MIĘTA PO PRADZIE

Zupełnie jak Victoria Beckham, siedzę od rana i pije miętkę. Nie, nie chce schudnąc do 38 kilo i zapuścic sobie na głowie zielonkawego boba.

Mam otóż za soba POTWORNĄ noc.
Kurczak z KFC mscił się na mnie straszliwie, co chwile się budziłam, bola mnie powłoki brzuszne, a w dodatku dostałam oczywiście schizy, że KTOS CHODZI PO DOMU (demon – wie, ze ja wiem, i przyszedł się ze mna rozprawić).

Obejrzałam sobe tego diabła u Prady.
Nie lubię stereotypów „książka lepsza” – ale w tej książce miesci sie materiał na lepszy film.

Ale na przykład całkowicie rozmyli postacie. Po książce miałam ochotę zabic Mirande tępym gwoździem i sympatyzowałam z glowna bohaterką. Tutaj mamy starsza pania, ktorą chcą posunąć ze stanowiska – jest owszem troche jędzowata, ale bez przesady; generalnie ma problem z personelem, który nie potrafi zapamiętac umówionych spotkań i godzin – i ja ją świetnie rozumiem, bo dokładnie mam to samo na co dzien. Andrea natomiast jest wkurzającą flądrą, która nie potrafi się zorganizować.

Po książce myślałam o Mirandzie – TO NIEMOZLIWE ze tacy ludzie ISTNIEJĄ, i ze zamiast obrzucic ich smierdzącymi jajami, to jeszcze się ich UWIELBIA.

Fajna historia została zmarnowana. My byśmy to lepiej zrobiły – nie, dziewczyny?… 😉

Matkoooooo… Pije miętkę. Jest mi bardzo źle.

14 Replies to “MIĘTA PO PRADZIE”

  1. takie ludzie istnieją i jedna spośród nich była moją szefową w poprzedniej robocie… Dokładnie taka sama! Czytałam te książkę i się zastanawiałam, czy to nie ja ją popełniłam w jakiemś stanie pomrocznym-jasnym. Ale nie – branża się nie zgadzała (u mnie w robocie nie rozdawali ciuchów, więc to na pewno nie ta branża)..

  2. no proszę a ja nie tykając KFC i omijając pradę z daleka uzależniłam się już od miętki; zdrówko twoje!

  3. A ja tam lubię stereotyp “książka jest lepsza od filmu’ . Wprzypadku Diabła sprawdził się znakomicie. Książka świetna, film cieniutki.

  4. Hm, dziwne, ale mnie męczyły takie same przypadłości tej nocy :/ Tyle że u mnie po chipsach i delicjach. A jak w końcu zasypiałam to coś łupnęło w łazience jak nigdy i musiałam zrobić obchód mieszkania przy pełnym świetle, który i tak mnie nie uspokoił, bo zastanawiałam się, czy jakiś złoczyńca nie wkradł się przez rozszczelnione okno (2 mm przerwy) i nie ukrywa się przypadkiem w szafce pod umywalką ;]

  5. Nie zebym sie przesadnie madrzyla, ale pierwowzor ksiazkowej Mirandy ponoc sie wsciekl po ksiazce, a ze kase trzyma i duzo moze to ze wzgledu na nia zlagodzili jej postac w filmie. Znaczy sie bali i wazelinowali ile wlezie… Podrawiam

  6. a co do wrednych suk*, to nie ma takiej, której by się nie dało po roku-dwóch pracy wysłać na urlop dla poratowania zdrowia 😉

    ——-
    * się tyczy obu płci

  7. Mnie zaś książka totalnie znudziła, cienka chociaż gruba, wytrwałam do końca, bo jestem wytrwała i chciałam wiedziec o co tyle hałasu. Na film nie poszłam i obejrzaam go sobie, tak jak Ty, w domowych pieleszach, tylko po moim domu chodziły dwa potwory z krwi i kości, w wieku przedszkolnym. Film jak rozwodniona zupa, to fakt. A mógłby być horrorem gdyby tylko chciał.

  8. a u mnie to tak:
    książka mnie generlanie wkurzala, tzn jej bohaterki , Miranda bo była niemożebną sssuką, a Andrea ze pozwalala sie tak traktowac i CZASAMI zahcowywala sie jak idiotka
    a w filmie Mirande prawie polubilam, natomiast Andrea to juz mnie na maxa wkurwiala bo zachowywala sie jak idiotka NON STOP
    w sumie to nie wiem o co tyle halasu z tą Prada
    juz książka mnie nie zachwycila wiec i nie zabolalo ze dokumentnie skaszanili film

  9. Do tej pory byłam przekonana, że tylko ja mam taki problem z tą filmową Pradą… ale okazuje się, że jednak nie, dzięki :)))

Skomentuj szkrabi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*