A było tak: ostatniego dnia lipca wracaliśmy z Madrytu do naszej coraz bardziej ukochanej ojczyzny; na lotnisko udaliśmy się taksówką. Taksówkarz trafił się rozmowny, pogadali z N. o tym, gdzie się wyjeżdża z Madrytu na wakacje, czy duży ruch latem, w końcu wyszło do wyznań bardziej osobistych – taksówkarz zapytał skąd jesteśmy i pochwalił hiszpański N. (zwykle obstawiają, że N. jest z Barcelony, hmmm). Jak się dowiedział, że z Polski, to zaczął się chwalić swoim kuzynem, który pracuje w dużej firmie i wyjechał do Polski realizować projekty. Na lotnisko dotarliśmy bez przeszkód.
– I siedzę na tym spotkaniu – referuje mi dziś N. – i tak mi coś zaświtało, więc mówię do tego Hiszpana – a ja to znam twojego wujka. On mi mówi, że niemożliwe, a ja – że owszem, i że jest taksówkarzem w Madrycie. I żeby go ode mnie pozdrowił.
– O matko, no i co?
– Powiedział, że pozdrowi. Faktycznie wygląda na to, że z jego wujkiem wtedy jechaliśmy.
Nie dość, że świat jest mały, to jeszcze potrafi robić niezłe numery – jak się okazuje.
A Japończycy prześwietlili piramidę Cheopsa i znaleźli pustostan nad Wielką Galerią. A ja mam ogromny pustostan w głowie, jeśli chodzi o tegoroczne prezenty gwiazdkowe, a rodzina NIE CHCE WSPÓŁPRACOWAĆ.
W tym roku się doigrają. Dostaną po słoiku majonezu – i to nie kieleckiego.
PS. “Rake” – zachwycający. Dobrze, że mają w planach piąty sezon (w którym Cleaver chyba będzie potrzebował przeszczepu wątroby, jak mniemam).
jest bardzo mały
uwielbiam
Skoro dobry ten “Rake”, to zaczynam oglądać jak skończą sezon szósty. Inaczej można dostac skrętu kiszek, jak się na czwartym sezonie kończy. Mam doświadczenie z “Suits” i nasża Alicją Idealną.
Obecnie kocham “Designated survivor”. Pomimo naiwnego przesłania (chyba rząd dał budżet na serial), akcja toczy się wartko i jest gęsta. Postaci krwiste i mięsiste. Jedna agentka wiecznie blada, ale jej to akurat pasuje!
do naszej coraz bardziej ukochanej ojczyzny…
(Ps. Przez takie własnie jw nie mogę przestać Cię kochać ;).
“Rake” faktycznie świetny. A oglądałaś “Ritę”? Fajny też jest “Lilehammer”.
Oh, nie bądź taka okrutna! Jeśli majonez, to tylko kielecki! 😀
no, Barb bezlitosna jest – ale sami sie o to prosza! 😉