lawson, skandynawskie – ziemniaka w łupinie, całego, nacina się, przesmaża na maśle, a potem piecze. Smakuje rewelacyjnie, a wygląda tak: http://assets.nigella.com/uploads/9faeb86c_533a_476c_8c34_724d48fe5131/main.jpg

    • Niedawno widziałam na kanale Kuchnia+ jak Jakubiak robił takie ziemniaki właśnie w soli. Miał dwa spore ziemniaki i przygotował taką panierkę z grubo zmielonej soli i oliwy i pokrywał tym te ziemniaki, zresztą dość grubo i robił wręcz taką skorupę, potem wkładał w folie i piekł. Ale teraz nie jestem pewna, czy piekł w folii? Wyjmował takie czarne przypieczone i zapewniał, że taki ziemniak ma smak bardzo zbliżony do tego z ogniska:)

Skomentuj ~Małgo ta druga ;) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*