Oświadczam, że JEST CIEPŁO.
Relatywnie, naturalnie – jeśli się założy grubo robiony góralski sweter, dżinsy, kozaki i płaszcz – JEST CIEPŁO. Można wychynąć z nory.
W powietrzu wisi jakiś taki niedookreślony dżdż i ma dylemat – spaść i stać się faktem, czy wisieć i intrygować. W związku z czym mam na głowie angorę.
Szczypawka dostała w łeb spadającym orzechem włoskim, wobec czego postanowiła powołac się na wszystkie możliwe poprawki do konstytucji i odmawia wychodzenia z domu. Orzechy włoskie w tym roku oszalały, leżą dywanem grubym na trzy centymetry, ledwo się je jakoś odsunie na bok albo wykopie w nich ścieżki, to spadają następne.
Oraz dzwoni siła zwierzchnia i nakazuje mi siąść do krosien i wyprodukować coś z sensem – „niedużo, ze cztery stroniczki”. Cztery stroniczki! Przy takiej pogodzie to jak Stary Testament!… Zwracam uwagę, że jestem Kobietą z Wiekiem i jak robię, to skrzypię. Nie wiem, czy wyskrzypię aż cztery stroniczki. Nie wiem. Dowiadujcie się.
PS. Raczkowski mnie kiedys zabije.
PSPS. Metka na chlebie: "Piekarnia mechaniczna. Chleb zwykły". Bez sensu! Powinien być "Chleb mechaniczny" – jak mechaniczna pomarańcza.
basia, jestes wielka.
bo orzechy są dobre na rozum.
‘mechaniczna pomarańcza’ też bez sensu, ‘nakręcany człowiek’ być powinno. takiż to złożony problem lingwistyczny
Ja Ci chętnie wyjem wszystkie te orzechy.
Ale teraz, póki jeszcze mokre!
Dawaj!
To się nazywa “Totschweigen” bodajże ;-))