O PRZEMIESZCZAJĄCYM SIĘ UPALE

 

Z okazji dziesiątej rocznicy ślubu

(przepraszam, ale musiałam się udać na chwilę na emigrację wewnętrzną pod stół. Nie dociera to do mnie – JAK TO DZIESIĄTĄ? Ale że o co chodzi, jakie dziesięć lat? Z której strony ich się zrobiło nagle DZIESIĘĆ? No wiem, że niektóre moje koleżanki zaraz mi odpowiedzą “Oj nie pitol, my w przyszłym tygodniu siedemnastą”, ale… Gdzie moja torba, bo muszę pooddychać).

…no więc dziesiątej (gdzie moje valium) (nigdy w życiu nie jadłam valium! jak to możliwe drogi pamiętniczku?), postanowiliśmy z N. pojechać do Lizbony. W tym celu kupiliśmy bilety lotnicze i zarezerwowaliśmy hotel.

Jak to w takich przypadkach bywa – OCZYWISCIE od kilku dni pies się popsuł. Noce nieprzespane, zastrzyki u weterynarza co drugi dzień, chirurgiczne ubranko – pełny zestaw. Niby już po najgorszym i nawet przespaliśmy dziś noc (miałam już myśli o zrzuceniu napalmu na las w okolicy – jak psina się wreszcie nad ranem uspokajała i szła spać, to rozkoszne ptaszeczki zaczynały drzeć mordy – jeszcze przed świtem – i już do budzika mowy nie ma, człowiek oka nie zmrużył), opiekę pod naszą nieobecność już mam obgadaną, ale naprawdę, wczoraj i przedwczoraj wszystko wisiało na włosku.

I jak tu się wyluzować i elegancko – lub mniej elegancko, za to dokładnie – upić w takich okolicznościach? No jak?

Aha, a zanim Szczypawka się pochorowała, to się troszkę martwiłam upałami w Lizbonie, bo chcieliśmy pozwiedzać, a tu dzień w dzień 30 stopni. No więc, TRADYCYJNIE, ten problem się rozwiązał sam – jak zwykle: na nasz przyjazd temperatura OCZYWIŚCIE spada – do miłych 22 stopni. Haha. Akurat od czwartku, jak nożem chlasnął. Ma się tę moc!… (Za to upał przenosi się do nas – nie musicie mi dziękować wszyscy naraz).

31 Replies to “O PRZEMIESZCZAJĄCYM SIĘ UPALE”

  1. Nie pozostaje nic innego jak złożyć serdeczne gratulacje z okazji takiej okrągłej rocznicy 😉 ! A resztę sobie na pewno jeszcze odbijecie, wszystko w swoim czasie!

  2. Najlepsze życzenia kolejnych wspaniałych rocznic dla Was obojga! My na dziesiętą rocznicę pokłóciliśmy się jak chyba nigdy wcześniej, czego Wam nie życzę, Lizbona jednak lepszym pomysłem jest. A że pies się pochorował – norma, dzieciatym plany psują dzieci, psiatym psy. Wszystkiego dobrego.

  3. Może gratulacje i mężowi się należą przede wszystkim, nie wiem, bo u mnie też tak mówią, i u mojej siostry też zawsze mężowi gratulują tych wspólnych lat, że niby tacy oni wytrzymali, a prawda jest taka, że te niby wredne damskie połówki to taka zasłona dymna dla nich, by mogli sobie z czystym sumieniem kupować różne zabawki na niby pocieszenie i zajmować się innymi bzurami, ot co !- wiem bo 2x tyle (???!!!!!!!) co Tobie mi minęło z takim jednym, co w sumie, naprawde nie wiem skąd się wziął i tak ciągle jest (???!!!!) i patrzy na mnie teraz jakimś takim rozmaślonym wzrokiem – oj chyba wezmę i zdzielę go zaraz patelnią! 😉

    Gratki, kochana Tobie i Wam razem – żyjcie sobie szczęśliwie i docierajcie się tak do setki ! 🙂

  4. Dziesięć lat? W takim razie najlepsze życzenia! Oj to wcale nie jest dużo. Moi rodzice świętowali ostatnio trzydziestą rocznicę ślubu – to jest dopiero kawał czasu. A w marcu dziadkowie świętowali pięćdziesiątą! Pół wieku razem! I nadal się kochają i są przy sobie kiedy tylko mogą, chociaż często się kłócą, to mimo wszystko są idealną parą, dla mnie wzorem.

  5. A propos wrzeszczących nad ranem ptaków, to tak mi się skojarzyło, że u nas całą noc dają czadu żaby w stawie pół kilometra dalej i mam w związku z tym pytanie – są już u Was komary? Bo zwykle o tej porze były,a póki co, na szczęście, nie widziałam ani jednego.

    • Koniku nie wiem gdzie mieszkasz, ale mam jeziorko rzut beretem od domu ( ze skrzeczącymi żabami w komplecie) i wczoraj wieczorem pierwszego komara spotkałem na ścianie. A okna otwarte wszystkie co noc są. Dziwię się, że jeszcze ich nie ma, zima przecież nie była mroźna, żeby je wymroziło wszystkie na amen.

      • Obawiam się, że po zapowiadanych na weekend burzach się pojawią. No, chyba, że nie zleje tak mocno jak ostrzegają.

        Mazowsze 😉

      • Ha! I właśnie dlatego ich nie ma, że zima nie była mroźna! Bo przez to, ze nie było zimą śniegu, nie pojawiły się roztopy i zastoiny wodne, w których te brzęczące mendy mogłyby się rozmnażać. I dlatego pierwszy rzut wiosennych komarów nas ominął.
        (Nie, żebym sama na to wpadła, ale jakiś mądry człowiek od robali gdzieś to ostatnio tłumaczył).

        A mnie to tylko utwierdza, w od lat zajmowanym stanowisku, że zima to ZUO i należy ją zlikwidować.

        • i to jest bardzo dobra wiadomość!
          mam nadzieję, że jeśli następna zima będzie jeszcze łagodniejsza to te wredne krwiopijce znikną zupełnie

          (tylko czy to nie zakłóci ekosystemu?- co z wróblami będzie? jak im żarcie zniknie? hmm…)

          • A co będzie z jerzykami? Jeden dorosły osobnik zjada do 10 tys. komarów? Zakładajcie budki lęgowe dla jerzyków 🙂

  6. Dziękuje za życzenia – większość należy się mojemu mężowi.
    Bo uczciwie mówiąc, z nas dwojga to ja jestem ta trudna, a on uroczy (chociaż choleryk, a ja niby flegmatyczka).

  7. Oooo, to najlepszego!

    U nas 9 rocznica wypada w przyszłym tygodniu. Ale my tacy mało pamiętliwi – obiecaliśmy sobie, że o 10tej na pewno nie zapomnimy 😉

    Hmmm, Lizbona, się rozmarzyłam…

  8. To jak czas zapier.. ekhm.. leci jest niesamowite! Aż się człowiekowi wierzyć nie chce, sama mam dziwne odczucia, jak sobie pomyślę o sobie 10 lat wcześniej to.. ale na prawdę? Już jestem 10 lat starsza? Jak to się stało? KIEDY to się stało?
    No cóż. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy!

  9. A wracacie w poniedziałek? Bo od poniedziałku znowu ma być 17.
    Gratulacje z okazji rocznicy (mam jednakowoż wrażenie, że o twoim kupowaniu sukienki ślubnej czytałam raptem rok, no może dwa lata temu). U nas właśnie minęła tygodnica (niektórzy lubią przeciągać sprawę).

  10. No ja właśnie siedemnastą mam….we wrześniu…..o ho ho…..że tak powiem. I zupełnie nie w związku zawitam w sierpniu na Costa Blanca……

  11. O matko…to oznacza, że ja mam z Tobą ponad dychę też…. no to pięknie moja droga, tak człowiek czyta i czyta a lata lecą…. no to teraz mi sie zrobiło nostalgicznie 😉

  12. Wszystkiego najlepszego 🙂 Kup w Lizbonie espadryle, najlepsze buty świata. Z Lizbony przywiozłam ładnych kilka par.
    U nas już 26 rocznica.

  13. No to my mieliśmy wczoraj 13. Tylko mnie się mąż zepsuł. A przedtem ja doznałam ataku sklerozy i umówiłam się zawodowo na popołudnie, więc nawet gdyby mąż był sprawny to i tak nici z planowanej knajpy.
    Dobrze, że się opaliłam trochę w weekend to nie widać zieleni zazdrości o Lizbonę.
    Wyrazy współczucia z powodu wrzodu.

  14. ja Cię proszę: przebukujcie na jutro 🙂 wylot.
    a powrót: na początek listopada. listopad od lat mam spisany na straty. ale do listopada …
    happy anniversary 🙂 tej i następnych 🙂

  15. Ja juz nie mam sily (psychicznie) sprawdzac prognozy pogody. Weekend nam dali nawet sloneczny i w miare cieply, ale teraz znowu do pracy w swetrze i w jesiennej kurtce. I mimo tego naprawde nie moge powiedziec, ze mi rano cieplo.

    Ale jak to pies sie popsul – znów sie z kims pogryzla? Ze chirurgiczne ubranko ma?

    • Z nikim. Tym razem ma za przeproszeniem wrzód na dupie. Może nie koniec świata, ale boli, wkurwia, spać nie daje i trzeba pilnować, żeby nie gryzła. Cholery dostaję.

      • Ah, no ale to w sumie dobrze, bo juz myslalam, ze znowu Frankenweenie.
        Ale juz niedlugo Lizbona, dasz rade! Lizbona faaajna jest. Taki malowniczy rozpad wszedzie, mnóstwo dobrego graffiti (ja akurat bardzo lubie), ladna pogoda i wszedzie te sliczne azulejos. Kurcze ale mi sie chce urlopu!!!

Skomentuj ~diabel-w-buraczkach Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*