O INDIAŃSKIM ZODIAKU I PORADACH DLA KOBIET

 

Zgodnie z indiańskim zodiakiem jestem niedźwiedziem, okazało się kilka dni temu. I to by wiele wyjaśniało! NIedźwiedzie zimą nie są specjalnie ruchliwe albo życzliwie nastawione do świata. Natomiast N. wyszło, że jest łososiem i to też się zgadza – on się cały czas rusza (moim zdaniem bez sensu, no ale SKORO LUBI). Non stop gdzieś go nosi. To teraz muszę jeszcze popracować nad tym, żeby się mnie BAŁ. I może to jest ten zaginiony sens życia? Sprawić, żeby mąż – łosoś bał się żony – niedźwiedzia. No nie wiem. Lepsze to, niż nic?…

W piątek łosoś jechał gdzieś w Polskę, a niedźwiedź nigdzie nie jechał, za to obydwoje wstali o czwartej rano. Jak człowiek wstaje o czwartej rano (i musi natychmiast podać śniadanie psu, który o tej godzinie umiera z głodu i słania się na nogach), to wiele różnych przemyśleń go nawiedza. I przypomniał mi się taki artykuł z bardzo starego numeru jakiejś gazety dla kobiet – końcówka `80 albo początek `90. To nie wiem, Twój Styl już wychodził? Pamiętam, że to jeszcze nie był kredowy papier, tylko taki niby grubszy, ale szarawy, zdjęcia miały dziwnie kolory (jak człowiek jest stary, to coraz częściej mu się przypomina dawna przeszłość). No i tam był taki artykuł żeby kobiety o siebie dbały i jedną poradę pamietam do dziś: „Umaluj się, nawet jeśli nie wychodzisz z domu”. I zdjęcie pani z ustami pomalowanymi amarantową szminką i niebieskimi powiekami pod same brwi.

No i dostałam ataku głupawki, bo sobie zwizualizowałam, jak N. wraca wieczorem, ledwo widzi na oczy po przejechaniu tysiąca kilometrów, a drzwi mu otwieram JA – umalowana, chociaż nie wychodziłam z domu. Z amarantowymi ustami i niebieskimi powiekami pod same brwi. Ciekawe, co by zrobił – a) krzyknął i uciekł, b) w ogóle nie zwrócił uwagi, bo on chyba już nie ma złudzeń co do mnie. Tu oczywiście przypomniała mi się jeszcze Katy Bates w „Smażonych zielonych pomidorach”, jak otwierała mężowi drzwi owinięta w folię i zaczęłam dywagować nad dodaniem do makijażu kreacji z folii spożywczej.

Ech, N. ma naprawdę DUŻO SZCZĘŚCIA, że jestem mega leniwa i nie chce mi się odwalać takich practical jokes. Wniosek z tego taki, że kto nadmiernie rano wstaje, temu się lęgną kiełbie.

Oraz chyba mam strasznego PMS-a, bo zaczęłam oglądać „The Crown” i pierwsze dwa odcinki całe przepłakałam.

6 Replies to “O INDIAŃSKIM ZODIAKU I PORADACH DLA KOBIET”

Skomentuj ~irka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*