Poszłam na wino z dziewczynami ze szkoły (a nasłuchałam się w domu od N., że męza samego zostawiam!… W dodatku bez kumpli do wódki!…). I tak od słowa do słowa, i się wydało. No ja nie wiem, czy to nasze pokolenie zostało DORBZE przygotowane do życia, naprawde.
Bo co się okazuje? Ze jedna haftuje krzyżykami, druga robi korale z filcu, a trzecia – serwetki szydełkiem.
CZY TO NIE JEST JEDNAK PEWNEGO RODZAJU KLĘSKA, ja się pytam?
Czy nie powinno być tak, że jedna się specjalizuje w skandalach z młodocianymi, druga w narkotykach twardych, a trzecia jest sympatyczną alkoholiczką? Albo chociaż przemyca dzieła sztuki – starocerkiewne ikony ukryte w gipsowych aniołkach?… A nie rękodzielnictwo.
Chyba muszę się poświęcić i jednak oddać się łagodnej formie alkoholizmu, chodzi o HONOR mojego rocznika, do cholery.
Bardzo było miło, gdyby jeszcze kelner częściej się interesował klientami, to już w ogóle by się nam poprzewracało w głowach, no ale też nie przesadzajmy, w końcu pamiętam czasy, kiedy w Żyrardowie funkcjonował tylko jeden lokal kategorii Q, a mianowicie „Dworcowa” (w dodatku faktycznie naprzeciwko dworca).
Naprawdę muszę się za siebie wziąć, bo jest sobota, a ja co?… Rosół gotuję, zamiast się realizować gdzieś na mieście z pawimi piórami w tyłku. A migające królicze uszka leżą i się kurzą („Jasiu, wytrzyj kurze” – „A gdzie ta kura?”).
W pracy bardzo mamy ostatnio wesoło, bardzo.
– Proszę cię, żebyś tam pojechał z hydrologiem i znalazł jakieś żaby.
– Ale teraz wszystkie żaby śpią!…
– Dlaczego ty nie słuchasz, co ja do ciebie mówię?…
A w kwestii rosołu nadal nie mam jednoznacznych wytycznych. Szumować czy przecedzać?…
(To samo z kopytkami. Przeczytałam ostatnio niezły wątek z jatką na forum, czy lepiej zagniatać zimne ziemniaki z wczoraj, czy jeszcze ciepłe, ha!)
nie mam kochanka, ale mam dziesięć lat młodszego męża (a i to męża od niedawna;)) może to wybaczalne?;) Nie dziergam, nie szumuję, nie decupaguję, ale za to też nie alkoholizuję Co za pokolenie… A. Chleb piekę, a jakże;) I pasztety.
MMS: brawo ta pani!!!! Chociaz jedna się przyznała
a ja sie alkoholizuje, nie dziergam, nie sztrykuje, nie szumuje i mam kochanka )P
Nie gotuję:-)zupa z papierka NIGDY nie ma szumowin:-)Manualnie jestem tak lewa,ale tak….że aż mi wstyd.
A ostatnio narzekała Pani na brak śniegu za oknem,nie dogodzisz..Serio!
No shumowac. Konszumowacz.
Pipi! normalnie mow mi siostro, robie tak samo jak Ty!
Jeeeeeee, Asasello!
Daj no pyska cioci Basi! Come stai?
szumować
W związku z tą notką naszło mnie na niedziele z rosołem w roli głownej! Oczywiscie, rosół z kaczki i wołowinki, do tego kilogramy włoszczyzny i tony pieprzu. cebulka..wiadomo, spalona najprzód ;). No i tego nie przewidziała, mianowicie, że zapachy gotującego się wywarku przywabią chmary głodnych gab z sąsiedztwa. Dosłownie: poczuli weydobywający sie przez drzwi zapach i napisali sms-a, ze głodni i że jeeeeeść! Niby przypadkiem wpadli o tej samej porze inni znajomi, co wracali z lotniska. Tym sposobem o 14:00 w samo południe miałam na rosole 7 zachwyconych gąb. A tak trudno było sie wczesniej spotkac. ROSOŁY GOTUJCIE! ;)) z kaczki rzecz jasna
Oczywiście, ze ZIMNE!! Z ciepłych zrobią się glamdziate!! Ze wstydem donoszę, ze ja z tego zdegenerowanego pokolenia jeszcze chleb piekę. Na zakwasie. Obrzydliwe! Też muszę się troszkę alkoholiznąć! Pozdrawiam
JA tez uwielbiam, ale przez ten wiersyk nie potrafię normalnie wypowiedzieć MARSZAŁKOWSKA. Na scęście niecęsto tamtędy chadzam.
mój poprzedni kod: dwdupy
– ze zecywiście niescególnie jest?
Ustawiono trybuny, spędzono tłumy, stselców i federastów, słowem całe miasto.. – uwielbiam ten wierszyk, znam na pamięć.
Barbarello, sprawa żab jest, moim zdaniem, już przesądzona.
Zaraz znajdzie się jakiś WYZSY UZĘDNIK, co KAZE TE ZABE OBUDZIĆ. A dalej, już wiemy…
„… i po tsech latach
wrescie schwytano zabę koło Nowego Świata;
a zeby sprawa zaby nie odesła w mglistość,
uządzono historycną urocystość”
UWAGA odpowiadam w kwestii szumować czy cedzić -zależy jak duży (ciężki) jest garnek
A ja dziam:-) Dzieję? Czapki, swetry… No dobra, dziergam ( dziargam, hyhy)
Rosol nie powinien bulgotac , musi sobie spokojnie pykac – dlugo. I wtedy jest klarowny .Moj Tatko mnie tak uczyl i mial racje
Nie szumuje, ewentualnie przecedzam. Ale najczesciej mi sie nie chce. Jak rosol sie wystarczajaco dlugo gotuje, to szumowin nie ma.
Ja tez gotowałam w sobotę rosół! Zbieram szumowiny ale cwaniackim sposobem, maczam małe sitko i zamiatam nim z góry szumowiny. Szybko i elegancko a kopytka robię zawsze ze świeżo gotowanych ziemniaków bo nigdy mi nic nie zostaje z wczoraj :). Zresztą ciepłe się lekko ubijają a zimne nie…
Ja robię korale z korali.
To jest porażka naprawdę, na następne spotkanie uprzejmie proszę przygotować sobie jakiś skandal osobisty do opowiedzenia. Żeby nie było, że tak zupełnie nic.
Hm, ja robilam haft krzyzykowy, wzory czerpiąc z włoskiej Susanny. No i robiłam manekiny i pudła na kapelusze decoupagem. W dzieciństwie na drutach dziergalam sobie całą ekscentryczną garderobę. Po stracie bliskiej osoby i stracie apetytu na rok, jak go odzyskałam to wyżywałam sie własnie w kuchni. I znów mi sie ckni za włóczką, nitką itd. , bo gotowanie mi sie właśnie znudziło.
P.S. W szkole średniej siedząc w pierwszej ławce i bedąc zbyt dobrym uczniem (koledzy myśleli, ze zawsze zastaną mnie w domu uczącą sie, a gucio), nudząc się oczywiście, pod ławką wyrabiałam na drutach kamizelki. Żaden nauczyciel nie zwrócił mi nigdy uwagi.
Jak pracowałam w tv, no czasy radiokomitetu ;-), moja puierwsza praca, byłam punkiem i tak chodziłam do tej pracy, miałam fuchę sekretarki biura prawnego i z nudów robiłam serwetki i oglądałam telewizję. Osoby z działu programowego miały żal do mojego dyrektora, ze one nie mają telewizora, a ja mam P.S. Nie gotuje rosołu, bo mnei nudzi, no moze, że jako bazę. I jemy z szumowinami, bo lubimy czarne charaktery.
wyszywam, szydełkuję i szyję, i w dodatku hoduję i rozmnażam sama kwiatki. tryb turbokombi mogę coś robić też za Ciebie, żebyś sumienie miała spokojne
aaaaaa i frywolitkuję. wybieraj i chwal się, że Ty też
rosół – najpierw gotuję mięso w ledwie zakrywającej je wodzie, jak sie zagotuje WYLEWAM TO ŚWIŃSTWO co się w odzie porobiło, razem z szumowinami, płuczę mięso kilka razy, zalewam znów i gotuję dalej normalnie z wszelkimi dodatkami. jest zajebisty
PS. Nurtuje mnie te zaby. O co chodzi?
To ja dla odmiany w sprawie gasek. Jak wyszly?
Szumować, a potem cedzić.
Dziadek mojego męża zwykł mawiac: bez ziemniaka to sie jakos PRZYKRZY
i masz teraz na blogu wątek o tłuczeniu ziemniaków
najlepsze kopytka są na placu Pigalle!
a na serio – z wczorajszego puree, takiego z masłem i tłustym mlekiem
jak gigantycznie farfocle pływają zbieram
ziemniaki chłodne przeciskam przez praskę,po prostu mniej ręce bolą
Ja szumuję,
a ziemniaki z wczoraj, zawsze z wczoraj!
szumować
Ha! U Ciebie jest zawsze cha cha cha.
P. S. Mi się kuchnia przejadła, wysyłam do niej męża i syna. Na razie się dają.
Zima też mi się przejadła, a jednak.