Co jakiś czas mnie zrywa na sprzątanie w bibliotece (która żyje własnym życiem jak u Pratchetta, niestety u mnie nie pracuje silny, czwororęki Bibliotekarz, żeby towarzystwo utrzymać w ryzach) no i wczoraj przy okazji porządków wywaliłam pudełko z fiszkami do nauki hiszpańskiego. Rozłożyły się wachlarzem na podłodze, jak niemy wyrzut sumienia w kierunku mojego lenistwa (nie pamiętam, kiedy ostatni raz do nich zajrzałam). Wyciągnęłam z wachlarza dwie: “niebieski” – wiem. “Gruby” – też wiem, niestety aż za dobrze wiem.
Natomiast odkryłam, że mam “Number Ten” Sue Townsend. Niedawno przeglądałam w którejś księgarni książki nieodżałowanej pamięci Sue i doszłam do wniosku, że “Number Ten” nigdy nie czytałam i muszę zamówić. Okazuje się, że już dawno go kupiłam. Chyba dla odmiany powinnam sobie kupić żeń-szeń na głowę, a tak naprawdę to nie powinnam sobie kupować NIC przez najbliższe pół roku. Co najmniej. Ze szczególnym uwzględnieniem butów i książek.
W dodatku razem z Sue znalazłam nowiutki, nietknięty kryminał “The Vows of Silence” Susan Hill (to ta pani od “Kobiety w czerni”), “Rok potopu” Margaret Atwood oraz “Przejrzeć Anglików” Kate Fox. Same bardzo fajne książki, natomiast ZA CHOLERĘ nie pamiętam, żebym je kupowała. Może Szpilmanowa mi podrzuciła? A może któraś z moich osobowości, do tej pory ustępliwa, przejmuje nade mną kontrolę i dlatego mam dziury i zaniki pamięci? Coraz lepiej.
(Szkoda, że nie przejmuje nade mną kontroli i nie zmusza mnie do sprzątania chałupy albo porządkowania papierów, tylko do robienia zakupów, psia krew).
Od kilku dni mam bardzo niefajne horoskopy, a śnił mi się przelew do Urzędu Skarbowego, w którym pomyliłam się w NIP-ie. Nawet we śnie muszą człowieka zdołować, padalce.
Barb, “Przejrzeć Anglików” mam osobiście zapisane w folderze “od Barbarelli – do przeczytania” z pięcioma wykrzyknikami (podobno jak ktoś daje więcej niż 5 wykrzykników, to świadczy o jego niepoczytalności – według Pratchetta oczywiście, z tej części o Agnes w Operze). Więc raczej kupiłaś, ale dawno, nie pamietam kiedy.
I dzięki za nieustającą inspirację, nie tylko lekturową i serialową, ale również ogólną.
Mam całą półkę nieprzeczytanych książek. Czy mnie to powstrzymuje od kupowania nowości? Bez przesady.
Skoro masz dziury w pamięci, to sąd wiesz, że “nie przejmuje nade mną kontroli i nie zmusza mnie do sprzątania chałupy albo porządkowania papierów”. Może to robi, ale ta twoja osobowość o tym nie pamięta 😉
Fiszki są słabe, o wiele lepiej sprawdzają się filmy – ilekroć oglądam Almodovara, mam ochotę zacząć się w końcu uczyć tego hiszpańskiego, żeby móc rozumieć cudną Carmen i cudną Penelopę. A do szlifowania angielskiego idealny jest na przykład taki Cabin Pressure.
A Fox dobra jest nawet w powtórce. 🙂
A “Oryx and Crake” czytałaś? Margaret Atwood, która jest Orwellem naszych ciekawych czasów należy czytać w oryginale. Koniecznie. Nie tylko ze względu na new speech.
jej trylogię
Znając przynajmniej po części twoje możliwości przerobowe (czytelnicze), wyobraziłam sobie, jak biegasz z miotełką do kurzu po czymś takim:
https://designordesign.files.wordpress.com/2012/04/web1-johnshopkins-edu.jpg
😉
I nikt mi nie wmówi, że masz mniejszą bibliotekę.
Widać to zdjęcie? Może po prostu tak:
designordesign.files.wordpress.com/2012/04/web1-johnshopkins-edu.jpg
Imponujące. Ja już nie mam gdzie trzymać papierowych, z bólem i żalem przerzuciłam się na kindlowe wersje. Haha. A dziś odbieram kolejne 4 papierowe, chyba zacznę na nich spać.
No patrz, ja jutro odbieram 4 papierowe (trzy moje, jedna dla synka), a mąż już mi grozi rozwodem, jak nie zacznę więcej z kindla korzystać. ;))
Korzystam z kindla, nikt mi nie grozi rozwodem, słucham tez audiobooków (oczy mnie bolą ), półki mam dorobione nawet w przedpokoju a i tak ciągle kupuję papierowe. to nieuleczalne i tyle
Moje fiszki do hiszpańskiego tkwią na szafce nocnej, a pudełko pokrywa się kurzem. Ale jak już którąś wyciągnę, to zazwyczaj jednak wiem 🙂