O GENEZIE POWSTANIA (REMONTU)

Jeśli chodzi o decyzję o remoncie, to chyba została podjęta w sposób demokratyczny, niestety. To znaczy, obydwoje zagłosowaliśmy za (pies odradzał, ale nie posłuchaliśmy). W zasadzie to od kilku lat wzdychaliśmy, że przydałoby się odświeżyć wnętrze, ale jakoś się rozłaziło po kościach. Aż któregoś dnia CÓŚ się pod prysznicem rozszczelniło i tak oto na jednej ścianie powstała Nowa Zelandia w postaci purchla (a zaraz obok drugi purchel, mniejszy, jak jej szczeniaczek). I to był TEN MOMENT – brudne ściany to jeszcze można udawać, że to taki koncept artystyczny, cieniowanie albo co. Ale z odłażącą farbą to już nie bardzo.

Ale i tak jeszcze nie czułam grozy, bo N. mówi „Zadzwonię do fachowca”. Wiadomo, że fachowcy nie mają czasu i zanim przyjdą, to mija rok, półtora, więc jeszcze zupełny luz. A tu nagle fachowiec oznajmia „TO ZACZNĘ PO NOWYM ROKU”. I tu już wpadłam w konkretną panikę. JAK TO PO NOWYM ROKU – z wyliczeń wychodziło mi jeszcze kilka dobrych miesięcy spokoju!

I najgorsze, że jak powiedział, tak PRZYSZEDŁ (z tygodniowym zaledwie opóźnieniem). I od tamtej pory trwa ARMAGEDDON. Który niby zmierza ku końcowi, ale to oznacza, że właśnie teraz jest NAJGORZEJ. Siedzę w biurze i słabo mi się robi na myśl o powrocie do domu (a przecież powinno być odwrotnie!). Więc po prostu to wypieram – nie zwracam uwagi na folię i tekturę wszędzie, staram się nie myśleć o MEGA SPRZĄTANIU i zajmuję się podróżami ciała astralnego na słoneczną plażę z pobliskim barem – i wizualizuję sobie siebie w pareo pijaną w tym barze, bo co mi innego zostało?…

W weekend – kiedy już był bałagan, ale JESZCZE mieliśmy gdzie oglądać filmy – namówiłam N. na „Wykopaliska”. Raz tylko powiedział „Gdyby kopał ćwiartkę, to by go nie zasypało” – a tak to mu się podobało. Mnie też. A teraz Netflix ma wrzucić dokument ze śledztwa w sprawie Elisy Lam – obejrzę zaraz, jak tylko skończy się to pobojowisko.

Czyli tak naprawdę NIE WIEM KIEDY. Taki oto mam optymistyczny wniosek na dziś.

A wczoraj jechaliśmy do roboty prawie dwie godziny i wracaliśmy niewiele krócej. Może i śnieg jest dobry z punktu widzenia sytuacji hydrologicznej, natomiast ja jestem kompletnie NIEHYDROLOGICZNA i go nienawidzę. NIE-NA-WI-DZĘ. Dziękuje za uwagę.

4 Replies to “O GENEZIE POWSTANIA (REMONTU)”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*