W sumie to bardzo fajny piątek wyszedł niechcący. A nie zapowiadał się, ponieważ rano mój ślimak zgubił jedno oko.
– Ha! – powiedział triumfująco N. – Noś teraz ślepoka.
Niby nic, ale jakby część uroku stracił. Przez pół dnia planowałam zrobić mu kropkę lakierem do paznokci, ale na wszelki wypadek przeprowadziłam dedukcję, gdzie i kiedy mógł stracić oko i ZNALAZŁAM JE. Oko wielkości ziarenka piasku, zaznaczam. N. mi je przykleił i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Ślimaka z oczami zabrałam wieczorem do lokalu z moimi koleżankami.
Jak zwykle było bardzo pouczająco:
– Styropianową bombkę nabijaną cekinami trzeba często przytulać w trakcie zdobienia, wiecie? Żeby cekiny się równo układały;
– Większość facetów ma hopla na punkcie przyrządów kuchennych i nie obierze ziemniaka inaczej, niż obieraczką;
– Należy się cieszyć z tego, że w lokalu jest niedrogie wino i równie niedroga, a pyszna pizza, a nie drzeć japę przy zamawianiu “CO TU TAK TANIO?” na całą salę, bo wezmą i zrobią drożej i komu wtedy będzie głupio?
– Jak się wraca do domu z puszką chałwy, co się dostało od jednej koleżanki, to jak się powie mężowi “Zobacz kochanie, dostałam chałwę”, to się już dłużej nie ma tej chałwy;
– Jak ktoś narzeka, że wynajął dom i ma w nim szczura, to powinien obejrzeć “Obecność” i wtedy będzie swoje szczury całować codziennie rano i na dobranoc;
– Niektórzy to kandydują na posła i w ogóle na co się da, a nie umieją włączyć sobie przypomnienia w telefonie, w zasadzie to niczego nie umieją włączyć w telefonie, samego telefonu też;
Ale lokal mnie zaskoczył, o 22.00 nadal było pełno ludzi (w Żyrardowie! O dwudziestej drugiej!), pizza jest naprawdę smaczna, a kieliszek wina za bardzo nieduże pieniądze podają taki, że mieści się w nim pół butelki. Dałam radę wypić dwa (ja! dwa! świat się kończy, mówię wam, na wszelki wypadek nie umyję okien). I mgła była taka pięęęękna, jak wracałyśmy do domu, chociaż N. twierdzi, że oczywiście jak zwykle byłam napruta (po dwóch kieliszkach wina?… no już wiecie co).
No i tak to. Piec oszalał. W domu pięćdziesiąt stopni, z kranów leci wrzątek. Mówiłam, że on jest dwubiegunowym psychopatą.
Niesamowite. Co za umiejętność pisania o rzeczach mało istotnych :)Blog na poprawę humoru.
Cieszę się! Już myślałam, że tylko ja wróciłam pijana po 2 kieliszkach wina, i chciałam z tego powodu skończyć ze sobą 😉
Proponuję dodać jednostkę chorobową : Barbarelloholizm, bo jest nas więcej, czy Ty Barbarello masz świadomość jaka ciąży na Tobie odpowiedzialność?? że jak na ten przykład wyjeżdżasz sobie na wakację to tutaj zostaje grupa osób z syndromem odstawienia i im dłużej Ciebie nie ma, tym bardziej wokół nas się robi niebezpiecznie 😉
Bardzo fajny blog! Podoba mi się humor który jest przemycony z wartościowymi informacjami.
O to to! Chciałam napisać, że też mam takie kieliszki do wina, że później to nikt nie chce mi uwierzyć, że wypiłam tylko dwa…
Bardzo ciekawy wpis oraz cały blog. Raczej zacznę częściej tutaj wpadać 😉
Jak to jaki ślimak, pierścionek przecież.
Czyli chodzicie teraz po domu w samej bieliźnie?
I co Szczypawka na to?
Ale jaki ślimak?
Barberello, jesli wino jest niedrogie,a pizza nie dosc, ze smaczna, to rowniez niedroga -to nic dziwnego ze wieczorem jest pelno ludzi, nawet w Zyrardowie 🙂 . A, dzieki za przypomnienie, mialam umyc okna zanim spadnie snieg, bo potem bedzie to BARDZO NIEPRZYJEMNA czynnosc.
Ps. chyba tez sie uzaleznilam, kawa i Twoj blog to podstawa mojej egzystencji :). pozdrawiam
Z rozbawieniem czytam Twoje wpisy. Chyba jestem uzależniona od Twojego bloga. Pozdrawiam.