@Żona Niczyja – pod zamkiem, niedaleko kasy, naprzeciwko Parku Miniatur. ja byłam w ogrodzieńcu we wrześniu i jeszcze było :)jeść, nie jadłam, ale widziałam.
Mamo Tygryska,gdzie w Ogrodzieńcu?bo mam rzut nakryciem głowy do Ogrodzieńca.Pod zamkiem?
To ciekawe,bo ja wczoraj mówiłam po aramejsku i zupełnie nie mogłam nad tym zapanować….:-)
Jadłam taką frytkę w sierpniu w Ogrodzieńcu. Jak dla mnie nic szczegolnego, ale to może wina przypraw i metody “wytwarzania”. Natomiast urody odmówić jej nie można. No i u nas nie nazywało się to Tornado, tylko jakoś inaczej…
takie fryty pokazywał kiedyś jakiś pan w tv- zaznaczam że polak, on to wymyślił i mówił że chce zrobić z tego wieeelki biznes, zaczynał wtedy myśleć o opatentowaniu- chyba nie zdążył…jak zwykle ktoś wyprzedził
AAAAA to już wiem,nie zwróciłam uwagi,bo wzrok pewnie przesłaniały mi rurki z kremem i gofry z bitą śmietana i lody włoskie:-)
@Żona Niczyja – pod zamkiem, niedaleko kasy, naprzeciwko Parku Miniatur. ja byłam w ogrodzieńcu we wrześniu i jeszcze było :)jeść, nie jadłam, ale widziałam.
Jadłam na Dniach Pyrlandii w Poznaniu taką. U nas to się zakręcona pyra nazywało zdaje się. Wygląda lepiej niż smakuje 🙂
Wolę już pyry z gzikiem 😛
ta nową, nową ale to ja byłam pierwsza i jak się uchlam tym likierem to trafię do Ciebie bez problemu, bo jkoś się zgubiłam chyba))
lata świetlne temu nabyłam narzędzia (made in PL) do wytwarzania takiej frytki… tylko niezbyt wygodnie smażyło się ją w garnku
Mamo Tygryska,gdzie w Ogrodzieńcu?bo mam rzut nakryciem głowy do Ogrodzieńca.Pod zamkiem?
To ciekawe,bo ja wczoraj mówiłam po aramejsku i zupełnie nie mogłam nad tym zapanować….:-)
To jeszcze nie jadłaś w Świnoujściu???
Jadłam taką frytkę w sierpniu w Ogrodzieńcu. Jak dla mnie nic szczegolnego, ale to może wina przypraw i metody “wytwarzania”. Natomiast urody odmówić jej nie można. No i u nas nie nazywało się to Tornado, tylko jakoś inaczej…
takie fryty pokazywał kiedyś jakiś pan w tv- zaznaczam że polak, on to wymyślił i mówił że chce zrobić z tego wieeelki biznes, zaczynał wtedy myśleć o opatentowaniu- chyba nie zdążył…jak zwykle ktoś wyprzedził
A dyć jest on juz od dawna, a nawet od sierpnia!
Tu o, ooo:
http://barbarella.blog.pl/komentarze/index.php?nid=15470051
A ty mnie, Tarantula, nie strasz, bo ja juz na tobie położyłam kreskę i kupiłam nową.
a co ty mi tu o kartoflu, nawet monstrualnym, miał być przepis na likier kawowy, plissssssss, bo inaczej nie wrócę!!!