Dzień Dobry! Tu żywy dowód na to, ze Pan Bóg czuwa nad
wariatami. Wczoraj albowiem zapukał do mię (pacjent – przepraszam, ale to jest
bezwarunkowy odruch) jakiś mężczyzna z rozbieganym okiem, który powiedział, że
spisuje wodomierze. Byłam akurat trochę zamyślona („Trupia farma” na warstacie),
więc nie dość, że pana wpuściłam, to jeszcze radośnie oświadczyłam, że nie
wiem, gdzie mam w domu wodomierz i jeśli sobie poradzi, to powodzenia. I
poszłam czytać dalej (Bill Bass chwali mrówki za pomoc w odszukaniu
indiańskiego cmentarzyska).
Dopiero, kiedy zamknęłam za nim drzwi, to lekko się jorgnęłam,
że na dobrą sprawę mogłabym teraz leżeć, schludnie wypatroszona i rozczłonkowana,
na kupce pod ścianą. A pan tańczy nago wokół salonu, usmarowany krwią,
powiewając i furkocząc moimi jelitami, którymi obwiązał sobie szyję. A na
kuchni skwierczy moja grasica (gdzie człowiek ma grasicę, tak na marginesie?)
(jadł ktoś w ogóle grasicę? Niekoniecznie ludzką, nie będę się upierać; i co,
faktycznie jest taka pyszna?…).
Skończyło się jednakowoż zapłaceniem za wodę (67,20 PLN).
Wchodzę z wiosną w steampunk, nie ma to tamto. Gibson nic
nie pisze nowego, to się trzeba było rozejrzeć za jakimś wypełniaczem i wua la –
mam „Kościotrzepa”. Także ze względu na tytuł (a może przede wszystkim). Ciekawe,
jak mi się „Kościotrzep” przegryzie z Muppetami.
Bardzo to wszystko transcendentalne.
Re: Tajemnicze zniknięcie banana
Tu jestem w kropce, gdyz kilka lat temu podobna przygota przydarzyła mi sie z jogurtem. Z tym, że ja ten jogurt przyniosłam do miejsca pracy i wyjęłam z torebki, po czym on zniknął. Siedziałam sama w pokoju, niedużym, a jogurt przepadł. Być może to tajemnicza organizacja z przyszłości, porywająca zywność – żeby nie zwracac na siebie uwagi, porywają małe ilości zywności pojedynczym osobom.
chyba skusze sie na “Trupia farme”…
A mi! A mi zostrał kawałek grasicy i podobno przez to non-stop wiotczeją mięśnie. No i teraz wiem, ćwiczę, skaczę, biegam, jeżdzę, a to wszystko tylko na chwilę pomaga, bo grasica nie śpi i to co ja wypracuję, ona zwiotcza :(.
Oj, bujna ta wyobraźnia, bujna… 🙂
Ojciec PL
O szit, o szit, co mnie ominęło!
Jedną noc człowiek prześpi i od razu ma zaległości na wszystkich frontach. Ja też mam masę pytań do redakcji!!! Mam ich tak dużo, że aż nie wiem, na które się zdecydować.
O, wiem. Najbardziej dzisiaj nurtujące.
Droga Redakcjo,
idąc (ok, nie będę kłamać, biegnąc i powiewając uszami 10 minut po czasie) dzisiaj do pracy zakupiłam w budzie zwanej powszechnie jarzyniakiem banana. Banan był żółciutki i zachęcający do spożycia. Niestety, droga Redakcjo, wkrótce miało go spotkać coś strasznego. I tutaj dochodzimy do sedna problemu, otóż – nie wiem, co. Nie wiem, co się stało z bananem i nie daje mi to spokoju. Pamiętam jedynie, że nie przyjęłam oferowanej mi przez panią jarzyniakową w celach banano-przechowawczych
foliowej siatki, a rzeczonego banana włożyłam beztrosko do kieszeni płaszcza, która to kieszeń dno ma dość swobodnie usytuowane. Potem nastąpił dramat, bo kompletnie nie pamiętam, co się stało. Możliwości są trzy.
– Banana wyjęłam z kieszeni przed zdjęciem i powieszeniem płaszcza, a następnie zjadłam, ale tego nie pamiętam, albowiem notorycznie nie śpię (bo trzymam kredens, ew. jakiś podręcznik)
– Wystającego z kieszeni banana podp*lił jakiś krasnal w przedziale wiekowym 5-12, których z racji charakteru mego zawodu mija mój płaszcz dziennie w chu i trochę,
– Moja kieszeń zasysa żywność.
Dodam, iż około 6 lat temu moja znajoma zgubiła długiego, szklarniowego ogórka. Czy te zdarzenia mogą być ze sobą powiązane?
Droga Redakcjo, pomusz.
eee tam… wypatroszona; dobrze , że wodomierza nie buchnął.
kod:feeka – no ja nie wiem, no jakby zaleciało troszeczkę
W gruncie rzeczy transcendencja mnie w ogóle nie obchodzi;-0
Trupią farmę już dołożyłam do koszyka w Merlinie.Kościotrzep jakoś do mnie nie przemawia,poczytaj,to powiesz,czy fajne.Ja chyba za stara jestem na stempunk,albo?
inka:
zalezy kto robi grasice 🙂
w Argentynie tradycyjnie grasice rzucaja na parille (tutejsza odmiane grilla).
To jest tutaj najdrozsze mieso, uwazane za delicacy.
Probowalam – jest takie gabkowate i potwornie ale to potwornie tluste. Zjesc mozna, ale zebym specjalnie sobie to kupowala i przyrzadzala to nie….
….sorry,ludzką?
Steampunk jak najbardziej jest si, cacy i w ogóle. I tak, owszem, popularny jakby ostatnio, a nawet modny, ale co tam.
grasicy się nie smaży, co sugeruje skwierczenie, ale dusi.
taka sobie jest, próbowałam raz i nie chcę więcej.
“jest zlokalizowana za mostkiem, w śródpiersiu. Grasica największy swój rozmiar osiąga w wieku około 2 lat i od tego okresu stopniowo ulega zanikowi – zastępowana jest przez tkankę TŁUSZCZOWĄ.”
…. hmmmm, to moja zsunęła się w okolice tyłka !
I TEJ WERSJI BĘDĘ SIĘ TRZYMAĆ
wizja furkoczących jelit zdecydowanie mnie przerosła