O KOSZULI I DYLEMACIE MORALNYM

 

Żelazko mi popluło na żółto białą koszulę. Wkurwiło mnie to niepomiernie, bo białe koszule jednak są podstawą mojej egzystencji; mogę sobie kupować  kolorowe bluzeczki, a i tak po chwilowym szaleństwie wyląduję w białych koszulach. Musiałam zapierać i prasować ponownie. Drobne AGD domowe potrafią być złośliwymi mendami.

A Deaver całkiem całkiem. Oczywiście, to nie to samo, co pierwsze tomy z cyklu (znudziło mnie już to szczegółowe opisywanie badania mikrośladów, no i po co po każdym rozdziale powtarzać, co jest napisane na tablicy? Chyba tylko po to, żeby wyszło więcej stron), ale dawno już nie miałam książki w stylu „już gaszę światło, jeszcze tylko jeden rozdzialik… no dobra, jeszcze następny!”. Podobały mi się ciekawostki o trujących roślinach – kto wie, kto wie, czy jednak nie zacznę się pasjonować ogrodnictwem (w określonym zakresie, ma się rozumieć).

Tylko co mamy powiedzieć Szczypawce.

 

3 Replies to “O KOSZULI I DYLEMACIE MORALNYM”

  1. Mi się ostatnio biała koszula po praniu rozpadła pod wpływem żelazka…Też się działo…Sprzęty latały, że o j.polskim nieparlamentarnym nie wspomnę ;)))

Skomentuj ~Rudi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*