Moje wlosy maja dzis TEN DZIEN.
TE DNI polegaja na tym, ze SKLADAM SIĘ WYLACZNIE Z WLOSOW. Nic innego nie daje się zauwazyc. Wlosy maja HUMORY i koniec dyskusji. Jakakolwiek proba okielznania, zwiazania, splecenia, spiecia, uczesania – konczy się fiaskiem i wyszydzeniem przez każdy wlosek.
Spory parlamentarne i awantury ugrupowan prawicowych to NIC w porownaniu z konfliktem wewnetrznym mojej fryzury. Zostalam dzis zredukowana do ruchomego statywu dla sporych rozmiarow blond WRONIEGO GNIAZDA – w dodatku agresywnego i nastawionego BOJOWO.
Chyba mszcza się za to, ze je kiedys brutalnie ucielam. “TAKA JESTES! No to my ci teraz POKAZEMY” – i pokazuja.
Co mam zrobic? Ogolic czaszke na lyso? Wtedy mnie po prostu ZEZRA, jak nic…
No i mam nadzieję nie posiadasz tatuaży. Na siłowni prawie wszystkie dziewczyny należące do pokolenia x gdzieś jakiś obrazek mają. Zastanawiam się, czy to kwestia pokoleniowa, czy środowiskowa. Dane empiryczne mogę niestety zbierać tylko w fytnesklabie, bo gdzie indziej dostęp do danych jest utrudniony :-).
Aha, jeszcze jedno: Ze zdjęć dostępnych w necie wynika, że NIE jesteś blondynką. Coś kręcisz z tymi włosami 😉
LOL 🙂 jestem po przeciwnej stronie galaktyki z ZERO LOOK 🙂 Chyba jako ostatnia kobieta na Ziemi nie mam nawet przeklutych uszu, prasuje bluzki z kolnierzykiem i nie farbuje wlosow 🙂
Czytam Couplanda, ale to nie jest moj podrecznik.
Juz predzej “Mistrz i Malgorzata” skrzyzowany z cyberpunkiem Gibsona, podany z Pratchettem na cieplo i przyprawiony Connie Willis 🙂
A może lepiej nic nie zmienać, bo to ten “zero look”, o który x-chodzi?
NIE ZNIECHĘCAJ SIĘ! NIE ZNIECHĘCAJ SIĘ! :-)))