KONIEC ŚWIATA I PUDZIAN

Moim zdaniem, to koniec świata. Doszłam do tego wniosku, kiedy to jadąc dziś do pracy mijaliśmy kaszualnie leżacy na skrzyżowaniu DACH. Czyjś dach. Nawet całkiem elegancki.

Buddyjski mnich się budzi po 75 latach od śmierci, Sławek Skrzypek został prezesem NBP – nie wiem jak państwo, ale ja biore składane krzesełko, książeczkę do nabożeństwa i siadam w jakims dobrym punkcie obserwacyjnym żeby mieć ładny widok na Sąd Ostateczny.

Ewentualnie zostaje opcja jak w „Ostatnim brzegu”: wszyscy się kładą do łózek, niemowlętom się robi zastrzyk z cyjanku, a dorośli łykają tabletkę.

A co u Pudziana?…
Śpiewa. Nagrał z bratem już dwie piosenki. Pisze teksty, bo jest wrażliwy.
Uwielbiam go.

0 Replies to “KONIEC ŚWIATA I PUDZIAN”

  1. piosenka pudziana nie jest taka zła:D naprawde:) co prawda,widac duza fascynacje tworczoscia stachruskiego-czy jak to sie pisze,ale powiedziałabym,ze uczen przerósł mistrza:D pozdrawiam:)

  2. grrr, nie mów. pamiętam Ostatni brzeg, i ostatnią scenę i przewalajace sie gazety po ekranie. ogladałam jak jeszcze szczylem byłam, pewnie dlatego pamiętam (no chyba ze sie mi pokićkało z jakimś innym filmem).

  3. a bo nieprawda!
    robi nam się tu Floryda, zmiany klimatyczne, te sprawy.
    Bendom te huragany, no trudno.
    Ale bendom też palemki i Bałtyk 25 stopni, jak dla mnie może być.
    a na Florydzie zamiennie powstanie lodowiec

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*