O NAJPOPULARNIEJSZYCH DRINKACH W HISZPANII I SPADKU FORMY

 

N. wrócił z tej delegacji i opowiada mi, jak po obiedzie jeden z Hiszpanów zamówił sobie kawę, a do tego szklaneczkę z lodem i plasterkiem cytryny. Po czym wlał espresso na ten lód z cytryną.

– Co ty pijesz? – zainteresował się N.

– No to ty NIE WIESZ – to jest cafe del tiempo, wszyscy w Hiszpanii tak piją kawę, latem to jest najpopularniejsza kawa i w ogóle.

– Co ty gadasz – odezwał się inny Hiszpan, siedzący obok – jak żyję nie widziałem, żeby ktoś to pił.

Po czym wywiązała się dyskusja, ten od cafe del tiempo jest z Walencji i „wszyscy w Hiszpanii tak piją” oznacza najprawdopodobniej Walencję. Albo nawet jego dzielnicę w Walencji.

A kawę z lodem – cafe con hielo – się owszem, pije wszędzie. Ale bez cytryny. Któregoś razu w Madrycie, jak był dziki upał, przyuważyłam bardzo szykowną mujer, jak sobie chlusnęła cafe solo do szklanki z lodem i natychmiast zamówiłam sobie też. Bardzo orzeźwiające, śmiem stwierdzić, że na upał lepsze, niż coca-cola. ALE BEZ CYTRYNY! No, teraz musze spróbować z cytryną. Tylko chwilowo upał się gdzieś zapodział.

Innym drinkiem, który piją „wszyscy w Hiszpanii” jest calimocho, czyli coca-cola pół na pół z czerwonym winem. Ani razu nie widziałam, żeby ktoś to zamawiał i pił. Znajomi N. zapytani o ten najbardziej hiszpański z drinków najpierw się krzywią, a potem mówią, że może studenci… że może najtańsze wino, takie co wykręca gębę i farbuje pysk w środku na niebiesko, może takie czasem się pije z cocacolą… Ale ogólnie to nie.

Jakiś mam dziś melancholijny dzień, może dlatego, że zrobiłam dwanaście przelewów do ZUS-u – zawsze mam po tym chwile zadumy i autorefleksji (a gdyby to wszystko pierdolnąć i w końcu emigrować na te Kanary i pic od rana do nocy calimocho) (FUJ! Żartowałam z tym calimocho). Ale ten upał to wróci, prawda?

23 Replies to “O NAJPOPULARNIEJSZYCH DRINKACH W HISZPANII I SPADKU FORMY”

  1. Od momentu, w którym przeczytałam o espresso na lodzie z cytryną, tylko tak je piję. Bomba. Coli z winem bym nie przełknęła. Nie po czterdziestce 😉

  2. Raz w życiu piłam wino z colą (a może to była nawet Pepsi?) ! Nie miałam pojęcia, że toto się nazywa, a tym bardziej, że ma hiszpańskie korzenie :p Miałam wtedy z 16/17 lat i z tego co pamiętam było smaczne – o niebo lepsze niż inne mikstury, które zdarzało nam się próbować dzięki barmańsko-chemicznym zamiłowaniom kolegi.

  3. piwo wymieszane z colą wytwarza taki osad po chwili, jakby się rdza wytrąciła ^^
    ale tinto de verano, sikacz czerwony + fanta pomarańczowa +dużo lodu i ewentualnie plasterki pomarańczy jest serio niezłe, serio.

  4. DOKŁADNIE tak jest. Cafe del tiempo w całym regionie zyznej ryżowej Velancii, calimocho dla imprezowych młodzików- wypija, zwymiotują i jeszcze raz wypija. To wbrew pozorom nie dzieje sie po kawie z cytryna. Dobry patent na otrzezwienie! Pierwsze trzezwieja zęby i język, oczywiście.

  5. nikt nie przeskoczy Francuza maczającego bagietkę posmarowaną masłem i dżemem w porannej kawie pitej z miski. i oni na dodatek myślą, ze cały świat tak ma, no oprócz Anglików może.
    miodzio blog, od kilku dni nie mogę się odessać 🙂

    • łomatko, no własnie, te miski tez mnie fascynuja. Pól litra mleka z odrobinka kawy – jak dla mnie, nie do przejscia. Stanowczo wole odwrotne proporcje.

    • Z dzemem to jeszcze, a ze śmierdzącym serem jak maczają? I najlepsze, jak wypijają na koniec z miski pyszny napój z okami tłuszczu jak na baranim rosole i farfoclami z buły.

      • No, Francuzi tak mają, mąż mój osobisty po 8 latach spędzonych we Francji polubił tak właśnie pitą kawę z miski tylko, że zamiast bagietki woli croisanta. Nawet takie 2 wielkie filiżanki nam kupił. Co do pomysłów żywieniowych francuzów to ponoć widział jak francuzi jedzą banana krojonego z bagietką wiec nic nas nie powinno w tym temacie już dziwić.

        • mój osobisty francuski mąż jest rzadkim wyjątkiem, owszem kawa z miski ale nie macza w niej nic, natomiast teść, szwagier i owszem. czasem jak przyjadą do nas tubylczy znajomi to śniadanie staram się jeść osobno bo mam odruchy wymiotne gdy spoglądam na te miski i ich zawartość. w ogóle kultura jedzenia Francuzów to osobna historia, stół po posiłku wygląda tak jakby ktoś zapomniał talerzy postawić, stado kur i jeden prosiak by się wyżywił 😉

  6. Moj K. miesza wino z roznymi gownami typu cola, lemoniada itd. Nie probowalam, na sam widok bola mnie zeby. Zwlaszcza jak wino jest dobre. I kosztowalo 15£, bo drozszych nie kupuje.
    Z cytryna natomiast na orzezwienie polecam
    mocna zielona herbate z lodem.

    No i ten Black Box bym obejrzala ale chyba nima w Jukej…:((( Zdecydowanie moje klimaty. Na razie zaczelam Dextera.

    A ogladalas American Horror Story ?
    season 2 o szpitalu psychiatrycznym prowadzonym przez zakonnice?
    Dla mnie miod:)
    Swoja droga to ciekawe dlaczego pociaga mnie ciemna strona mocy. W filmach.
    Bo tak to nie. Wole rozowy.

  7. Z tym calimocho to nie sciema. Choc rzeczywiscie moze to wlasciwe dla wieku studenckiego i wszystkich sytuacji okolo – Erasmusowych. Ale tak, widzialam Hiszpanow to pijacych – w zadziwiajacy sposob zawsze jak pojawialo sie czerwone wino potrafili wytrzasnac skads cole i zalac

  8. W Czechach to się nazywa vinný střik (wym. strzik)
    2 wersje do wyboru: białe wino+tonic lub czerwone wino+cola – dostępne w cukiernio-kawiarni w Zameckim Hotelu w miejscowości Lednice w sezonie 2013

  9. od razu musiałem wypróbować i owszem smakuje mi. Tyle że nie miałem cytryny, więc dodałem kapkę soku z grejpfruta! Rewelacja !!!

  10. Barb- jak znam snake’a – drink studentów podobno z UK. Wlewa się piwo,wino i colę:) Jest jazda bez trzymanki już po pierwszym drinku 😉 I faktycznie najtańsze czerwona plus najtańsze piwo i cola 🙂

  11. oh, to ja slepa kura jestem, nigdy nie widzialam takiego cafe con hielo :/ No ale ja w Katalonii bylam, tam moze nie ma? Ale pomysl dobry, musze wypróbowac, dotad znalam tylko affagato, jesli chodzi o lód w kawie.
    A upal – TAK. WRÓCI. innej wiadomosci nie przyjmuje do wiadomosci.

  12. Kolega, co był w Hiszpanii na Erazmusie (albo jego narzeczona ówczesna, nie pamiętam) wrócił i lansował to calimocho, akcentując, że tylko podłe wino, bo innego szkoda. Więc trop o biednym studencie i owszem. Piłam, ale bez rewelacji.

    • Albo to takie narzędzie do robienia sobie jaj z cudzoziemców, coś jak “No wiesz, nie spróbujesz moszny barana nadziewanej okiem, smażonej w głębokim smalcu? To nasze narodowe danie, wszyscy u nas to jedzą”.

Skomentuj ~diabel-w-buraczkach Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*