NIEKORZYSTNE BIOMETEO

Oświadczam, ze do Zakopanego pojechałam dobrowolnie OSTATNI RAZ. I jakby mi kiedys do lba strzelilo, żeby jechac znowu, to bardzo uprzejmie proszę, żeby mnie kopnąc w dupę. Ale tak od serca.

To jest NIE DO OPISANIA, co tam się wyprawia. Określenia „dziki tłum” czy „tłuszcza” tylko w ogolnym zarysie pozwalaja na wyobrażenie sobie, jak wyglądają Krupowki, Gubalowka, drogi do- i wyjazdowe, dojscie do Morskiego Oka, i tak dalej. Marszalkowska o godzinie osiemnastej to PUSTELNIA PARMEŃSKA w porównaniu z Zakopanem w te cztery dni.

Sama jestem sobie winna, trzeba było pojechac np. do Sandomierza albo do Wałbrzycha.

Chwile podłej i niskiej satysfakcji przezylam, jadąc – tak, JADĄC – do Morskiego Oka (do samiutkiego parkingu na górze, tam gdzie się zatrzymują bryczki – N. dostal przepustkę) i mijając te dziesiątki tysięcy zdziwionych dreptusiów. I szczerze powiem – na piechote by mi się nie chcialo, taki kawał drogi. Może latem. Ale na pewno nie w listopadzie.

Kolacja w „Watrze” mnie utwierdzila w tym, ze trzeba stanowczo poszukac innego miejsca. Tlum, kolejka do stolikow, dym z grilla, i „Goralska kapela” (ha, ha, ha?…) zlozona z jednego łysiejącego przy klawiszach i jednego cygana ze skrzypcami, która wykonala „How wonderful you are”, a nastepnie „Gdzie się podzialy tamte prywatki” oraz „Jestes szalona”. Towarzystwo z namaszczeniem ruszylo w tany, był jeden pan w garniturze co zakręcał nogą cudnie, jeden z tłusta grzywką, pani w śnieżnobiałych dżinsach nabijanych brylantami, stado Cyganek i jedna pani z dzieckiem w ramionach, obijająca się o tańczących jak jakas odurzona dymem Madonna.

Podsumowując – fenk ju, Zakopane, gud najt.

W dodatku znowu wykiwali Gołotę.

Snil mi się Michal Zebrowski, występujący na oficjalnym bankiecie w mojej instytucji, partnerowalo mu pare osob z kierownictwa z glowna ksiegowa na czele. Oto, do czego prowadzi spozywanie przed snem gorącego chleba prosto z piekarni.

0 Replies to “NIEKORZYSTNE BIOMETEO”

  1. Latem należy stosownie szerokim łukiem omijać Solinę. Tam jest jeszcze gorzej, bo zamiast “How wonderful you are” trzeba słuchać “Cztery razy po dwa razy” odbijającego się od tafli jeziora. Zgroza.
    Pan na deptaku męczy węża, wszystko cuchnie rybą i ogólnie straszniej jest tylko w piekle.

  2. he, he… masz rację, nigdy do Zakopanego w długie weekendy, na Sylwestra, w wakacje, w ferie…
    Ale kto by o tym pamiętał – gdy miłość do gór i ukochana rodzina wszystko przyćmiewa 😉

  3. taaak zakopane jest porażka w długie weekendy. klnę każdorazowo przed i po. dojazd do domu – porażka. wyjazd z domu? – lepiej nie pytaj. głupie zakupy…szkoda gadać… polecam bukowinę tat, białkę lub kościelisko, albo gorce, albo pieniny.

Skomentuj ala Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*