O POBUDKACH SOBOTNICH I LECZO

 

Koleżanka na fejsie pyta się, czy spać nie mogę w sobotę. MOGĘ! Mogę i spałabym! Co z tego, kiedy psina robi apele o piątej rano – “Cześć! Kocham cię, tu mnie pogłaszcz. Co na śniadanie?”. Że nie wspomnę, że budzę się poskładana jak damska parasolka do torebki, bo jamnik na kołdrze nagle potrafi mieć trzy metry długości i podzielić łózko w zygzaki jak planszę do tryk traka.

Masło wtedy ocalało, ponieważ nażarłam się na pocieszenie bułeczek. Z białej mąki z glutenem jak stąd do Montrealu. Z lokalnej piekarni, chrupiących i prosto z pieca, takich co dzieciom się mówi “nie jedzcie ciepłego chleba / bułeczek / ciasta drożdżowego, bo będzie was brzuch bolał”. To znaczy, do mnie nikt nigdy tak nie powiedział, bo do mnie się mówiło “zjedz cholera jasna cokolwiek” (ale to było bardzo dawno temu i już nadrobiłam). I co? Zjadłam gorące, nic mnie nie rozbolało, było mi fantastycznie i czułam się jak spełniony egzystencjalnie pyton.

A teraz idę się wykazywać przy garach – cebula omdlała jak przedwojenna pensja żeńska na widok Eugeniusza Bodo, czyli można jechać dalej. Leczo będzie. Uwielbiam leczo, nawet robić.

Upał taki, że motyle chowają się do cienia – jeden skołowany nawet na mnie usiadł, biedaczek.

8 Replies to “O POBUDKACH SOBOTNICH I LECZO”

  1. Haha znam to z autopsji, mój jamnik też zajmuje 3/4 naszego łóżka ale jakośc nie wyobrażamy sobie bez niego naszego życia. Za to sprawlilismy sobie na rocznicę materac plantpur i teraz o takich pobudkach nie ma mowy 😀

  2. Super post, ja po prostu wręcz uwielbiam twojego bloga i twoje wpisy, tak świetnie, lekko i co najważniejsze z zaciekawieniem się je czyta, i najlepsze jest to, że chce się więcej. Takie właśnie osoby jak ty powinny właśnie zakładać blogi, takie a nie żadne inne, piszę o tym dlatego, bo jesteś przykładem osoby która naprawdę się do tego nadaje.

  3. Próbuję ustalić kolejność na moim osobistym podium porównań z glutenem “jak stąd do Montrealu”, egzystencjalnym spełnieniem pytona (jakże to do mnie przemawia) i omdleniem przedwojennej pensji żeńskiej, ale komisja nadal obraduje.

    • W moim rankingu wygrała pensja żeńska z Eugeniuszem Bodo 😀
      Gdyby mierzyć poziom zdrowia rykiem śmiechu to Hunzowie byliby wtedy przy mnie obrazem xix-wiecznych suchotników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*