CO ROBILAM W DRODZE DO PRACY

Swojego czasu Pepsee się przerazil, jak zobaczyl, ile czasu i kilometrow mamy codziennie z N. do przejechania, żeby dostac się z domu do pracy. Pepsee – czlowiek z wielkiego miasta. Najpierw jednego, a teraz drugiego.

Pepsee, powiedz mi, kiedy ostatnio musiales ostro hamowac w drodze do pracy, żeby nie przejechac BAŻANTA? Bo my, na przykład, DZIS. Wylecial nam, idiota jeden, prosto pod koła i jestem PRAWIE PEWNA (i N. tez), ze zanim uciekl, to zapamietal numer rejestracji, żeby ten numer powtórzyć, jak będziemy wracac.

Ze nie wspomne o doborowym towarzystwie furgonetek, ciezarowek i innych pojazdow, z którymi wspolnie stoimy w korku.

Mamy już stalych znajomych. Na przykład, czerwnony Nissan Patrol, który zawsze skreca w lewo (w swoje lewo, bo jedzie z naprzeciwka) na takim jednym skrzyzowaniu. Albo dzwig z napisem HYDROBUDOWA, który zawsze jedzie gora wiaduktu, kiedy my jedziemy dołem.

I na jakie ciekawe profesje czlowiek trafia, nawet bym nie przypuszczala, ze sa takie zawody! Na przykład, “Producent slonecznika łuskanego” – na duzej ciezarowce. Od razu oczywiście moja rozpasana wyobraznia ma wizje faceta, siedzacego po ciemku w tej ciezarowce, z lewej strony – gora slonecznikow, z prawej – worek, i on tak siedzi i łuska tego slonecznika. Bo mam nadzieje, ze producent łuska sloneczniki mechanicznie, a nie np. genetycznie – pamietam taki pomysl z hodowaniem odmiany kompletnie łysych kur. Na szczescie za często się przeziebialy, żeby cholernym hodowcom się to OPŁACAŁO. Poza tym, podobno gołe kury miały depresje i zanizone pocucie wlasnej wartosci w porownaniu z kurami w pelni owlosionymi.

Albo “ARANŻACJA PRZESTRZENI PREZENTACYJNYCH”. Po przemysleniu i logicznym rozbiorze zdania, MA ONO SENS, wbrew pozorom. Ale czego to ludzie nie wymysla. Przypomina mi się z kolei “Dyrektor do spraw ulatwienia komunikacji miedzywydzialowej” z Connie Willis, chodzi oczywiście o dziewczyne od roznoszenia poczty 🙂

Widzisz, Tomek, ile cie codziennie omija?

9 Replies to “CO ROBILAM W DRODZE DO PRACY”

  1. uwielbiam czytac Twojego bloga tylko ze nie moge przy tym nic jesc ani pic bo inaczej moja klawiatura po pewnym czasie odmowi wspolpracy lub malowniczo zakwitnie ;))) tak trzymaj ;))

  2. a ja w sprawie tych kur… te owlosione to tez chyba jakas nowa odmiana 😛 ja do tej pory widzialam tylko takie z piorami i chyba co tradycyjne to najlepsze bo te wlosy to moga przy jedzeniu miedzy zeby wchodzic nie?

  3. Tomek, nie przejmuj się. Czytając niektórych opowieści wciąż mam wrażenie, że coś mnie omija.
    Chodź przejedziemy się do Sulejówka. Mój kumpel zawsze mówił, że to miasto seksu i biznesu.

  4. a jak oststnio bylam przy okeciu o 4.23 rano to mi przebiegl krolik!!

    A u mnie na wsi to raz byl korek bo jez wlasnie przechodzil.
    Doprawdy brakowalo mu dwuch rumianych jabluszek nabitych na kolce (patrz bajka o kreciku “oh jo”) i 4 malych jezatek wedrujacych za nim.

    Nie chce tu umniejszac waznosci ale bazanty to mam w ogrodzie. Chyba tam mieszkaja…

Skomentuj pierwsza Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*