Proszę państwa, demony z Hello Kitty składają jaja w krówkach (takie cukierki). Innego wytłumaczenia nie widzę. Najpierw te krówki wrzuciły mi się do koszyka na zakupach (całkowicie bez udziału moje świadomości), a teraz co na siebie spojrzę, to żuję krówkę! JAK TO MOŻLIWE? Przecież a) nie lubię słodyczy, b) nie jem słodyczy, c) słodycze mogą dla mnie nie istnieć. Tymczasem w kilka dni zniszczyłam jedno i napoczęłam drugie opakowanie krówek! Jak nic coś mnie OPĘTAŁO, lada moment ocknę się w nocy w środku lasu, goła, oblepiona igliwiem, nad czyimiś zwłokami, z rękami do łokci w krwi i flakach – JEDZĄC KRÓWKĘ.
N. już jest poinstruowany, że następnym razem jak tylko SPOJRZĘ w spożywczaku w kierunku krówek, ma mnie obezwładnić i wywlec stamtąd.
(Przy okazji przypominam, w jaki sposób najlepiej uciekać przed nosorożcem – kompletnie nie w temacie, ale przydatne informacje należy powtarzać: uciekając przed nosorożcem, należy się rozebrać do naga, wtedy nosorożec głupieje i przestaje gonić. Wcale mu się nie dziwię, ja na wszelki wypadek się nie przeglądam w lustrze bez ubrania od jakiegoś czasu).
Okien przed świętami nie myję, ale niestety muszę umyć moją GALAKTYCZNĄ lodówkę (lodówka jest galaktyczna, ponieważ zbudowana jest z tych samych pierwiastków, co galaktyka). A propos galaktyka: chętnie bym obejrzała odcinek Star Treka, w którym Enterprise wlatuje w mgławicę spirytusu. Sytuację ratuje Czechov, który jako Rosjanin jedyny pozostaje na tyle trzeźwy, żeby zlokalizować przyrządy na tablicy rozdzielczej. Ciekawe, jak by wyglądał pijany Spock. (Acz nie narzekam, w odcinku “Patterns of Force” rozebrali Spocka do pasa, szkoda tylko, że cały był usmarowany na żółto z zielonymi paskami – że niby takie siniaki się robią Wulkanom).
PS. Serdecznie pozdrawiam osoby, które trafiły na mojego bloga, wpisując następujące hasła:
– “jak wyhodować sobie trzecie oko” – uuu, nie pomogę, niestety, ja nawet nie potrafiłam sobie wyhodować cycków, nad czym bardzo bolałam, jak byłam młoda, dopiero teraz dostrzegam w pełni zalety ich nieposiadania;
– “kluczkowanie drobiu” – też się nie przydam, mój kontakt z drobiem przejawia się najczęściej przy obieraniu go z pikantnej panierki. Ale bardzo mi miło.
Komentuje teraz bo jak trzeba było komentować to mnie było, mam usprawiedliwienie… Uzależniłem od krówek znajomego z Wybrzeża Kości Słoniowej, podsyłam mu do tej Afryki a to paczkę Wedlowskich a to tych z Wawela (Wawla? Wawelu?). Zrewanżował się winem palmowym, trochę się boję próbować.
Moja krowka (aczkolwiek tez bardzo, bardzo) to toffino. Pochlone kazda ilosc! PS Jak to schudlas, Barb?! (zapytala z ciezka pretensja w glosie?) I na dodatek masz talie?! Tak bez uprzedzenia?! Moja psychika nie jest na to gotowa, zdecydowanie! 🙂
WYOBRAŹ SOBIE, odkąd przestałam tyle ŻREĆ (bo to juz nie było jedzenie, niestety) i pić wina, to brzuch mi spadł! I powróciła talia!
Ale spokojnie, opona na tyłku i celluliciczek nadal obecne.
A to się czuję zaniepokojona jakby mniej, choć nadal zazdroszczę 😉
I oczywiscie wyłącznie klasycznie mleczne, bez żadnych smakowych dosypek, bleee, fuj.
A pamiętacie, jak się masę do wafli robiło z rozpuszczonych w odrobinie mleka krówek? A teraz wszyscy gotują puszkę mleka skondensowanego albo kupują gotową (ohydną zresztą), bez sensu, tamta krówkowa była przepyszna i zastygała, a ta się lepi i moczy wafle.
Tylko klasyczne. Chwytu dosmaczania opatowskiej nie wybaczam! Liczy się wyłącznie mleczna, krucha, z łezką w środku.
Gotowe masy krówkowe są nie do przełknięcia. Mdła perfuma.
Masę ze stopionych krówek+toffi do szyszek ryżowych się używało też.
Moja mama do dziś robiąc wafle rozpuszcza krówki w odrobinie mleka…. mmmmm pyszne :]
Krówki – podsumowanie:
– z Milanówka – przepyszne, dopóki się ciągną;
– z Solidarności – bardzo dobre;
ale te które mnie opętały, są z WAWELA. Nieciągnące, kruche z mokrym środkiem i trochę bardziej skarmelizowane, niż te z Milanówka, no NIECH JE SZLAG! I jeszcze każda krówka coś mówi! To ja po to schudłam i odzyskałam talię, żeby mnie teraz krówki załatwiły?…
Krówki z Milanówka!!!
Najlepsze.
Krówka opatowska – najlepsiejsza jesT. ( o ile pamiętam, bo to dawno było)
Czy krówki z wawela? One jeszcze przemawiają, każda krówka coś innego!
O nosorożcach zapamiętam, kto wie, kiedy się przyda;)
Sprawa z krówkami bardzo mi przypomina jeden z odcinków Buffy (dokładnie 3×06 “Band Candy”) kiedy to cale Sunnydale uzależnia się od batoników “Band Candy” które zmieniają uzależnionym charaktery, co oczywiście jest spowodowane działalnością demonów. Myślę, że scenarzysta czerpał inspiracje z doświadczenia z krówkami. Zresztą to jeden z moich ulubionych odcinków Buffy.
kluczkowanie – źródło:
http://barbarella.blog.pl/2003/02/10/bialy-serek/
🙂
Zdaje się, że trzeba się nie ruszać, żeby nosorożec nie atakował. Trudno pewnie wytrzymać i nie dać dyla, więc to rozbieranie się pewnie ma zająć delikwenta i zatrzymać na miejscu.
Przeczytałam z rozpędu, że się nosorożcowi nie dziwisz, bo jak się przeglądasz naga w lustrze, to też głupiejesz :)))
Ja nie z wyszukiwarki, czytam od czasów “Lejdis”;-)).
Myślę, że krówki w ten sposób działają na każdego, zwłaszcza takie świeżutkie, lekko ciągnące, kremowe… Bosz, teraz MUSZĘ lecieć po krówki!! Gdzie ja znajdę takie?! Pozdrawiam
Co to jest “kluczkowanie”?
ciesz się,że Ci się demony w chałwie nie zalęgły
PS.co do wiedzy -miałam spędzić leniwie weekend,teraz MUSZĘ sprawdzić kluczkowanie
Uwielbiam Twoje notatki! XD
Czy to pewne z nosorożcami? Ale tak na pe, na pe?
No bo jak zwierzę tak bezgranicznie głupie (i tchórzliwe) mogłoby jeszcze bardziej ? A tchórzliwe, bo dostają zawału serca słysząc odgłos spadającego na ziemię ich własnego stolca. No dobrze, bardzo mi ich szkoda z tego powodu, tak, że nawet je lubię. Ale nie zjadłabym.
O krówki nie pytam, bo sprawdziłam tego demona osobiście. Działa, mimo że po -stej krówce już dobrze mdli, no i kto i po co zostawiałby trzy ostatnie krówki w torebce? (jednak zapytałam)
Barbarello droga, jak dobrze, że czytam Twojego bloga.
Bo lubimy tu w pracy, jak mamy szansę i udaje nam się, motto “every day learn something new”. A dziś nauczyłam się, jak uciekać przed nosorożcem. 🙂
Toż to dopiero warta posiadania wiedza!
Gracias! 😀
ja dziś bardzo zapragnęłam toffi (też cukierki). ale nie było takich w moim typie 🙁
“Ciekawe, jak by wyglądał pijany Spock”
Spock się upija na smutno i usiłuje zachować samokontrolę za pomocą dodawania.
Coś takiego było w jednym z początkowych odcinków kiedy jakoś-tam zmieniona woda działała jak alkohol.