O KRZYWYCH PLECACH I NISKIEJ TEMPERATURZE

 

Żyję, żyję. Najbardziej podoba mi się teoria o schizofrenii / osobowości wielorakiej, nie ukrywam (i tak już ze sobą rozmawiam). Ale chyba już trochę za stara jestem na pierwsze objawy schizofrenii?… Chyba, że miałam przez te wszystkie lata postać bezobjawową. Ten pomysł z piecem też jest ciekawy, ale musiałabym się z nim MINĄĆ NA SCHODACH, a PIEC to chyba już NAWET JA bym zauważyła. Nawet bez szkieł!

No i muszę zrewidować poglądy na temat mojego ducha – myślałam, że to cicha, pragmatyczna Szpilmanowa, a to okazuje się bardziej taki Fantom z Opery. Romantyk i trochę histeryk. Tylko błagam, niech mi się nie manifestuje po nocach w pelerynie i masce i nie uczy mnie śpiewać.

Czy ja już wspominałam, że bardzo mi smakuje kasza jaglana? Zupełnie niedawno ją odkryłam i to przez pomyłkę, bo w rodzinnym domu się jadło raczej gryczaną i perłową, ale jakoś się kupiła w Biedronce i ugotowałam do gulaszu. Trochę mi przypomina polentę, ale jest lepsza, bo nie lubię kukurydzy (ciekawe, czy też by się dała ugotować na gęsto, a później zgrillować). Tymczasem (WTEM!) się okazuje, że kasza jaglana to jest sztandarowe pożywienie antywacków, eko zboków i ludności leczącej raka cieciorką pod kolanem. I teraz normalnie nie wiem, czy się w towarzystwie przyznawać, bo jeszcze mnie posądzą o pranie w orzechach albo co.

Wstaję rano, a tu dach biały, podjazd biały, samochód do skrobania, a w Madrycie jutro dwadzieścia dwa stopnie!… I weź się człowieku nie denerwuj, no. Na dodatek coś mi chrupnęło w plecach, jak się schylałam do kosza na śmieci i nie chce się odchrupnąć. Ostrzegam, że chodzę dziś krzywa i lekko wściekła.

 

26 Replies to “O KRZYWYCH PLECACH I NISKIEJ TEMPERATURZE”

  1. Matko, jak ja nienawidzę jaglanej! I to podwójnie, bo wiem, jak jest zdrowa i warto by się zmusić – no to się zmuszam czasem. Zawzięłam się, umiem ją gotować na trzy sposoby, przelewam, prażę, na sypko, na gęsto, na słodko, na słono – noż kuźwa i tak zawsze smakuje trocinami!

    Może jak jej dowalę ćwierć kostki masła, to jest jakaś nadzieja? Tylko walory zdrowotne się skurczą.

  2. nie bądź nie mądra, przecież piec ma koneksje! stoi sobie w piwnicy lub inszej komórce a Ty w sypialni masz ciepełko, nie? Albo ciepłą wodę w kranie. Cóż to dla niego taka gałązka, doprawdy.

  3. hm, skoro smakuje Ci kasza manna gotowana na rosolku, to moglaby Ci rowniez samkowac czeska wersja rosolu z lanymi kluseczkami (kuřeci polevka s krupicovými noky ) zrobionymi z kaszy manny -moja ulubiona, sprobuj kiedys…… 🙂 pozdrawiam

  4. O masz, jak ja się wkurwiałam na jaglaną, że się paćka robi, zanim odkryłam, że wystarczy ją chwilkę na suchej patelni uprażyć przed gotowaniem.
    Manna jest super.
    A za stara to możesz być na czesanie w dwa kucyki, a nie na schizofrenię. Nam też się coś od życia należy 😉

  5. Ja to bym chciała wiedzieć jak tę kaszę jaglaną ugotować NIE na gęsto. Gotowałam Z PRZEPISÓW i za każdym razem gniot jednaki do rąbania siekierką zdatny. Chyba, że to trzeba mieć żeńskiego ducha w domu i mi męski przeszkadza. Taka męska klątwa kaszy.

    • Źle się wyraziłam: ona się gotuje na gęsto, dlatego z polentą mi się skojarzyła, ale dowaliłam jej łychę masła i zrobiła się baaardzo przyjemna w odbiorze.
      Chodzi mi o to, czy jak wystygnie, to się tak ładnie zsiądzie i można ją będzie pokroić w kawałki i zgrillować, jak polentę na zimno, czy zeschnie i się rozsypie.

    • A tego…jakby wody dać więcej to nie wyjdzie na sypko? 🙂 I przepłukać kilka razy, jak ryż?
      Tak tylko sobie nieśmiało dywaguję, bo z kasz to u mnie do jadalnych zalicza się tylko kaszka manna 🙂

      • Matko!… Jak ja NIENAWIDZĘ mannej kaszy!… Po wszystkich zupach mlecznych rzygałam, ale po kaszy mannej chyba najdalej!… Jeszcze z GRUDKAMI – łeeee, do dziś mam odruch zwrotny!
        ALE – znajoma podała do obiadu kluseczki – kasza manna na gęsto na rosołku, później zakrzepnięta i kładziona łyżką na masło. Z natką pietruszki. Dobra, w TAKIEJ postaci mogę zjeść kaszę manną. Ale TYLKO w takiej.

        • Barbarello! Kasza manna – kaszy manny!

          A jaglaną na sypko gotuje się tak:
          podprażyć w suchym garnku mieszając, aż będzie miło pachnieć. Zalać wrzątkiem centymetr, albo i dwa wyżej niż kasza, gotować na wolnym ogniu 15min max, nie mieszając.

        • Jak ja się cieszę, że w dzieciństwie stosowano wobec mnie jakieś dziwne metody wychowawcze 🙂 i nikt nigdy nie wmuszał mi ani zupy mlecznej ani szpinaku ani innych “koszmarów dzieciństwa” – dzięki temu obecnie nie mam żadnych traum spożywczych, a szpinak i kaszę m. uwielbiam :))

          A te kluseczki brzmią bardzo obiecująco.

  6. To ze mną jest coś nie tak, bo ja uwielbiam wszystkie kasze oprócz jaglanej, jaglana mi śmierdzi brudną starą ścierą kuchenną. A dzisiaj nic? Żadnych kwiatów? Może chociaż śniadanie do łóżka, albo kanapeczki do pracy.

  7. khm… Chciałam Cię po cichu pinformować, ze ta druga (trzecia czy czwarta…) Barb prała już w orzechach jakis czas temu.

    No ale weź, nic nie wyjasniło się w kwestii storczyka? Błagam, wygina mnie z ciekawości!

    Ajlowju, pa!

  8. Podobno ludzie, którzy rozmawiają ze sobą, są bardzo inteligentni. 😉

    Upiór? A szczury Ci po podłodze nie biegają?

    Kasza jaglana jest zdrowa i NORMALNA jak każda inna kasza. Ja ją lubię do śniadania ugotować z jabłkami, z owocami suszonymi i dodać cynamon. Słodko pożywnie.

    A u mnie niebo było różowe o świecie. Wiosna pani.

  9. Ej no weź, kasza jaglana może i modna ostatnio, ale jadły ją nasze dziady, więc i ja ją jem bez skrępowania. I dzieci nią karmię. I psa czasem.

Skomentuj ~Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*