MASAKRA – BEZ SENSU

 

Jaki bez sensu dzień.

Pędzę nudne życie.

 

Tj. ja nie pędzę, raczej ono pędzi. Ja stoję i się przyglądam. Jak wszystko pędzi. Czas pędzi. Mój mąż ciągle gdzieś pędzi.

 

A ja co.

Znalazłam w torbie żelowe cukierki z zeszłorocznych Kanarów.

Po co zawsze zabieram cukierki z restauracji, jeśli później ich nie jem?

Chociaż nie, przepraszam. Raz cytrusowe landrynki ocaliły mnie od śmierci głodowej. Ale generalnie ich nie jem i się walają.

 

Deszcz kropi.

Pan taksówkarz wyciera but o trawnik – ani chybi wszedł w psi odchód.

Na rogu dziarscy panowie budują kamienicę. Kurwy niosą się szeroko.

 
Bez sensu.

0 Replies to “MASAKRA – BEZ SENSU”

  1. Ja to mam czasem tak, jak Joey i Chandler – że Ross bierze ślub, Phoebe robi małych ludzi, a ja tylko siedzę i siedzę, i siedzę. I już już mam się zdecydować na próbę zdobycia Mount Everestu, ale zawsze coś mnie zniechęca i kończę jak zwykle – siedząc i oglądając po raz 9035902 ten odcinek z sukniami ślubnymi.

  2. Możnaby się puścić na gorącym blaszanym dachu z listonoszem co zawsze dzwoni dwa razy. Niektórym znudzonym paniom to ponoć pomogło znaleźć sens.

  3. cze-ko-la-dki. zawsze w którejś z bocznych kieszeni torebki mam cze-ko-la-dki; i nie pamietam zebym kiedykolwiek je jadła, za to pamietam kilka uwalanych nimi rzeczy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*