Takim stosikiem się pocieszam i odgradzam od rzeczywistości:
A reszta – masakra. Pogoda – masakra; naziole w Warszawie – masakra. No dobra, jedno mnie dziś rozśmieszyło. Koleżanka udzielająca się w grupach o zacięciu plastycznym natrafiła na taki post:
„Proszę o inspirację jak przebrać syna za kalafior”.
Herbata mi nosem poszła; a nie lepiej np. za pęczek rzodkiewek? Taka zielenina to większe wyzwanie, niż ośmiornica (osiem ramion, Dawidzie).
Ale poza tym – dupa mokra, że się tak wyrażę. Listopadów nie lubię i chyba z wzajemnością.
Ja wiem ! Ja wiem! Niech przebierze potomka za brokuł a następnie pomaluje go na biało ! Ssssssssss to taaaakie proste. 😉
Najlepiej za Rzodkiewkę Żanetę, to teraz w modzie
Kahnemann świetny!!! Czytałam z rozdziawioną gębą 😉
Mindhunter też zakupiłam i w następnym tygodniu w pociągu będzie co do czytania, a Ty przeczytałaś już może?
ja wczoraj wróciłam z NL, gdzie pada poziomo, piździ od morza i o 7.00 skrzeczą mewy. I wiesz co, już chcę tam wrócić. Jak tylko stary piec w domu wymieni na taki, co daje więcej niż 18 stopni… Bo listopad przygnębia mnie wszędzie, ale w PL bardziej. No i z Schiphol jest więcej fajnych samolotów….
Mam nowego Browna. I Lackeberg. Ktoś coś poleci, bo nie wiem, w co ręce włożyć (i dlaczego w pranie)
Cudowny widok, ten stosik. Cudowny.
A przy problemie kolezanki z synem-kalafiorem moje problemy nagle przyblakly i schowaly sie w cien :))))
zielona czy czarna? bo mnie właśnie zielona herbata nosem poszła, dzięki za solidną dawkę rechotu 😉
A nową Tess Gerritsen już masz?