Odkryłam kryminały Caroline Graham – naprawdę, nie ma jak dobry, brytyjski kryminał z obowiązkowym udziałem pieprzniętych staruszek z małych miasteczek.
Odkryłam tez serial (można się śmiać) „24 godziny”. Jest fascynujący. Jack Bauer ma zasięg i rozmach kombajnu żniwnego skrzyżowanego z przemysłową maszynką do mięsa. Przestałam liczyć trupy po trzecim odcinku. Może mam spaczony ogląd świata, ale wydaje mi się, ze chyba ekonomiczniej byłoby pozwolić bombie wybuchnąć, a terroryście strzelać, niż wpuścić do akcji Jacka Bauera. Bo rzeczony Jack od razu na wstępie wyrżnie 30% populacji miasta i połowę współpracowników, jeszcze przed porannym sandwiczem. Jest bardzo słodki.
Poza tym, lubię Kefira, chociaż jednak jego tatuś Donald podoba mi się bardziej, zwłaszcza w MASH (są głosy, że to dlatego, że jestem zwyrodniała).
I zaintrygowały mnie kulki w puszkach Guinessa.
Ja nie piję Guinessa, choć bardzo chciałam się do niego przekonać, w końcu kultowy trunek. Niestety, najbardziej pasuje mi do niego określenie „kawa na pomyjach”. N. za to odkrył Guinessa na nowo w Szkocji i zakupiliśmy czteropak do domu.
W pierwszej puszce coś grzechotało, wystraszyłam się, że oko. Ponieważ jednak grzechotało w następnej, i kolejnej, to się zainteresowałam. Na puszce wyczytałam, że jest to taki specjalny „floating widget” (jakbym sama nie widziała!) i żeby go nie zjadać ani się nim nie krztusić. Natomiast w jakim celu się tam znajduje – nie napisali. W dodatku ta kulka kojarzy mi się z sowim wypluwkiem.
Trzeba przyznać, że nalany do szklanki Guiness ładnie opada w dół. Bo nasze piwo zwykle idzie do góry, a tamten – w dół.
Pająki mówią, że nie wyjdą, dopóki pada.
kto to jest Zebra, bo ja tu nowa…..
gdzie można nabyc “morderstwa…”?
bardzo mnie zachęciłaś!
Wcięło mi komentarz. Spróbuj Guinnessa z syropem z czarnej porzeczki – zabija goryczkę i podkreśla smak kawy, polecam!
uwielbiam “morderstwa w midsomer”. te brzydkie angliki z krzywymi zębami, gulami na gębach, włosami w nosie i uszach mordują się z taką elegancja! w dodatku od dawna przez te mordy nie powinno być w hrabstwie….dawno powinni się powyrzynać na wzajem:):):)
dlatego śpie na brzuchu,lepsze płaskie cycki niezli pająk w gębie !
…i nikt nigdy nie wypuszcza gazów ( bojowych: żrąco-parzących)
No jassssssne.
I z toalety też nikt z nas nie korzysta. Tacyśmy i takieśmy wszystkie bezcielesne awatary 🙂
Ewa,ja Cię zapewniam,że wszyscy,jak tu jesteśmy,śpimy ELEGANCKO!!!tzn. z zamkniętą twarzą!(:-)ahahaha i nikomu nie cieknie ślina)
Kulka to jest piana dla frajerow, bo tylko tacy kupuja Guinessa w puszkach, zamiast na miejscu w Irlandii swiezutkiego.. 😛
(btw: tez Guinessa nie lubie)
Eeee. U mnie się mówi, że “szczęśliwy dom, gdzie pająki są”. Od lat nie zabiłam ani jednego ośmionoga i cały czas czekam na to szczęście.
….. ratunku !!!!!
załatwiłaś mnie na amen!
koniec ze spaniem !
…. “na skarbone” ….
no w TAKĄ pogodę to im się nie dziwię. pająkom. aczkolwiek na Twoim miejscu starannie zamknęłabym drzwi od sypialni. co by się w nocy z niespodzianką w gębie nie obudzić. PODOBNO pająki BARDZO lubią włazić do otwartych podczas snu paszczy… średnio w miesiącu, w średnio zapajęczonym domu, średnio jeden osobnik połyka jednego pająka. jak ma szczęście to dwa. jak ma ciągle paszczę otwartą, to zeżre nawet 4. a potem śniadania nie je, bo nie jest głodny… tak że wiesz… no mercy! destroy! muchozol i jazda… 🙂
No z tą kawa na pomyjach to po czesci prawda, tak smakuje guiness początkującym, a juz zwłaszcza gdy jest ciepły.
Podobnie smakuje zielona herbata zanim człowiek się uzależni, jak nie przymierzając woda ze zmywaka. Tak.
no i co? dali mu w słoiku?
No co ty, Guiness jest pyszny, ale pije się go tylko w ponure, pochmurne i dżdżyste dni, takie jak dziś. W słoneczny i ciepły Guiness nie smakuje odpowiednio. ;))
Dlaczego z sowim wypluwem? Mozesz go opisac, bo bym w zyciu nie wpadla:)))))
Pajaki to u mnie wija pajeczyny podczas sypania proszku do klapki pralniczej. Dobre sa:)))
za wikipedią:
Widget to opracowana przez browar Guinness plastikowa, pusta w środku kulka o średnicy ok. 3 cm posiadająca jeden otworek o średnicy 0,61 mm. Kulka ta wkładana jest do puszek i butelek z piwem, do których podczas napełniania dodawany jest ciekły azot, który wraz z dwutlenkiem węgla tworzy mieszankę gazową. Azot, który po zamknięciu puszki odparowuje zwiększa ciśnienie i wraz z piwem wnika do środka widgeta. Gdy opakowanie zostaje otwarte ciśnienie spada, a z widgeta wydobywają się z dużą prędkością drobne pęcherzyki gazu, tworząc obfitą i gęstą pianę, a jednocześnie obniżając zawartość dwutlenku węgla w samym piwie.
Początkowo Guinness specjalizujący się w gatunku dry stout przytwierdzał widget do dna puszki, lecz w 1997 r. browar wprowadził nowe rozwiązanie: floating widget czyli widget swobodnie pływający. Widget najnowszej generacji nazwany Rocket Widget umożliwia picie piwa prosto z butelki.
Oprócz Draught Guinness widget znajduje się również w innych piwach z Wysp Brytyjskich takich jak: Murphy’s, Kilkenny Draught Irish Beer, Young’s Double Chocolate Stout czy Tetley’s English Ale.
Kawa na pomyjach ! No nie.. ludzie.. Miliony Irlandczyków nie mogą się mylić..
Oka to raczej w rosole pływają. Jest nawet taka piosenka: płyną, płyną oka, jak Wisła głęboka.
Moje ulubione piwo!
A oko to kulka-zasobnik taki ,naboj azotowy – po otwarciu opakowania i przelaniu piwa wpływa na powstawanie piany.
Może gdyby w Guinnessie pływało oko, doceniłabyś smak? Albo przynajmniej styl.
Jeden mój znajomy próbował kiedyś kupić w Brześciu Litewskim kawior w puszkach. Ale chyba go niewłaściwie zrozumieli.