O ULUBIONYM DESERZE KRÓLOWEJ

Przeczytałam w internecie jak jedna pani miała koleżankę, która wyżerała jedzenie wszystkim w akademiku, bo twierdziła, że przeżyją najsilniejsi. Czyli na pewno NIE BĘDĘ TO JA – od kilku dni nie mam siły na nic. Budzę się rano, otwieram oko i nie mam siły otworzyć drugiego. Najchętniej wczołgałabym się pod kanapę, ale wiem, że pająki – rezydenci po prostu mnie stamtąd wyrzucą, bo nie będę miała siły się z nimi kłócić o miejsce. Wczoraj w biurze prawie przez pół godziny kołczowałam się, żeby pójść do pokoju obok zeskanować dokument i ledwo dałam radę. LEDWO.

Na dodatek przez dwa dni padał śnieg i miałam myśli plugawe i spleśniałe. Dobrze, że rzucili niezły serial na Netflixie – „Co kryją jej oczy”. Jest brytyjski i wszyscy bohaterowie są porąbani (a gra m. in. pielęgniarka z „The Knick”), naprawdę wciągający. Tylko jedno mnie zastanowiło: drobna kobietka w ciągu jednego dnia poszła kupić farby, nie wróciła od razu – trochę się szwendała po mieście – i dopiero po powrocie, w ciągu jednego popołudnia machnęła na CAŁEJ ŚCIANIE SYPIALNI fresk. Okej, bez pracochłonnych ornamentów czy postaci ludzkich, ale na całej wielkiej ścianie. Upierałabym się, że to niemożliwe – no chyba, że to mój chwilowy uraz, że nie chcę mieć NIC WSPÓLNEGO z żadnymi farbami przez najbliższe piętnaście lat (co najwyżej z lakierem do paznokci).

Z cyklu co mi zaproponował jutub – otóż hiszpański kanał kulinarny, a jakże, na którym rozpracowywane są ulubione potrawy słynnych osób. Można się z niego dowiedzieć, że Maria Curie – Skłodowska lubiła pierogi z ziemniakami, a poczciwe jajka sadzone na pieczarkach to z kolei ulubione śniadanie Alberta Einsteina (ze szpinakiem – też bardzo lubię). Natomiast trochę mnie zdziwił odcinek o ulubionym deserze królowej Elżbiety II. Ona się w Hiszpanii nazywa Reina Isabel II, co już jest lekko podejrzane. No więc jej ulubione ciasto to podobno tarta z połamanych herbatników, wymieszanych z czekoladowo – maślaną masą. Naprawdę, KRÓLOWA IMPERIUM BRYTYJSKIEGO ze wszystkich deserów świata najbardziej lubi połamane herbatniki?… Z drugiej strony – może faktycznie, ile można jeść nugaty i makaroniki. Każdego by w końcu zemdliło. Ja się nie powinnam wypowiadać w kwestii deserów, bo ostatnio najbardziej lubię smażony kalafior od Syryjczyka (z winegretem – jem go WIADRAMI, już niepotrzebne mi octowe chrupki).

No i tak to.

Do każdego pogrzebu trąbka gratis (tak, wpadły mi w ręce stare felietony Artura Andrusa).

19 Replies to “O ULUBIONYM DESERZE KRÓLOWEJ”

  1. Skoro Elżunia lubi blok czekoladowy, kultową słodycz PRLu, to ona nasza jest… żaden tam Buckingham , raczej Biłgoraj ;)))) że też miłościwie nam panujący nie podłapali jeszcze tego wątku ..historia z widelcami to przy tym pikuś 😉

    ps. zaiste “do pogrzebu trąbka gratis” nadal obowiazuje… w Brzydgoszczy pani z zakładu byla wręcz oburzona, ze nie chcemy trebacza…

    • A propos “historia z widelcami” – trafiłam na którymś forum na historię o panu, który znakował swoje domowe sztućce, chyba lakierem do paznokci. I później u znajomych sprawdzał, czy mu nie ukradli. ALE TO JESZCZE NIC – bo kiedyś poszedł z rodziną do restauracji i jedzenie było za drogie, tak stwierdzili. Więc ukradli szklanki, żeby chociaż trochę wyjść na swoje.

    • No więc, w Żyrardowie osiedliła się rodzina z Syrii. I otworzyli sklep z orientalnymi przyprawami, mają oliwki, melasę z trzciny cukrowej, ale też robią sami i sprzedają na wagę pyszności. Ludzie wykupują na pniu baklavę i takie smażone słodkie pierożki, a ja z kolei – przepadam za ichnim kalafiorem, smażonym albo pieczonym w małych kawałeczkach, i za bakłażanem w pomidorach i oliwie.

  2. polknelam caly Co kryja jej oczy – no no no , na poczatku byl troche ciagutka ale pooooozniej a szczegolnie koniec:))) polecam – obejrzalam tez , no bo leje niemilosiernie i od 18 godzina policyjna , wiec kliknelam w Dirty John – o bobrze jak mnie wkurzala glowna bohaterka – takie znecanie sie nad widzem , w sumie to sie ucieszylam ze koniec serialu bo sie zmeczylam. Nawet biale porto mi nie pomoglo ani goraca czekolada po hiszpansku.
    Ps: a propos ksiazek, moze podrzuc do przychodni albo jakiegos gabinetu ….

  3. Bo oni tak mają, ci Anglicy. Że boją się rozpusty typu czekolada belgijska czy pralinki. Poza eaton mess większość ich deserów, jak pisał Bill Bryson, ma raczej powściągliwe walory smakowe. Scones. Triffle. Pudding świąteczny.
    No i oni dodają do deserów pożeczki. I dżem.

      • Jak czytałam przepis na pudding świąteczny, ten podpalany co się wtyka ostrokrzew, to się zastanawiałam, czy to za karę za wszystkie grzechy popełnione w danym roku kalendarzowym.

    • Podziwiam ludzi, którzy dają radę oglądać z lektorem.
      Ja tylko z napisami. A, i audiobuki też mi totalnie nie wchodzą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*