O TYM, ŻE BYŁO MIŁO, ALE I TAK SIĘ BOJĘ

 

No więc N. tym razem wywiało do Japonii, a ja zostałam sama w (czarnej dupie) listopadowe noce, które trwają od czternastej do ósmej rano, o ile jest ładna pogoda, bo jak brzydka, to całą dobę jest ciemno.

Więc teraz ćwiczę niewychodzenie z domu i niewyglądanie przez okno, a on mi przysyła zdjęcia każdego posiłku i pisze, że ma jetlaga i że gejsza odprowadza na śniadanie. Żeby tylko z bezsenności od jetlaga nie spotkał w hotelowym barze Scarlett Johansson, cholera jasna.

Oczywiście całe noce nie śpię, tylko gapię się w sufit i nasłuchuję wycia wampirów, wilkołaków i innych przedstawicieli elit w naszym kraju. W związku z czym wpadły koleżanki na piżama party, żebym chociaż jednego wieczoru się upiła i nie bała i nie spała sama. I to w tygodniu, i wszystkie trzy szły następnego dnia do roboty i musiałyśmy bardzo rano wstać*!… Wzruszyłam się (coś łagodna się robię na stare lata).

Przyszły obładowane żarciem (frytki!) i od razu na wejściu chciały mnie wysmarować czarną maseczką z węglem, bo podobno hit. Musiałam bardzo szybko polać wina, żeby mnie jednak nie smarowały. Później robiły jelonki („No weź tu się przysuń bliżej, nie, nie łapie cię, może po prostu już za stara jesteś na jelonka” – w końcu mnie złapało i jelonek wyszedł, a ja się przestałam dziwić tym wszystkim pięknym i zupełnie niepodobnym do siebie paniom na selfie, bo nigdy nie wiedziałam, jak one to robią; no to się dowiedziałam).

A dziś rano wszystkie trzy powiedziały, że obudziły się o czwartej i wydawało im się, że KTOŚ CHODZI po domu. Fantastycznie. Nie wiem jak sama prześpię następną noc, natomiast NA PEWNO WIEM, że N. nigdzie już nie pojedzie, dopóki nie wynajmie mi kawalerki i to w bloku pełnym głośnej patologii – żeby sąsiedzi z dołu, z góry i z boku imprezowali i kłócili się całą noc, żeby nawet na moment nie zaległa cisza. Bo inaczej się WYKOŃCZĘ – o, jak mi serce łomocze.

 

* I wyjechać tyłem z posesji, co okazuje się jest gorszym koszmarem, niż duch spacerujący po chałupie o czwartej rano.

8 Replies to “O TYM, ŻE BYŁO MIŁO, ALE I TAK SIĘ BOJĘ”

  1. Aż mi serce stanęło, bo przeczytałam “Więc teraz ćwiczę” i opadła mi intonacja. Oraz żuchwa. Na szczęście zorientowałam się, że zdanie ma ciąg dalszy i udało mi się uspokoić tętno na tyle, że powinnam przeżyć.

Skomentuj ~algo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*