O ZEPSUTYCH SOCZEWKACH I BUDOWANIU PIRAMID

BIlans weekendu jest taki, że:

– popsułam dwie soczewki kontaktowe, nowe, oraz

– miałam kaca w niedzielę z powodu soboty.

Soczewki to jedna była zlepiona w opakowaniu – zdarzają się takie france i czasem się uda ją rozkleić, a czasem nie; a druga dosłownie rozlazła mi się w palcach. No czasem tak bywa. Jak mawiał trener Piechniczek „Czasami się zawsze wygrywa, a czasami nigdy” (u Wilq tak mawiał, oczywiście).

A w sobotę tak jakoś wyszłyśmy z koleżankami się dowartościować, N. twierdzi, że to OCZYWISTE, bo była pełnia. On od zawsze czyni aluzje, jakobym była wiedźmą (albo czarownicą – jaka jest praktyczna różnica między wiedźmą a czarownicą?), a ja w zasadzie nie mam nic przeciwko. W każdym razie po drugim kamikaze koleżanka zdiagnozowała mi OSOBOWOŚĆ UNIKAJĄCĄ, bo nie chcę się tak luzem po amatorsku szwendać z moimi zaburzeniami psychicznymi, podczas gdy wszyscy mają stwierdzone JEDNOSTKI. Zatem poszłyśmy po symptomach i najbardziej wyszła ta osobowość unikająca (kod F 60.6). Co prawda, próbowałyśmy kombinować coś z maniem w dupie (epizod maniakalny, F 30.1), ale jednak fobia społeczna jest u mnie silniejsza. Czyli od soboty mam kod i jestem przyporządkowana i naprawdę dobrze się z tym czuję.

No i na tym kacu w niedzielę postanowiłam zrobić naleśniki i okazało się, że co? Że w wyniku nieokreślonego splotu okoliczności nie mam w domu zwykłej mąki. No pięknie. Znalazłam pełnoziarnistą razową, tempurę, skrobię ziemniaczaną oraz mąkę do ciast kruchych, która przypomina bardzo drobną kaszkę. Tak, jakbym kiedykolwiek zgrzeszyła kruchym wypiekiem, no naprawdę! Przemyślałam sprawę i wybrałam pełnoziarnistą, robiąc optymistyczne założenie, że raczej od tego nie umrzemy. Chyba. No i, Drogi Pamiętniku, nie umarliśmy! A naleśniki wyszły fajne i smaczne. A wszyscy żyli długo i szczęśliwie, chociaż mieli kaca w niedzielę (niektórzy).

Na Netflixie jest nowy serial z rudą od Ricky’ego Gervaisa, którą uwielbiam – „Świat według Cunk”, chyba się skuszę. Bo niby oglądam „Outlandera” na HBO, ale przydałoby się przekąsić czymś bardziej optymistycznym („Dlaczego mówi się, że to tajemnica, jak powstały piramidy, skoro to po prostu kupa dużych cegieł ułożonych w trójkąt?” – no i co, nie ma kobita racji?…).

PS. Ten “Outlander” to oczywiście “OUTSIDER” – według Kinga. No. Poniedziałek rano jest, moje synapsy dopiero myją zęby i wybierają sobie ciuchy na dziś.

5 Replies to “O ZEPSUTYCH SOCZEWKACH I BUDOWANIU PIRAMID”

  1. W serialu ,,Outlander” który zresztą bardzo lubię, główni bohaterzy albo piją whisky, albo uprawiają seks. Mam komplet książek plus jedna z opowiadaniami.
    Ale skuszę się tez na ,,Outsaidera”.
    Uwielbiam pełnię księżyca, bo można na nią wiele rzeczy ,,zwalić”.

  2. „Świat według Cunk” KONIECZNIE się skuś. Outlandera pierwsza seria była bardzo wciągająca, a potem, to różnie i jakby dla gospodyń domowych…no chyba, że to ten drugi Outlander ? to rozumiem.

Skomentuj Ania W. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*