O TYM, ZE M. IN. MI ZIMNO

No więc uprawiam tak zwany powrót do rzeczywistości po jubileuszu.

Rozpustnie mi życie płynie, bo Strójwąsa jem budynie (to żart, oczywiście, bo nie lubię budyniu, już wole kisiel, choć najchętniej to żadne z powyższych, tylko te malutkie galaretki z Kredensu).

Wywlokłam się dziś z domu w największym, najdłuższym swetrze, jaki znalazłam. W końcu mamy lato! Plus szalik, oczywiście.

Nawet w alkoholizm nie mogę sobie popaść (a w co innego można popadać w taka pogodę, hę?), bo COŚ mi się takiego zrobiło, że nie mam ochoty na wino! Nawet, jak już piję, to lampkę i to wszystko. WYPRASZAM SOBIE! W tym wieku bez nałogów to jak Quasimodo bez garbu, w tej chwili ma mi wrócić umiłowanie do wina, co ja będę robić w Hiszpanii? Trzeźwa siedzieć? Niedoczekanie.

Piękny, przepiękny jest ten nowy film z Julie Delpy i Etanem Hawke („Przed północą” chyba? Trzecia część tego ich cyklu). Powoli się rozkręca, cały przegadany, nic się nie dzieje (do tego stopnia, że w pewnym momencie miałam nadzieję, że kozy się na nich rzucą i ich rozszarpią), ale małżeńskie dialogi – bezbłędne. Julie wychodzi z hotelowego pokoju, trzaskając drzwiami i z majtkami w ręku (miałam potworny stres o te majtki, ja się bardzo denerwuję, kiedy ludzie chodzą bez majtek, tak mam), a na końcowej scenie wzruszyłam się jak dzika świnia, kiedy wszystko wisiało na włosku i zależało od tego, co ONA powie. Dawno nie widziałam lepszego filmu o miłości, tyle powiem (prawdziwej miłości, a nie tam, że on zobaczył ją i kombinuje, jak by tu bzyknąć).

Nie mogę patrzeć na prognozę pogody, gdyż chce mi się wyć.

 

 

0 Replies to “O TYM, ZE M. IN. MI ZIMNO”

  1. no jesień już taka jest, że nie ma się chęci na wiele rzeczy, znaczy w sumie to końcówka lata jeszcze jest, no ale zawsze jest już tak jakoś inaczej, i nic na to nie poradzimy

  2. Ubolewam, ze filmu nie widziałam, ale chyba trza zacząć od pierwszej części…
    Pogoda mnie rownież rozczarowuje, ale ja akurat nie mam problemu z przyswajaniem alkoholu;) a może właśnie mam 😉

    • O Wałęsie było świetne 🙂
      W ogóle, w tylu momentach się zarykiwałam śmiechem, a na końcu poryczałam i to oglądając drugi raz!

  3. a Mój Przyszły Narzeczony, że co za film depresyjny i że gdzie ja tam miłość widziałam?! no ludzie kochane! a zdania jestem takiego jak Ty!

  4. W kwestii pogody, to mnie też. Wyć i drapać.
    Zwłaszcza, że:
    – zeszłoroczne płaszcze są na mnie za duże (tak wiem, było nie chudnać)
    – na tegoroczny nie posiadam gotówki
    – na weekend udaję się na zachód. Polski, nie Europy. Miały być spacery po lesie i kawa na werandzie, będzie piec węglowy i poduszka elektryczna, obawiam się.
    – w kaloszach wyglądam idiotycznie.

Skomentuj ~konik garbusek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*