O NIEMANIU OGONA

 

Obcięłam ogon. Dziewczyny z “Fabryki marzeń” przeniosły się do przedwojennego mieszkania z przechodnimi salonami i pianinem, jest nastrojowo i dekadencko. Głowę się myje na podium, a z fotela można podglądać sąsiadów naprzeciwko. Podoba mi się.

Rozmowy z naszym przyjacielem, do którego się wybieramy za tydzień, są mniej więcej takie: “No, dziś to mieliśmy fale po dwanaście metrów! Roztrzaskało łódkę o skały. Tak, leje cały czas, ahahaha. Hasta pronto!”. W ogóle mnie to nie rusza, poprosiłam N., żeby opracował listę barów w Santiago, w których będziemy siedzieć, z uwzględnieniem najkrótszej drogi pomiędzy nimi z zastosowaniem ortodromy.

Ptaszki coś podejrzanie mało jedzą. N. mówi, że one już poczuły wiosnę i NIE JEDZENIE IM W GŁOWIE. Świergolą po krzakach, aż kurz idzie. No, ja bym bardzo chciała, żeby miały rację, ale aż taką optymistką nie jestem, żeby uwierzyć, że to już koniec. Obawiam się, że te kilka ładnych dni to tylko taka chwilowa przerwa w transmisji i jak weźmie zza węgła pizgnie ZŁEM, to się nie pozbieramy.

Coś z żelazem potrzebuję, bo na okrągło zwisam z mebli. Ta spirulina to faktycznie coś daje? A nie jest zbyt ohydna i nie odbija się człowiekowi zarośniętym akwarium?…

0 Replies to “O NIEMANIU OGONA”

  1. Przy tak pięknej pogodzie jak obecnie to raczej żadne wspomagacze nie powinny być potrzebne. Mnie dopada taki nastrój w pochmurne i chłodne dni. Zimie mówimy stanowcze NIE.

  2. Ogon jest, tylko krótszy. Ale odrośnie.
    A pani w aptece mi dała Chela Ferr, tylko mam go łykać wieczorem, bo rano zwykle jem twarożek czy kefir, a żelazo z nabiałem się podobno nie lubi. Hm.

  3. Jak mnie dopada anemia to mam żelazny zestaw: sok z buraków z jabłkiem, wątrobka, żółtko i dużo zielonego czyli pietruszka i koperek. Działa

  4. Łe.
    Zupa z wodorostow jak zrobiona po japonsku JEST DOBRA. Dashi sie taki rosól nazupowy nazywa. Bardzo dobry jest. Z konbu i bonito.
    Wodorosty (laver) prazone z olejem sezamowym i sola tez dobre są.

    Spirulina – nie.
    Tez kiedys mialam szczytny zamiar wzbogacenia diety. Spiruliną.
    Mimo najszczerszych wysilkow nie szlo mi – a wierzcie państwo, wodorosty dla mnie to przysmak 🙂

    Nie psula smaku spirulina tylko jako dodatek do zupy-kremu szczawiowej, brokułowej i szpinakowej.
    Tylko, czy te zupy to można jesc codziennie w ilosci litra co najmniej…?

  5. spiruliny samej nie jadłam to nie wiem , zawsze dodaję do jogurtu i jak dla mnie bardzo zjadliwe; a czy coś daje? na 100% nie wiem, ale czuję się lepiej gdy spozywam 🙂

  6. No rzeczywiście po spirulinie jest odbicie skisłym akwarium i nikt mi nie powie , że nie ! Trzeba lubić ten sport tak samo jak zupę mięso z wodorostami i nie ma to tamto, fuj !
    A gdzie jest fabryka marzeń ??????
    🙂

  7. Moje ptaki też strajkują. W ogródku spod resztek śniegu wylazły tulipany (wczesne takie mam, ale żeby aż tak to nie myślałam). Z żelazem polecam Floradix (żelazo i witaminy) – smakowite i skuteczne.

    • A on nie jest ani trochę, ani odrobinę podobny w smaku do Biovitalu? Ktorym byłam faszerowana całe dzieciństwo i sam zapach wystarczy, żebym miała odruch rzygawczy?

      • Obawiam się, że niestety może być podobne (chociaż w życiu nawet nie wąchałam Biovitalu). Ma taki dość witaminowy smak, niby same wyciągi roślinne, a jednak. Za to działa naprawdę mega – wyciągnął mojego małoletniego z anemii w miesiąc (jemu akurat bardzo smakuje na szczęście).

  8. Pozdrów Santiago 🙂
    A u nas też ptaszki olały słonecznik w karmniku i chyba mają rację-w ogródku wylazły hiacynty!

Skomentuj ~baba Aga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*