„Prywatne życie Pipy Lee” to taki film, jaki lubię najbardziej. Nieśpieszny, bez spektakularnych zwrotów akcji, ot – historia zbuntowanej nastolatki, która wyrasta na piękną, dobrą i szczęśliwą opiekunkę domowego ogniska. Z tym, że za chwilę wiadomo, że wcale niekoniecznie, i że nikt nie jest taki, jak się wydaje. Cudowna galeria ludzkich stworów w tle – od niestabilnej emocjonalnie od prochów matki, poprzez ciotkę – lesbijkę i jej niesamowitą partnerkę, pierwszą żonę męża, najlepszą przyjaciółkę w wiecznej depresji (świetna Winona Ryder) do Keanu Reevesa, z wytatuowanym na całej (chudej) piersi Chrystusem. Naprawdę dobry film, chociaż z happy endem. Akurat w tej sytuacji jestem im w stanie ten happy end wybaczyć, polubiłam Pippę.
(Trochę inaczej, niż w „Tamarze i mężczyznach”, gdzie cały film jest bardzo sielski i wesoły, a zakończenie takie sobie dość niekoniecznie, zwłaszcza dla Beth. Ale też warto obejrzeć).
Co mnie natomiast rozczula, to instrukcja obsługi skakanki. Sześćdziesiąt cztery strony (OK., w różnych językach, ale… INSTRUKCJA OBSŁUGI SKAKANKI?… Naprawdę?…)
Oraz podejście Hiszpanów do jajek. Jajka są w Hiszpanii uważane za bardzo elegancką potrawę i w menu najlepszych restauracji można znaleźć jajecznicę obok homarów i langust, jako danie główne. U Basków trafiłam kilka razy na „Jajo w niskiej temperaturze z papierem ziemniaczanym” (huevo a baja temperatura con papel de patatas) i bardzo mnie to intrygowało – o mało nie zamówiłam, ale ta „niska temperatura” mnie odstraszała, bo nie lubię glutów z białka. Dziś sobie to jajo wyguglałam – oni jednak są niesamowici. Okazuje się, iż białko jaja ścina się w 62 stopniach Celsiusa, a żółtko – jako zawierające tłuszcz – w 68. Więc to jajo w niskiej temperaturze polega na ugotowaniu jajka (w skorupce) w wodzie o temperaturze 63 stopni. Białko ma się ściąć i mieć konsystencję flanu, a żółtko pozostać płynne. Tylko najlepsze restauracje umieją tak przyrządzić jajko.
Mój mąż natomiast, jako nieprzejednany łucznik, zawiesił się w Inglocie nad lakierem do paznokci dla mężczyzn. Trochę ten produkt wstrząsnął jego postrzeganiem świata. Twierdzi, że nie mógłby używać lakieru do paznokci, bo nie wie, jak się go zmywa. Bo on rozpuszczalnika używa wyłącznie do przemywania ran.
Krokodyl – to już nie zginiesz z głodu w Hiszpanii. Naucz się jeszcze, jak jest “tortilla” i możesz się przeprowadzać 🙂
Nina – bo to NIE JEST proste, ugotować dobre jajko na miękko. Albo w koszulce. Wbrew pozorom, te najprostsze rzeczy są czasem najtrudniejsze do zrobienia, na przykład idealny stek z polędwicy.
Ten lakier jest rzeczywiście przerażający. Proponujesz na weekend łódki albo małą wspinaczkę a tu facet mówi, że ma świeży manicure, więc sorry. A tak w ogóle wolałby w tym czasie posiedzieć w masce z alg morskich. Dla mnie bomba;-)
Pierwsze słowo, które sie nauczyłam po hiszpańsku,to – jajecznica. ;-)))
Hmmmm, do mnie Soso gada. Może was juz nie kocha po prostu?…
Czyli mam do wyboru dach wysmarowany kupą słonia lub trupa kuny, przeszytego strzałą. Obie opcje niesamowicie kuszące.
dołączam się do pytania o soso.
na męski lakier do paznokci nawet nie wiem, co powiedzieć.
W sensie, niech upoluję kunę.
Edyta:
mieszanke nalezy starannie wymieszac. I wbrew pozorom ona JEST dobra. tez nie chcialam wierzyc – dopoki nie sprobowalam.
Na kaca tez nadaje sie calkiem niezle 🙂
I niby Barb miałaby znosić odchody lwa czy tygrysa? Niech się ten mąż z łukiem do czegoś przyda.
Barb, znalazłam info o kunach:
“Na duże straty narazić mogą kuny mieszkające w domach. Żyją zwykle na strychach, gdzie niszczą izolację dachów. Czasami konieczny jest generalny remont. W miejscach zamieszkania wyznaczają sobie toalety, które wydzielają silną woń, znoszą część nie zjedzonego łupu, martwych ptaków itp. który rozkłada się. To zwierzęta nocne, biegają po nocy hałasując na strychu.
Były przypadki, że kuny wyganiano rozkładając na strychu np. odchody lwa czy tygrysa pozyskane z zoo. Mniej skuteczne są woreczki z wyczesaną sierścią psa.”
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/w-polskich-miastach-wzrasta-populacja-kun,1,4383874,region-wiadomosc.html
W nocy jest do zrobienia kilka rzeczy, toteż między późnym wieczorem a jej środkiem jako przerywnik obejrzy się tę Pippę. Mam nadzieję, że się spodoba, bo “Manhattan”, o którym pisałaś kiedyś jakoś mnie nie przekonał 🙁
Rozumiem, ze ta mieszanka ma leczyc, a nie byc smaczna? 🙂
Ok, to ja mowiac skromnie moge sie uwazac za najlepsza restauracje albowiem jaja na miekko zawsze wlasnie tak gotuje….
Co ciekawe, w USA nigdzie w restauracjach nie podaja jaj na miekko.
A jeszcze w temacie jaj dorzuce: swietny wynalazek meksykanski na kaca. Zoltko (surowe) jaja wrzucone do szklanki swiezo wycisnietego soku pomaranczowego, przyprawione odrobina chili.
:))
Pytanie: po co Barbarelli skakanka?….
Ja zaczęłam od powieści, Pippę czyta się równie dobrze, jak ogląda. W ogóle lubię Rebeccę Miller. Chociaż z przykrością stwierdzam, że Prywatnym życiu nie istnieje coś takiego jak wiarygodność psychologiczna… albo istnieje w postaci szczątkowej;-)
Ludzie, ona nie żartowała. Naprawdę kupiła skakankę!!!
barbarello, a co się dzieje z soso ? milczy od zimysuki….
Przyznam, że jestem dziś jak twój mąż – też mną wstrząsnął ten lakier. Aż go sobie w googlach sprawdziłam i opis produktu wstrząsnął mną po raz drugi.
Panowie, czas uciekać!