To ja sobie rano jadę normalnie do biura, z psem na kolanach, niczego nie podejrzewając, a tu redaktor Nogaś z panem redaktorem Mannem wdają się w dyskusję na temat nagłówka „Była dziewczyna Szyca jest w ciąży z bratem chłopaka Dody”. Nawet redaktor Mann dokonał rozbioru logicznego i podobno rysował schemat. Nagłówek sam w sobie jest rzeczywiście uroczy, ale co innego, jak się nim zachwyca moja koleżanka na fejsbuniu, a co innego, jak zabrzmi w Polskim Radio, bo wtedy to już jest wydarzenie o charakterze społecznym. Po prostu słuchając drżałam jak klawesyn ze wzruszenia.
Z innej beczki: czesałam czeluści Internetów w poszukiwaniu, nie ma się czego wstydzić, woreczków na odchody. Psie, żeby już wszystko było jasne i klarowne. Miałam jeszcze taki kaprys, żeby one były jednak biodegradowalne. Znalazłam oczywiście dziesiątki rodzajów, w tym biodegradowalne o zapachu lawendy, poza tym kolorowe, w serduszka, w psie łapki, z uszkami i bez, bardzo słuszna idea, żeby uatrakcyjnić nieco hm… przyziemną czynność. Piękna i pożyteczna. Ale chyba ktoś się w tej idei nieco zagalopował, ponieważ razem z woreczkami wyświetliły mi się setki, ALE TO SETKI, uwaga, bo będzie grubo, ETUI NA WORECZKI NA ODCHODY. Taki przedmiot – etui na woreczki na odchody. Kolejny przedmiot, którego istnienia nie byłam świadoma.
I to jaki wybór!… Plastikowe, materiałowe, saszetki, z dozownikiem, breloki, przypinane do smyczy, ekskluzywne – w kolorze złotym, w postaci kolorowych portmonetek (jakbym nie wiedziała CO TO i do czego służy, to bym kupiła mojej chrześnicy jako torebunię – kopertówkę). W stylu sportowym lub w stylu eleganckim. „Ekskluzywne etui z kompletem woreczków do zbierania psich odchodów. Lakierowane z piękną aplikacją (kostka wysadzana diamencikami). Dostępne w czterech eleganckich kolorach: białym, czarnym, czerwonym i fioletowym” – cena: jedyne 43,20 za, przypomnę, bo może ktoś się pogubił w narracji, pokrowiec na woreczki na psie kupy. Pokrowiec. Na. Woreczki. Na. Psie. Kupy.
Jak mnie uczyli na ekonomii: jeśli jest popyt, to jest podaż. A jak nie ma popytu, to należy popyt stworzyć. Słowo daję, że przez moment się nawet zawahałam, że co – zamówię te woreczki i będę je nosić w kieszeni jak jakiś nieuświadomiony ciul? I mój pies na mieście nie będzie wiedział, gdzie oczy podziać?…
Ale w sumie to dobrze, że świat nie przestaje nas zaskakiwać, prawda? Wynagrodzę Szczypawce brak ETUI pluszową gąsienicą.
PS. Ale znalazłam SUPER gadżet! MISKA SPOWALNIAJĄCA JEDZENIE! Kupię jedną dla Szczypawki i jedną dla mnie! Albo dwie dla mnie.
Popłakałam się. Dziękuję!! 😀 Chyba sama sobie kupię to etui, choć mam tylko dwa koty.
Pacz pani!
Ratujesz mi życie, gdyż ja już omdlewam od szukania torebki mojego życia (albo chociaż jakiejś znośnej), więc jeśli nie znajdę do jutra, to woreczek na woreczek na woreczek powinien na czas jakiś zdusić we mnie pożar serca.
troche nie na temat, ale, droga Barbarello, czy moglabys kiedys popelnic notke na temat literatury sci-fi? kojarze, ze lubisz, a ja zazwyczaj lubie to, co polecasz 😉
Nie wiem jak Ty ale ja to uwielbiam spędzać czas na oglądaniu coraz to nowszych i ciekawszych filmów. Nie ważne czy komedia dramat czy też thriller – ważne by było ciekawe. No ale jako facet czasami znajduję chwilę na takie czynności jak czytanie innych blogów i inspirowanie się cudzymi pomysłami. Świetny blog!
Oj tak, świat nigdy nie przestanie zaskakiwać. Bardzo fajny blog… Będę wpadać, a tymczasem zapraszam:http://skazana-na-bluesa.blogujaca.pl/
Barbarello, niemal co notka, to mam przemożną chęć napisać, że najbardziej na świecie kocham moją Żonę, a Ciebie zaraz po Niej (ale nie napiszę, bo nie wypada).
W przypadku moich żarłocznych psów miska spowalniająca jedzenie byłaby zupełnie zbyteczna, a nawet niepożądana. Po co nam te ceregiele? Po usłyszeniu wyczekiwanej komendy „proszę” oba rzucają się na swoje miski, błyskawicznie pochłaniają wydzielone porcje, po czym następuje rytualna wymijanka, gdy każdy biegnie do miski drugiego, wbrew doświadczeniu sprawdzając, czy nie da się czegoś wylizać. I kolejna wymijanka, też wbrew doświadczeniu, czy we własnej misce coś aby nie zostało. I tak w niecałą minutę mam oba psy nakarmione i zaobrożowane do wyjścia na dwór. Jedyne, czym je „spowalniam” do owej minuty, to wypełniacze-chrupacze, czyli marchew, jabłka i banany.
Za to w przypadku worków na wiadome, to z kolei podbijam popyt, bo mnie potrzebny jest produkt „trzy w jednym”, a nie byle etui, jakkolwiek eleganckie i drogie. Mam cały zapas saszetek przeznaczonych do dyndania na pasku, w których mieszczą się smaczki treningowe, rolka woreczków i klucze, bardzo pożyteczna rzecz. A gdybyśmy ze stworami żyli w buszu, to nawet byłoby „cztery w jednym”, w połączeniu z jakąś lianą wyszłaby minimalistyczna przepaska biodrowa.
U mnie w miasteczku sa porozstawiane co iles metrow “psie stacje” czyli na gorze woreczki czyste do zrywania a na dole smietnik na woreczki z zawartoscia…ale breloczkow i saszetek nie widzialam, chyba bede musiala zadzwonic do burmistrza, ze sie lumpia;)
ja używam woreczków na pieluchy, pachną, są nieprzezroczyste i duuuużo tańsze niż te psie. Też worki noszę po kieszeniach, bo etui się nieprzyjemnie dynda na smyczy.
Nogaś z Mannem czasem wymiatają.
Zaś napomknięcie o MISCE SPOWALNIAJĄCEJ JEDZENIE dla Ciebie domaga się zdjęcia z ową. Koniecznie.
A jak działa ta miska? O_O
A więc miska spowalniająca jedzenie działa. Kupiłam dla kota i jest ok. Warto. Mój kot w tempie błyskawicy pożerał swoją porcję oraz wdawał się w bójkę z kotem drugim, który nie chciał mu oddać swojej porcji. Spowalniająca miska zajmuje kota pierwszego dzięki czemu nie leje się z kotem drugim. Ergo: oba koty pożerają swoje porcje jedzenia i wrzodów nie mają.
Ale żeby nie było, że Mann z Nogasiem promują gazety na śliskim papierze, tudzież inne, za przeproszeniem, pudelki. O różne rzeczy ich można oskarżyć, np. o wszystkie moje piątkowe poranne spóźnienia do roboty, ale nie o to. Oni SZYDZILI, bo niektórzy przecież nie słuchali i zaraz mogą sobie pomyśleć.
hmm..za 19,99 można by TKMaxx kupic etui z woreczkami…jak dla mnie gazdzet niekoniecznie – dynda przy uchwycie smyczy i przeszkadza tylko..rulonu całego nie noszę: mam pokjedycze woreczki (puste:) ) poupychane po kieszeniach spodni, bluz, kurtek oraz 2 na “czarną godzinę” przywiązane zwyczajnie do rączki smyczy…wprawdzie nie jest trandy ani cool ani nawet modnie, ale wygodnie i owszem..aaa..nie polecam woreczków w kolorach jasnych:) raz kupiłam rózowe we wzorki – w wersji załadowanej wygladaja pasudnie – a czasem trzeba pomaszerwac kawalek do kosza – zdecydowanie nieprzezroczyste..
Ale, że na nóżkach ta miska i zaiwania po stole? Jak pratchettowy Bagaż?
Dziękuję Ci za to Pasquda 😀 widzę oczyma duszy tę miskę i minę mojego psa
Ja tam raczej sobie swoją minę wizualizowałam, gdyby mi nagle koryto spod widelca dało dyla 🙂
W tym temacie, jako osoba mieszkająca w mieście, chciałabym nadmienić, że taka saszetka vel breloczek bardzo ułatwia szybkie wyjęcie jednego woreczka i zapakowanie zawartości, a nie międolenie się z całą rolką, gdzie szanowny piesek już dawno ma w poważaniu, to, co zostawił na trawniku, chodniku i beztrosko kontynuuje spacer.
Miska spowalniająca jedzenie, w przypadku psów łapczywie jedzących – rewelacja;-)
ja bardzo gratuluję pieseczka, że kontynuuje spacer, mój wyczekuje aż się po pozostawiony skarb pochylę i dalejże wtedy zakopywać celując mi piachem po oczach ( biednemu zawsze piach w oczy), może gdybym nie nosiła pojedynczych woreczkach poupychanych po kieszeniach jak żul ,toby nabrał ogłady, a tak to się tłumaczy ,że zachowanie psa świadczy o pańci czy jakoś tak