Podejmuję jeszcze jakieś rozpaczliwe próby chodzenia w sandałkach, ale po wczorajszym dniu kiedy to wieczorem myślałam, że stopy mi z zimna po prostu za chwilę ODPADNĄ – chyba się poddam. Ale i tak mam dobrze, bo mi było zimno tylko w stopy, a N. w całego człowieka, bo pojechał sobie zrobić kółeczko (70 kilometrów) (!!!!!!!) rowerem i akurat go złapał deszcz. Ha ha ha, i niech mi jeszcze ktoś spróbuje wmówić, że sport to samo zdrowie, szczęście i świetne samopoczucie.
A dziś od rana taka mgła, że jak Szczypawka wyszła na siusiu, to z balkonu widziałam tylne pół psa, a przedniego już nie.
Od kilku dni krąży po internetach informacja o tym, jak astronauta musiał zatkać palcem dziurę w stacji kosmicznej, żeby się nie rozhermetyzowała. No więc przytkał ją palcem w oczekiwaniu na kolegów, którzy mieli przynieść taśmę klejącą (Taśmę. Klejącą. Do. Zaklejenia. Dziury. W. Stacji. Kosmicznej). Wszystko w bardzo zabawnej atmosferze, dziurka była bardzo mała – prawdopodobnie mikrometeoryt – i nie groziło im bezpośrednie niebezpieczeństwo, a facet został okrzyknięty pierwszym człowiekiem, który gołym palcem dotykał przestrzeni kosmicznej.
Tylko że po kilku dniach pojawiła się bardziej szczegółowa analiza – dziura wygląda na wywierconą OD WEWNĄTRZ. Na stacji siedzi aktualnie sześć osób. Ruskie twierdzą, że ktoś wywiercił dziurę, bo bardzo chce wrócić na Ziemię i miał nadzieję, że stacja kosmiczna zostanie ewakuowana. I że mieli podobny przypadek podczas ćwiczeń na Ziemi, a nawet wręcz już wiedzą, KTO to zrobił.
Ja tam się nie chcę wtrącać, ale ten co tak bardzo chce wracać może mieć już złożone jajeczka w klatce piersiowej i może dlatego tak mu się spieszy. Za dużo życiowych filmów widziałam, żeby wierzyć w to że to OT TAKA NIEWINNA dziura wywiercona z tęsknoty za Ziemią. Aha, z tęsknoty my ass.
Natomiast jeśli chodzi o nieco inne oblicze internetu – bardziej komercyjne – myślałam, że niewiele mnie zdziwi po tym jak zobaczyłam kosz na śmieci do nabycia za jedyne 1400 PLN. A jednak, a jednak! Szczotka do sedesu za 2 145 PLN!
Wymrzyjmy już, co? Niech nas zjedzą te kosmiczne pasożyty i niech zacznie się wykluwać coś nowego w charakterze cywilizacji. Może będzie chociaż odrobinę rozsądniejsze.
Ja noszę sandałki. I cienką puchówkę wieczorami. A co. W Hadze znowu leje i tam już se nie ponoszę….
Dzieki Ci boze za tego bloga. I Tobie rowniez Barbarello.
Musi, ze natchnionas, czlowiek doznaje katharsisa z kazdym postem.
Naprawde tak mysle, uklony ze Szkocji.
M.
Ja też bardzo lubię, z ukłonami z Krakowa.
Ksenomorf na prezydenta! zawsze to powtarzam.
Pod warunkiem, że najpierw zje obecnie urzędujących prezydentów.
myślę, że nawet nie trzeba będzie go specjalnie namawiać, y’know.
Właśnie wyobraziłam sobie pół psa znikniętego w mgle…
Więc to prawda, że jamniki sprzedaje się na metry 🙂
A dziura na stacji… co tam palec!
Przypomnę chwalebny wyczyn imć pani Doroty Chrzanowskiej:
https://www.youtube.com/watch?v=5KsGySeEOkc
Bawcie się dobrze 🙂
A sandałki zdejmuję dopiero, jak zaczynają się deszcze. Gdyby była sucha jesień, nosiłabym do grudnia, A CO!
O jakie to piękne…
I jakie podnoszące na duchu – może i mam wielką dupę, ale w razie czego przyda się do obrony fortyfikacji!
Wiwat Pani Chrzanowska!
A jak mężowie będą nam wypominali kolejny kawałek boczku, zawsze możemy twierdzić, że żremy z pobudek PATRIOTYCZNYCH!
poniżej 23C nie wystawiam palców od stóp na wietrzenie. Ale mam gołe kostki wystające z trampek (ciągle modne?) i też mi trochę ciągnie.
No to skarpetki do sandałków. Tylko nie wiem czy to aktualnie obciach czy moda z wybiegu…