Aj HEJT ju, zimo. Komu przeszkadzało te trochę błotka? Śniegu mamy aktualnie jamnikowi do połowy burty i jamnik nie jest z tego powodu szczęśliwy. Wraca i patrząc z wyrzutem podaje mi do wytarcia łapy z poprzyklejanymi śniegowymi pacynami. (Wiem, wiem, i tak mamy lepiej, niż na Wybrzeżu, widziałam zdjęcia ulic z wodą po kolana).
A w karmniku przesiaduje nasze miejscowe gołębie menage a trois. Od kilku lat rezyduje u nas gołębie trio – te takie szare, z obróżką na szyi; latem grzmocą się (we trzy) na gałęzi akurat NA WPROST mojego ulubionego miejsca na kanapie – chyba na dodatek lubią być oglądane. A zimą zgodnie pasą się w karmniku, aż mnie to wzrusza – po prostu jak u Woody Allena w „Whatever works”. No taki mamy w naszym lesie klimat. Na gołębie trójkąciki. A ja w dodatku je wypasam (sprawdzić, czy nie podpada pod stręczycielstwo).
Obejrzałam wczoraj „Julietę” Almodovara; bardzo miłe dla oka, nastrojowe oglądadło, chociaż czegoś mi zabrakło. Jakiegoś pogłębienia relacji bohaterek – np. kilka więcej scen z Rosy de Palma, takiego babskiego kuchennego szurania garami i rozmów, byłoby cudownie. W dodatku chwilami ciężko było mi się skupić, bo jak nie ulice Madrytu, to Galicja – i normalnie aż mnie coś szarpało w środku z tęsknoty. Absolutnie wspaniała scena przemiany młodej bohaterki w starszą bohaterkę – czapki z głów. Ładny film, ale bardzo melancholijny, brakuje mu energii poprzednich Almodovarów – np. w „Kwiecie mojego sekretu” bohaterka też cierpi, ale cały ekran aż wibruje, a tu – nic.
W dodatku śniło mi się, że jem kapuśniak. Kapuśniak!…
PS. Aha, i od wczoraj mam krezkę. Wszyscy mamy krezkę. Jeszcze nie wiem, jak się na to zapatruję (acz obstawiam pojawienie się wielu nowych chorób krezki oraz masy suplementów, wspierających profilaktykę oraz rekonwalescencję krezki).
Cześć! Rozbawiło mnie to z tymi gołębiami 🙂 Ale przydałoby cieszyć każdą chwilą! 🙂 Może jakiś cel pomoże w tym? Gorąco zachęcam i pozdrawiam 🙂
“Julietę” widziałam. Od strony wizualnej – pięknie, od strony pokazania kobiet – też. Taki film “do obejrzenia”. Nie przeszkadza, ale też śladu większego nie zostawił. Mam wrażenie, że Almodovar, podobnie jak Allen, z wiekiem traci “pazur”. Co do zimy, wciąż ją kocham. Gdy spadnie śnieg, gdy przyjemnie zmrożony trzeszczy pod stopami, ja ożywam. Wybacz ten brak współczucia. Nie banuj.
Wy tez macie taki serwis ?
🙂
https://www.facebook.com/pakamerapl/posts/10154237062387686
Bez tych ściereczek i specjalnego stołu – ale owszem, mamy. Piesek ma napady miłości i wtedy nie ma przebacz, trzeba głaskać, masować, tulić i tarmosić, bo inaczej trąca nosem do skutku.
Najgorzej, jak ma taki napad miłości o trzeciej w nocy.
Te z obróżką to synogarlice turecki, inaczej sierpówki. Też mam w ogrodzie i dokarmiam.