Nie, tak dalej być nie może. Już pomijam, że boli mnie cała rura i przepona i po schodach na piętro wchodzę z przystankiem na kaszel, ale nie mogę się na starego wydrzeć! Nie dość, że skrzeczący głosik bez żadnej mocy sprawczej, to co zaczerpnę powietrza na wrzask, to mam atak kaszlu! A wczoraj znowu przyszła do niego WIELKA NIEZYDENTYFIKOWANA PACZKA – a ja nic! Najwyżej mogę sobie ponarzekać dyszkantem i wysmarkać nos. To się musi szybko zmienić, bo N. weźmie i się poczuje bezkarny i zamówi Pałac Kultury w odcinkach do samodzielnego złożenia – wszyscy wiemy, jak to się kończy, jak się chłopu poluzuje postronek. Trzeba później bardzo długo naprawiać.
No dobra, do mnie też przyszła paczka, ale mała i z kulturą w środku, więc to w ogóle jest co innego. Więc na przegryzkę Krzywickiej (niestety już kończę! Szkoda, że nie natrzaskała kilku tomów, jak Monika Żeromska) mam Mrożka w odsłonach, Simonę Kossak oraz Maleńczuka (no bo w końcu co, kurczę blade) (jest przepis na heroinę, niestety z jednoczesnym obrazowym opisem, co się dzieje z żyłami abonenta; najbardziej spodobał mi się rozdział w psychiatryku).
Jagodziankę zjadłam. W jagodach był patyk, więc musiały być bardzo, bardzo ekologiczne. (Tak, wiem, w Małopolsce to wcale nie są jagody, tylko borówki. A wobec tego borówki jak są?).
Bardzo ciekawy artykuł 🙂
Zapraszam na bloga http://podrozowanieforfree.blog.pl/
Odwieczny problem jagódek :)))
Borówki (te warszawskie) to w Małopolsce brusznice.
A jagody (ogólnopolskie, zdaje się) to wszystko, co rośnie na krzaczkach w lesie – borówki, poziomki, brusznice, żurawina… My po prostu zawężamy pojęcie jagód do brusznic albo borówek.
Na katar i bolącą rurę [umarłam ze śmiechu :)))) od tej rury] polecam miód pitny. Trzeba zagrzać z korzeniami i wypić na raz, ile tylko się da.
Bardzo skuteczna kuracja, a jaka przyjemna 🙂
Buźka 🙂
W Czechach jagody to tak samo jak w Malopolsce – borowki .Borowki nazywaja sie brusinki . A pod slowem jagoda (jahoda -litera G wystepuje tam rzadko ) ukrywa sie ….. truskawka . 😀 😀 pozdrawiam
No nie, borówki to też borówki. Tylko inne. Poznajesz po kontekście 😉
Kliknęłam i ja Mrożka. Ale dodatkowo, bo pobiegłam od razu po Simonę. Kocham ją, kocham jej mężczyznę i kocham ich zwierzęta. Ich historię. I ten dokument:
http://bialystok.tvp.pl/15242951/miejsce-w-raju
Dzięki za cynk o książce!
Podobno “Pan Holmes” MItcha Cullina to dobre czytadło… Ściągnęłam na kundla, jestem ciekawa…
Borówki warszawskie to pewnie brusznice krakowskie.
Malenczuk miał swoje momenty, ale jednak cała książka była dość żenująca.
Co to za Mrożek w odsłonach?
“Mrożek w odsłonach. 39 opowieści z różnych miejsc i czasów”
Pewnie, że Maleńczuka strumień świadomości by zyskał, gdyby ktoś kumaty opracował materiał, bo ta pani redaktor oprócz całowania z autorem (patrz Pudelek) to niewiele się napracowała.
A Mrożek o:
http://merlin.pl/Mrozek-w-odslonach-39-opowiesci-z-roznych-miejsc-i-czasow_praca-zbiorowa/browse/product/1,1444681.html
zazdroszczę czasu na czytanie i biblioteki 🙂
Miałam dokładnie takie same wrazenia, zero redakcji w tej książce. W sumie niezły eskperyment, czyta się to tak, jakby się gadało z Maleńczukiem w knajpie, ale na dłuższą metę było to męczące
no jak! borówki to oczywiście jagody…
twoja wyobraźnia przyprawia mnie o salwy śmiechu.
pałac. do samodzielnego.